Co mają poglądy do działalności handlowej?

[jacer]

Ja nierozumiem co ma jakakolwiek ideowość do umiejętności i posiadania drygu do handlu. Albo ma się ten dryg albo nie ma.

[żąleną]

Ale realizować go można na różne sposoby i z różnych pobudek wybrać taki a nie inny biznes.

[jacer]

Pierwsza i główna zasada jest taka aby klient wychodząc ze sklepu był zadowolony. Jak wychodzi niezadowolony to handlowiec jest do niczego. Pobudka może być tylko jedna, lubię to robić, bo chyba bezsensu robić to czego się nie lubi a najbardziej ludzi, z którymi trzeba się kontaktować.

[Marusia]

Pierwsza i główna zasada jest taka aby klient wychodząc ze sklepu był zadowolony.

No widzisz, a ja tak mam, że jak ktoś wychodzi niezadowolony z Festiwalu Dobrego Piwa, bo nie było Tyskiego, to jakoś nie uważam tego za wadę FDP. To samo może być też w sklepie, nie ma czegoś takiego, jak "główna zasada". Z trendem iść łatwo - tworzyć je - trudniej, bo najpierw trzeba sobie wyobrazić, że się da.

[VanPurRz]

Nie wiem jak napisać, żeby nikt się nie obraził ale nie ma czegoś takiego jak "niezmienne" i "absolutne" prawa czy zasady. W ekonomii jak w każdej filozofii (bo bardziej to filozofia niż nauka ścisła) jest wiele teorii , i tak samo schodzą niżej są różne mechanizmy i taktyki:
jedni klienci lubią być np.: obrażani, pasuje im to i wiele knajp w USA stosuje ten model (włącznie z pluciem klientowi do zupy itp...), dla innych będzie to nieakceptowalne.
Podobnie jak wspomniała Marusia prowadząc biznes możemy mieć różne spojrzenia co znaczy zadowolenie/lub nie Klienta i to my wybieramy czy np.: interesuje nas Klient Tyskiego czy metodę "takich klientów nie obsługujemy"lub wcale nie interesuje nas takich zadowalanie.

Poza tym jeden będzie prowadził biznes zgodnie ze swoimi poglądami, drugi wbrew. Tak tez można i nie ma tu żadnego obowiązkowego wzoru postępowania.
Reszta to reklama gdzie oczywiście klient jest w centrum i w ogóle och i ach - do momentu gdy mu się już coś sprzeda, potem okazuje się, że jest tylko frajerem do ssania z niego kasy. Nigdy nie spotkaliście takich firm? A przecież mają się świetnie. Jak chociażby UPC która rżnie Klienta pobierając opłaty zupełnie inne niż umówione, załączając do umowy cennik z którego nic nie wynika aby który zrozumieć trzeba by mieć profesurę z logiki i wyższej matematyki. i co? I model się świetnie spełnia pod względem biznesowym? Ale czy Klient jest zadowolony????

[jacer]

No widzisz, a ja tak mam, że jak ktoś wychodzi niezadowolony z Festiwalu Dobrego Piwa, bo nie było Tyskiego, to jakoś nie uważam tego za wadę FDP. To samo może być też w sklepie, nie ma czegoś takiego, jak "główna zasada". Z trendem iść łatwo - tworzyć je - trudniej, bo najpierw trzeba sobie wyobrazić, że się da.

Tylko ja cały czas mówie tylko i wyłącznie o sklepie, bo od tego się zaczęło. Nawet nie mówię o sklepach specjalistycznych, choć w Amsterze w super specjalistycznym sklepie podłe koncernówki się sprzedaje i nikt nie rozdziera szat.

Festiwal a zwłaszcza festiwal sprofilowany to całkiem coś innego.

[ART]

Obawiam się że ściemniasz Zaczęło się od czegoś innego, bo nie jest przecież roztrząsany przypadek gdy sprzedawca ma w ofercie to czy tamto, tylko w jaki sposób ten sprzedawca wyraża się o części asortymentu swojego sklepu przy klientach/dostawcach. Analogicznym przypadkiem byłby festiwal piwa na którym występują np. wszystkie browary a organizator w materiałach reklamowych informuje że zaprasza na dobre piwa z (...) natomiast przestrzega przed siuśkami z (...) - podczas gdy jedni i drudzy płacą za udział w imprezie.

[jacer]

Nie widzę w tym nic zdrożnego. W przywołanym sklepie w A'damie pańcia mówiła wprost, którego nie brać, bo dziadostwo itp. A wybierałem z pomiędzy mikrusów.

