Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika jacer
Wyświetlenie odpowiedzi
Na przełomie lat 80/90 tych były już zapiekanki i hot-dogi, które nota bene jeszcze wcześniej - w połowie lat 80-tych znaczyły bułkę z farszem pieczarkowo-cebulowym, pod koniec lat osiemdziesiątych pojawiła się w nich parówka.
Co do sprzętu grającego - rzadko kiedy długo zalegał na półkach w sklepach RTV- częściej na rynku wtórnym, gdzie faktycznie kosztował majątek. Raczej powszechnym problemem w PRL-u było wydanie pieniędzy na jakąś wartościową rzecz, bo popyt przewyższał podaż...
Pomijam fakt, że czasem trudno było kupić artykuły pierwszej potrzeby, czy to potrzebne gębie, czy pragębie
Co do koncertów, to też były, choć fakt, że raczej rodzimych zespołów, ale były też wyjątki - choćby efemeryda p.t. Festiwal Marchewka w Hali Gwardii gdzie grali między innymi z zagranicznych gości - New Model Army i Clan of Xymox...
Nie należy popadać w żadną skrajność, a już na pewno należy wspominać przeszłość rzetelnie na tyle, na ile pozwala nam pamięć...
P.S. Moi rodzice nie byli socjalistami, nie kradli nie tylko na potęgę, ale wręcz w ogóle, nie jęczą teraz przesadnie, ba - nawet nie mieli wtedy pensji zbliżonych do średniej, a i tak sprzęt grający kompletowałem latami ( za co Im dziękuję) - nie z racji ceny w oficjalnym obrocie co z racji podaży tegoż - z przeciętnych pensji były w domu odłożone pieniądze na kolumny czy inny sprzęt, bo może kiedyś rzucą na rynek i akurat w odpowiedniej chwili będzie się w miejscu tegoż rzucenia...
P.S.2 Może jakby byli "badylarzami" to mógłbym pojechać na "wolumen" i za niemałą wielokrotność oficjalnej ceny kupić to wszystko w jeden dzień - tylko jak to się ma do kradnących i jęczących dziś socjalistów...?
Comment