“CO POLACY MOGA OCZEKIWAC OD SWYCH HOLENDERSKICH GOSPODARZY?
Istnieje wielka przepasc w pojeciu “goscinnosc” przecietnego Holendra i tego samego slowa rozumianego przez Polaka.Nie chce tu takze generalizowac - bywaja wyjatki i to moze nie az tak rzadkie.Mimo pozorow istnieje gleboka przepasc kulturowa miedzy dwoma przyjaznymi sobie narodami.Dla czlowieka z kalwinistycznym swiatopogladem jest rzecza niezwykle wazna oszczedny tryb zycia,posiadanie w miare mozliwosci zasobnego konta w banku i skromnosc.Z wydawaniem ciezko zarobionych pieniedzy jest juz sprawa trudniejsza (grzeszna?).W Holandii niewiele widac pieknych posiadlosci ziemskich (u belgijskich sasiadow ile dusza zapragnie),ujrzenie na ulicy blyszczacego Rolls-Royce’a czy Cadillaca jest prawie niemozliwe.I tak jest tez z przyjmowaniem gosci.Raczej nie nalezy sie spodziewac suto zastawionego stolu z butelka czystej, sledzikami i schabowym.Raczej to co jada sie na codzien a niestety jest dla przecietnego Polaka mowiac oglednie calkowicie niejadalne.Slyszalem historyjke od przyjaciol
zamieszkalych w malym fryzyjskim miasteczku.Sasiadka gotujac swoj niedzielny boerenkool pyta: “a znacie to w Polsce?” - nie.”Oj biedny wy narod jestescie,oj biedny..”Biedaczka nie wiedziala,ze jarmuz w Polsce ma przeznaczenie nieco inne.Holendrzy w przeszlosci nie byli (mowie tu o tzw.zwyklych ludziach) narodem bogatym.Stad tez kuchnia holenderska powstala
dla potrzeb niezamoznych - nie inaczej jest kulinarnie na kiedys bardzo biednym Podhalu - czym jest goralska kwasnica - tak,wlasnie potrawa ludzi niezbyt zasobnych.
Od holenderskiego gospodarza nie nalezy raczej oczekiwac ze wspanialomyslnie zawiezie
swych polskich gosci do pieknych i atrakcyjnych miejsc gdzie za wstep trzeba zaplacic,
bylo by to po prostu trwonienie swych ciezko zarobionych pieniedzy.Za wspolna uczte w restauracji gospodarz nie zaplaci (chyba ze zaprosil na nia z jakiejs tam specjalnej okazji).
Troszke tez mozemy sie spodziewac traktowania z gory - nie do kazdego jeszcze dotarlo,
ze przestalismy byc stlamszonym przez komune (tez finansowo) ubogim kuzynem z nad Wisly,
a stajemy sie narodem coraz bardziej zasobnym ,ktorego dzieci niekiedy juz jezdza na wakacje na Costa Brava a rodzice coraz czesciej odwiedzaja plaze slonecznej Tunezji.”
Istnieje wielka przepasc w pojeciu “goscinnosc” przecietnego Holendra i tego samego slowa rozumianego przez Polaka.Nie chce tu takze generalizowac - bywaja wyjatki i to moze nie az tak rzadkie.Mimo pozorow istnieje gleboka przepasc kulturowa miedzy dwoma przyjaznymi sobie narodami.Dla czlowieka z kalwinistycznym swiatopogladem jest rzecza niezwykle wazna oszczedny tryb zycia,posiadanie w miare mozliwosci zasobnego konta w banku i skromnosc.Z wydawaniem ciezko zarobionych pieniedzy jest juz sprawa trudniejsza (grzeszna?).W Holandii niewiele widac pieknych posiadlosci ziemskich (u belgijskich sasiadow ile dusza zapragnie),ujrzenie na ulicy blyszczacego Rolls-Royce’a czy Cadillaca jest prawie niemozliwe.I tak jest tez z przyjmowaniem gosci.Raczej nie nalezy sie spodziewac suto zastawionego stolu z butelka czystej, sledzikami i schabowym.Raczej to co jada sie na codzien a niestety jest dla przecietnego Polaka mowiac oglednie calkowicie niejadalne.Slyszalem historyjke od przyjaciol
zamieszkalych w malym fryzyjskim miasteczku.Sasiadka gotujac swoj niedzielny boerenkool pyta: “a znacie to w Polsce?” - nie.”Oj biedny wy narod jestescie,oj biedny..”Biedaczka nie wiedziala,ze jarmuz w Polsce ma przeznaczenie nieco inne.Holendrzy w przeszlosci nie byli (mowie tu o tzw.zwyklych ludziach) narodem bogatym.Stad tez kuchnia holenderska powstala
dla potrzeb niezamoznych - nie inaczej jest kulinarnie na kiedys bardzo biednym Podhalu - czym jest goralska kwasnica - tak,wlasnie potrawa ludzi niezbyt zasobnych.
Od holenderskiego gospodarza nie nalezy raczej oczekiwac ze wspanialomyslnie zawiezie
swych polskich gosci do pieknych i atrakcyjnych miejsc gdzie za wstep trzeba zaplacic,
bylo by to po prostu trwonienie swych ciezko zarobionych pieniedzy.Za wspolna uczte w restauracji gospodarz nie zaplaci (chyba ze zaprosil na nia z jakiejs tam specjalnej okazji).
Troszke tez mozemy sie spodziewac traktowania z gory - nie do kazdego jeszcze dotarlo,
ze przestalismy byc stlamszonym przez komune (tez finansowo) ubogim kuzynem z nad Wisly,
a stajemy sie narodem coraz bardziej zasobnym ,ktorego dzieci niekiedy juz jezdza na wakacje na Costa Brava a rodzice coraz czesciej odwiedzaja plaze slonecznej Tunezji.”
Comment