wyzwiska jeszcze raz

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • GLOMEK
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2002.10
    • 5

    wyzwiska jeszcze raz

    taka dygresja mi sie nasuwa i zastanawia mnie czy inni tez tak czuja.
    Jakos latwiej przychodzi nam mowic brzydko w obcych jezykach (oczywiscie pod warunkiem ze je znamy) wydaje sie ze fu.k i sh.t maja mniejszy ciezar gatunkowy niz nasze polskie odpowiedniki.

    ciekawe ze przynajmniej u mnie ta zaleznosc widoczna jest w slownictwie z zupelnie innej beczki. przykladowo: mam dziewczyne z obcego kraju i porozumiewamy sie zwykle po angielsku latwo przychodzi mi mowienie I love you , miss you i te inne, a jednak nasze zwykle kocham cie znaczy jakby wiecej. Chyba niezaleznie od tego jak dobrze znamy jezyki obce zawsze najpelniej wyrazamy sie w tym wlasnym, ojczystym.
  • żąleną
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2002.01
    • 13239

    #2
    Odp: wyzwiska jeszcze raz

    GLOMEK napisał(a)
    taka dygresja mi sie nasuwa i zastanawia mnie czy inni tez tak czuja.
    Jakos latwiej przychodzi nam mowic brzydko w obcych jezykach (oczywiscie pod warunkiem ze je znamy) wydaje sie ze fu.k i sh.t maja mniejszy ciezar gatunkowy niz nasze polskie odpowiedniki.
    Też to zauważyłem. Nie wiem, czy nie jest to po prostu jakaś tam moda na angielskość, atrakcyjność angielskiego, czy co tam jeszcze. Chyba głównym świadkiem w tej sprawie byłby internet, którego podstawowym językiem jest właśnie angielski.

    Poza tym wyrażenia w obcym języku w pewnym sensie funkcjonują podobnie jak zaklęcia, jakiś czarodziejski język - używając go określamy swoją przynależność. Do czego? To już pytanie do tych, którzy lubią stosować tego typu zagrywki.

    Comment

    • zythum
      Pułkownik Chmielowy Ekspert
      • 2001.08
      • 8305

      #3
      Co prawda ja porozumiewam się raczej w jęz. polskim ale wypada mi się z Wami zgodzić. Rzeczy ważne w języku polskim (jak: kocham Cię czy przeklinanie , szczególnie agresja skierowana w kierunku kogoś typu ty skurw....) mają znacznie mocniejsze znaczenie przez swoją większą jednoznaczność. W końcu make love oznacza i zarówno kochać się jak i także uprawiać seks (jest różnica) czyli jest bardziej rozmyte i niejednoznaczne. W polskim języku kochać się z kimś, kochać kogoś czy uprawiać seks są bardzo jednoznacznymi o wyrażnym znaczeniu sformułowaniami.
      To inaczej miało być, przyjaciele,
      To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
      Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
      Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
      Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!

      Rządzący światem samowładnie
      Królowie banków, fabryk, hut
      Tym mocni są, że każdy kradnie
      Bogactwa, które stwarza lud.

      Comment

      • żąleną
        D(r)u(c)h nieuchwytny
        • 2002.01
        • 13239

        #4
        W ogóle jeśli chodzi o przekleństwa, to język polski jest chyba jednym z lepszych mediów. Znajomy Holender powiedział mi, że jak słyszy kogoś przeklinającego po polsku, to czasem aż się wzdraga, a z przekleństwami holenderskimi nie ma takich odczuć. Zresztą mówił też, że w holenderskim w zasadzie nie ma takich mocnych przekleństw, jak w polskim.

        Comment

        • Piecia
          Major Piwnych Rewolucji
          • 2002.02
          • 3312

          #5
          w jęz. flamandzkim (holendrski ??? ) słowo brzmiące fonetycznie chuje znaczy dobry
          Koniec i bomba,
          Kto nie pije ten trąba !!!
          __________________________
          piję bo lubię!

          Comment

          • marcopolok
            Major Piwnych Rewolucji
            • 2001.10
            • 2334

            #6
            żąleną napisał(a)
            W ogóle jeśli chodzi o przekleństwa, to język polski jest chyba jednym z lepszych mediów. Znajomy Holender powiedział mi, że jak słyszy kogoś przeklinającego po polsku, to czasem aż się wzdraga, a z przekleństwami holenderskimi nie ma takich odczuć. Zresztą mówił też, że w holenderskim w zasadzie nie ma takich mocnych przekleństw, jak w polskim.

            a to ciekawe bo znam takie jedno ale ni chuja nie pamiętam jak się to pisze
            bez brody...

