Porozmawiajmy o gustach...

[grzech]

FCJP - SAMOKRYTYKA

grzech napisał(a)


Marusiu Droga !

W morzu postów typu "duże jest be, małe jest cacy", twój wyróżnił się świerzością poglądów, ostrością i kontrowersyjnością sądu. Mam więc pytanie: co sądzisz o ludziach lubiących mielone z dużą ilością czosnku i pijących Łomżyńskie Mocne z bączka ???

Wiem, wiem - świeżością.

[Kemp]

A może zamiast dielić ludzi pod kątem spożywania, podzielilibyśmy ich na mądrych i głupich ?

[ART]

lepiej pięknych i mądrych

[StaryKocur]

A jak się trafi jakaś żaba?

SK

[StaryKocur]

Upsss.
Chyba popelniłem faux- pas
Rzecz jesna, nie miałem na mysli zielonego kolegi,
co to filuternie mruga do nas na Forum lewym oczkiem.

SK

[e-prezes]

co dalej?

ja mimo to nadal jestem ciekaw czy małe browary zamierzają zrobić coś, by ich produkty były bardziej znane (przy okazji tego, iż mogą być bardziej strawniejsze )

[yendras]

Piwofil napisał(a)
EE dla mnie to wszystko przesada, może ktoś nie jest smakoszem i piwo lech z puszki mu odpowiada, bo nie ma czasu szukać innego, a np. wie wszytko o herbacie czy kawie i w tym jest dobry?

Myślę, że jak ktoś pije lecha z puszki, to wystarczy mu herbatka tetley w okrągłej saszetce (ciekawe, czy kiedykolwiek widział te śmieci w środku) oraz jakaś fajna kwa rozpuszczalna typu maxwell house. Z kolei jest szansa, że osoba która przywiązuje wagę do smaku herbaty i kawy przy wyborze piwa również kieruje się smakiem, a nie np. reklamą.
Tak jak Marusia uważam, że jest mnóstwo ludzi którzy jedzą byle co i byle czym popiją. Nie przywiązują do tego wagi, może jest to jakiś rodzaj życiowego lenistwa. Przy kupnie piwa kieruja się reklamą albo różnymi stereotypami - np. "żywiec najlepszym piwem w Polsce jest", "tanie i nieznane nie może być dobre" itp. Wielu spośród nich moze byc jednak np. najlepszymi kumplami i w ogóle ludźmi o szerokich horyzontach, z którymi fajnie się rozmawia, a akurat kwestia smaku piwa jest dla nich zupełnie nieistotna.
A w ogóle jeżeli chodzi o produkcję wielkich browarów, to też nie można sprawy demonizować. Mamy do nich niechęć, bo wykańczają małe browary. Strasznie unifikuja i uśredniają (oczywiście w dół ) smak piwa, ale takiego okocimia, specjala EB czy żywca można wypić bez większego bólu (w każdym razie w ostateczności na pewno tak )

[e-prezes]

nie chwaląc się to m.in. ja należę do ludzi, którzy nie tylko w przypadku piwa kierują się smakiem, a nie reklamą czy ogólnoznaną marką. kawę kupuję w specjalnych sklepach, na miejscu mieloną, herbaty również! co do jedzenia to sam je sporządzam co by mieć pewność co jem.

[iron]

male czy duze

Male browary beda zawsze raczej lokalne, a duze korporacje wszedobylskie. I chyba na tym polega urok malych browarow ze bedac w miescince "X" mozna sobie sprobowac z kija lub butelki jakiegos piwka o istnieniu ktorego sie nie wiedzialo, a jak zasmakuje mozna (jak to ma w zwyczaju zythum) przytachac sobie do domu jakis zapasik probowanego specyfiku.
A czy gdyby nie "wielka czworka" czy mielibyscie tyle radochy z myszkowania po sklepikach, marketach i stacjach benzynowych w poszukiwaniu czegos nowego?
Sam staram sie probowac rozne piwa i niejedno piwo z malych browarow mi smakowalo, ale tych ktore nie przypadly mi do gustu tez bylo sporo i od nich na przyklad wole masowe Debowe mocne, czy Tatre
A tak na marginesie to polskie piwa z duzych browarow, w moim mniemaniu sa i tak o wiele lepsze niz zachodnia masowka (zwlaszcza niemiecka).

[żąleną]

yendras napisal/a

Myślę, że jak ktoś pije lecha z puszki, to wystarczy mu herbatka tetley w okrągłej saszetce (ciekawe, czy kiedykolwiek widział te śmieci w środku) :kac

Choć nie piję Lecha z puszki, to wystarczy mi Tetley w saszetce, głównie dlatego, że nie lubię, jak mi w herbacie pływają jakieś syfy.

Jakie śmieci wkładają chłopcy tetleyowcy do saszetek?

[yendras]

żąleną napisał(a)


Choć nie piję Lecha z puszki, to wystarczy mi Tetley w saszetce, głównie dlatego, że nie lubię, jak mi w herbacie pływają jakieś syfy.
Jakie śmieci wkładają chłopcy tetleyowcy do saszetek?

Nie oczekuj żadnych sensacji typu odwłoki karaluchów lub rozdrobnione kozie odchody - jest to prostu sieczka, która nie ma nic wspólnego z liśćmi. A herbatę parzy się z liści, a nie z łodyg i innych trocin.
Przećwicz sobie coś takiego Żą i sam zobaczysz, że liście opadną na dno i żadne sysfy nie będą Ci kleić się do zębów przy konsumpcji.

[żąleną]

Chyba jednak nie przekonam się do herbaty sypanej - lubię wypić napój do końca, a jak na dnie są fusy, to zadanie jest utrudnione.

Jak piję grzańca, to też wolę dodać cynamon i goździki w formie niezmielonej, żeby dało sie to wyjąć przed konsumpcją i żeby nie było problemu z miałem, który opada na dno.

[adam16]

żąleną napisał(a)


Choć nie piję Lecha z puszki, to wystarczy mi Tetley w saszetce, głównie dlatego, że nie lubię, jak mi w herbacie pływają jakieś syfy. :

Jeżeli użyć specjalnych naczyń (dzbanek z filtrem, specjalny kubek) to można się delektować herbatą bez "śmieci". Zresztą w sklepach specjalistycznych (np. "Świat Herbaty"), można kupić oprócz herbat, różne gadżety ułatwiające życie.

[żąleną]

Jestem na to zbyt leniwy. Poza tym kilka razy miałem do czynienia z taką zamykaną metalową łyżką i stwierdziłem, że nie jest to rewelacja.

Zresztą tetleyowski Earl Grey z saszetki naprawdę mi smakuje.

[adam16]

Pozbawiasz się w ten sposób wielu ciekawych doznań smakowych. Bo herbaty potrafia być bardzo, bardzo różne i smakowite. Tetley to przy nich woda. Choć też ją pijam, nawet lubię to nie ma jak inne "prawdziwe" herbaty.