taka dygresja mi sie nasuwa i zastanawia mnie czy inni tez tak czuja.
Jakos latwiej przychodzi nam mowic brzydko w obcych jezykach (oczywiscie pod warunkiem ze je znamy) wydaje sie ze fu.k i sh.t maja mniejszy ciezar gatunkowy niz nasze polskie odpowiedniki.
ciekawe ze przynajmniej u mnie ta zaleznosc widoczna jest w slownictwie z zupelnie innej beczki. przykladowo: mam dziewczyne z obcego kraju i porozumiewamy sie zwykle po angielsku latwo przychodzi mi mowienie I love you , miss you i te inne, a jednak nasze zwykle kocham cie znaczy jakby wiecej. Chyba niezaleznie od tego jak dobrze znamy jezyki obce zawsze najpelniej wyrazamy sie w tym wlasnym, ojczystym.
Jakos latwiej przychodzi nam mowic brzydko w obcych jezykach (oczywiscie pod warunkiem ze je znamy) wydaje sie ze fu.k i sh.t maja mniejszy ciezar gatunkowy niz nasze polskie odpowiedniki.
ciekawe ze przynajmniej u mnie ta zaleznosc widoczna jest w slownictwie z zupelnie innej beczki. przykladowo: mam dziewczyne z obcego kraju i porozumiewamy sie zwykle po angielsku latwo przychodzi mi mowienie I love you , miss you i te inne, a jednak nasze zwykle kocham cie znaczy jakby wiecej. Chyba niezaleznie od tego jak dobrze znamy jezyki obce zawsze najpelniej wyrazamy sie w tym wlasnym, ojczystym.
Comment