            Comment

            • żąleną
              D(r)u(c)h nieuchwytny
              • 2002.01
              • 13239

              #7
              Piecia napisał(a)
              w jęz. flamandzkim (holendrski ??? ) słowo brzmiące fonetycznie chuje znaczy dobry
              Nie mówiąc o bramkarzu nazwiskiem Ed de Goey, czyli /ed de chuj/.

              No szkoda, że ni goeya nie pamiętasz, Marco.

              Comment

              • GLOMEK
                D(r)u(c)h nieuchwytny
                • 2002.10
                • 5

                #8
                tak w temacie
                ze szkoly moze jeszcze niektorzy pamietaja niejakiego Christiaana Huygensa, ktorego moja pani uparcie "hujgens" nazywala.

                Comment

                • szostak
                  D(r)u(c)h nieuchwytny
                  • 2002.02
                  • 1176

                  #9
                  Klęcie w jakims języku to najwyższy stopień jego znajomości. Jeśli potrafi się zbluzgać Anglika czy Jankesa po nagielsku (ale przekleństwami prawdziwymi, a nie filmowym sit czy fak), to można śmiało powiedzieć, że się jest mistrzem. Ja za starych, studenckich czasów potrafiłem Rosjanina zmieszać z błotem w jego ojczystym języku. Niestety, wyszedłem już z wprawy

                  Comment

                  • żąleną
                    D(r)u(c)h nieuchwytny
                    • 2002.01
                    • 13239

                    #10
                    szostak napisał(a)
                    Klęcie w jakims języku to najwyższy stopień jego znajomości.
                    To prawda. Nie jest łatwo kląć z fasonem nawet w ojczystym języku. To trzeba umieć! Jakieś tam żałosne k..wienie nie wystarczy.
                    Last edited by żąleną; 2002-10-27, 23:22.

                    Comment

                    • szostak
                      D(r)u(c)h nieuchwytny
                      • 2002.02
                      • 1176

                      #11
                      I trzeba do tego mieć talent. Ja, niestety, nie mam
                      W poetyckich bluzgach ponoć przodują marynarze, szczególnie bosmani.
                      Ale słyszałem też, że gdy dziewczyny zaczynają się obrzucać wyzwiskami, to najbardziej ordynarnym facetom więdną uszy

                      Comment

                      • żąleną
                        D(r)u(c)h nieuchwytny
                        • 2002.01
                        • 13239

                        #12
                        Ciekawe, że to, co dla jednego jest ciężkim wyzwiskiem, drugiego ani ziębi ani grzeje. W ten sposób można trafić jak kulą w płot, albo niechcący komuś wsadzić szpilę.

                        Comment

                        • Mister
                          D(r)u(c)h nieuchwytny
                          • 2001.09
                          • 683

                          #13
                          a. jezyk flamndzki (jak i holenderski) nie istnieje.Sa to dialekty.
                          jezyk jest niderlandzki (czyli het Nederlands) - potocznie nazywany
                          (przez nie-Holendrow) holenderskim
                          b. "odczuwanie" przeklenstw w jezyku obcym zalezy moim zdaniem
                          od poziomu znajomosci tegoz jezyka. "God-verdomme" ("Bog mnie przeklal") po niderlandzku
                          jest niezwykle ordynarne,zas przeklenstwa zwiazane z meskimi
                          czy zenskimi szczegolami anatomicznymi specjalnie ordynarne nie sa
                          (i szeroko uzywane tak w TV jak i mowie potocznej).

                          Comment

                          • kamyczek77
                            Porucznik Browarny Tester
                            • 2001.09
                            • 458

                            #14
                            No cóż.Klniemy na każdym kroku i jak spytalam kolegę (rodowitego Niemca),jakich słów się nauczył pracująć z Polakami i Rosjanami,rzekł:Od Polaków"k....",a od Rosjan "na zdarowie".
                            Ale za to mój Tato wróciwszy z Niemiec-klnie do dzisiaj w ich języku.
                            Od piwa z puchy bolą nas brzuchy!!!

                            Comment

                            • pieczarek
                              Pułkownik Chmielowy Ekspert
                              • 2001.06
                              • 5011

                              #15
                              A ja znałem kiedyś Niemca, który w czasie wojny jako kilkunastoletni chłopak pracował z przymusowymi robotnikami z kilku krajów. Byli tam Polacy, Ukraińcy, Rosjanie, Rumuni i pewnie wielu innych.
                              Wszyscy klęli jak szewcy. Czterdzieści lat po wojnie mógł on nadal powtórzyć przekleństwa w kilku językach. Po polsku klął przepięknie, po rosyjsku także wspaniale. Dzięki przekleństwom francuskim dostał pracę przy garnizonie francuskim w Berlinie Zachodnim. Francuzi myśleli, że ktoś kto tak pięknie przeklina musi doskonale znać francuski. A on tylko powtarzał jak papuga.

                              Comment

                              Przetwarzanie...
                              X