Podobnie mogę mówić ludziom, że np. osprzęt elektr. firmy X to szmelc, który rozsypie się za pół roku itd. Jednak gdy ktoś sobie taki zarzyczy nie można mu odmówić usługi, bo "ja takiego szmelcu nie dotykam się, bo to poniżej mojej godności"

Przecież takich przypadków są setki.

[chemmobile]

Co innego mówić, że produkt A jest lepszy niż produkt B, bo coś tam coś tam (np. porównanie parametrów), a co innego powiedzieć klientowi wprost, że produkt B to szajs, który z pewnością nie odpali po podłączeniu do prądu. W tym drugim przypadku logicznym staje się pytanie: to po co pan w ogóle to sprzedaje? Dlaczego świadomie sprzedajesz towar, który nie będzie działał? Gdzie tu sens, gdzie logika? O uczciwość już nie pytam...

[jacer]

Pokaż mi sprzęt sprzedawany w sklepie, który z pewnością nie odpali. To jest głupie teoretyzowanie nie mające nic wspolnego z rzeczywistością. Powstające w umyśle i nigdzie poza nim.

Nigdy się nie spotkaliście u mechanika z sytuacja gdy przynosi dwa rodzaje klocków hamulcowych i mówiącego, że te kosztują 50zł ale sa cienkie, pylą i w ogóle a te kosztują 90zł i bedą działac dłużej. Wybieraj pan. Klient wybiera. Często się zdarza, że ludzie biorą te tańsze, z różnych powodów.

[ART]

Nie rozumiesz istoty sprawy. To o czym piszesz można przyjąć że rzetelną informację a nie wartościowanie typu szmelc nieszmelc.

[chemmobile]

Tak samo głupim teoretyzowaniem jest mówienie, że koncernówki to szczochy. Jeśli tak jak one nie nadają się do spożycia, to po co sprzedawca nimi handluje? Świadome wciska klientom buble?

[jacer]

Rzetelna informacja musi opierać się o wartościowanie. To jest dobre to jest kiepskie a tamto jest super.

Kończę. Polacy uwielbiają tak rozdzielać włos na czworo Własnie leci w TV Lalka. Nic się nie zmieniło od tamtych czasów. Chyba też dlatego to Żydzi zajmowali się handlem, bo nie mieli takich moralnych dylematów.

Tak samo głupim teoretyzowaniem jest mówienie, że koncernówki to szczochy. Jeśli tak jak one nie nadają się do spożycia, to po co sprzedawca nimi handluje? Świadome wciska klientom buble?

Kto gdzie napisał, że nie nadają się do spożycia? Wielu klientów kupiło te szczochy i ma inne zdanie. To już tylko twoje fantazja wmawia ci, że nazwanie czegoś szczochem jest niezdatne do spożycia. Po za tym oskarżasz koncerny, że sprzedają coś niezdatne do spożycia a dowodów na to nie masz żadnych.

[chemmobile]

Słowo "szczochy" używane jest powszechnie jako synonim czegoś nie nadającego się do wypicia, więc nie miotaj się i nie udawaj, że nie rozumiesz.
Nie oskarżam koncernów o sprzedaż szczochów; po co więc kłamiesz? Zabrakło ci argumentów merytorycznych? Liczysz na powszechną amnezję?
Po raz kolejny twoje wywody padają pod ciosami logicznej argumentacji, więc odpuść sobie zanim znowu skorzystasz z Prawa Godwina...

[jacer]

Dziwne, że nie rozumiesz iż ludzie mają różny sposób ekspresji. Zwłaszcza na tym forum.
Co do twojej logiki to już dawno się wypowiedział Antoine de Saint-Exupery:

".. potem nadeszły czasy głupich logików, historyków i krytyków. Oni zaś patrzą na ceremoniał i nie mogą z niego wydedukować obrazu człowieka, ponieważ wydedukować go istotnie nie można; po czym w imię słów lekkich jak plewy na wietrze, które nazywają rozumem, w przypadkowy sposób rozkładaja elementy stanowiące pułapkę, niszczą ceremoniał i człowiek nie może już zostać pojmany

Co do prawa tzw. Godwina to uważam, że zostało wymyślone aby neonaziole bezkarnie mogli nadal sączyć swoje brednie w sieci.
Przyłapiesz takiego na jego bredniach a ten się zakrywa tym prawem, które zostało stworzone jako humorystyczne spostrzeżenie. Ale durnie zaraz to wykorzystali jako tarczę obronną.