Garść spostrzeżeń z ostatnich wycieczek warszawskimi ścieżkami rowerowymi.
Niestety wygląda na to, że problem pieszych pałętających się jak barany po ścieżkach rowerowych sięga głębiej i jest chyba problemem narodu. Rowerzyści jeżdżący ścieżkami często wykazują się podobnym bezmózgowiem, co piesi:
1.jadą sobie obok siebie i rozmawiają, a nadjeżdżający z naprzeciwka musi zjeżdżać ze ścieżki, bo im się nie chce ścieśnić na chwilę i tylko patrzą oślim wzrokiem, jak człowiek się zbliża i w ostatniej chwili ich omija - jeśli w ogóle się patrzą przed siebie, a nie na rozmówcę.
2. jadą ścieżką pod prąd - i co? - i oczywiście patrzą się na nadjeżdżającego z naprzeciwka jak wół na malowane wrota i czekają, co zrobi, bo nie stać ich szarych komórek na krótki proces decyzyjny skręcić-w-prawo-jechać-prawidłowo.
W waszych miastach też tak jest?
Niestety wygląda na to, że problem pieszych pałętających się jak barany po ścieżkach rowerowych sięga głębiej i jest chyba problemem narodu. Rowerzyści jeżdżący ścieżkami często wykazują się podobnym bezmózgowiem, co piesi:
1.jadą sobie obok siebie i rozmawiają, a nadjeżdżający z naprzeciwka musi zjeżdżać ze ścieżki, bo im się nie chce ścieśnić na chwilę i tylko patrzą oślim wzrokiem, jak człowiek się zbliża i w ostatniej chwili ich omija - jeśli w ogóle się patrzą przed siebie, a nie na rozmówcę.
2. jadą ścieżką pod prąd - i co? - i oczywiście patrzą się na nadjeżdżającego z naprzeciwka jak wół na malowane wrota i czekają, co zrobi, bo nie stać ich szarych komórek na krótki proces decyzyjny skręcić-w-prawo-jechać-prawidłowo.
W waszych miastach też tak jest?
Comment