Skoro etykieta piwa Golden Monk budzi tyle kontrowersji, to przedstawiam własną recenzję.
Etykieta mieści się w konwencji ryciny nawiązującej do piw klasztornych. Brak dbałości o szczegół: żaden duchowny nie błogosławi piwa trzymając monstrancję w jednej ręce (i jednocześnie piwo w drugiej ręce). Skoro piwu nie jest udzielane błogosławieństwo, to być może jest poddane swego rodzaju egzorcyzmom? A jeśli mnich z etykiety piwa przy użyciu monstrancji egzorcyzmuje piwo, to podświadomie można nabrać przekonania, że samo piwo jest nieudane (nazwa piwa nie wpisuje się w nawiązanie do stylu mocnych piw belgijskich, w typie Duvela).
Osobiście nie podoba mi się używanie etykiet z wizerunkiem mnicha w odniesieniu do piwa, które nie ma żadnych związków z wielowiekową tradycją związaną z warzeniem piwa przy klasztorze; uważam to za nadużycie, rodzaj wprowadzania konsumenta w błąd co do pochodzenia piwa.
Etykieta mieści się w konwencji ryciny nawiązującej do piw klasztornych. Brak dbałości o szczegół: żaden duchowny nie błogosławi piwa trzymając monstrancję w jednej ręce (i jednocześnie piwo w drugiej ręce). Skoro piwu nie jest udzielane błogosławieństwo, to być może jest poddane swego rodzaju egzorcyzmom? A jeśli mnich z etykiety piwa przy użyciu monstrancji egzorcyzmuje piwo, to podświadomie można nabrać przekonania, że samo piwo jest nieudane (nazwa piwa nie wpisuje się w nawiązanie do stylu mocnych piw belgijskich, w typie Duvela).
Osobiście nie podoba mi się używanie etykiet z wizerunkiem mnicha w odniesieniu do piwa, które nie ma żadnych związków z wielowiekową tradycją związaną z warzeniem piwa przy klasztorze; uważam to za nadużycie, rodzaj wprowadzania konsumenta w błąd co do pochodzenia piwa.
Comment