No dobra, mam dwie córki, żadna nie zostanie za mnie zawodowym piłkarzem, ale jeszcze nie wszystko stracone:
http://www.youtube.com/watch?v=9dd7Vh39gJ0 (wejście w 1:40 piękne, puszczę starszej rano przed przedszkolem, po co właściwie na balet ją prowadzam zamiast przynieść z piwnicy piecyk i gitarę, a może i perkusję, bo w sumie po co szafa, i tak jedna i druga zaraz ze swoich ubrań wyrośnie, niech chodzą w prześcieradłach z dziurą na głowę i ręce.) http://www.youtube.com/watch?v=w2PwS8FCfxo
Dzisiaj Browarnik Tomek zapuścił na swoim blogu i chomiku płytę projektu Tomasza Lipińskiego, czyli Fotoness. I jestem mu wdzięczny, bo myślałem, że jestem jedynym dinozaurem, który o tym pamięta.
Muzyka przy piwku?
Tak, ale tylko przy takich utworach jak "15, 10, 5".
Jestem dumny z tego, iż jestem Polakiem z dwóch powodów ( OK tych powodów jest więcej, ale ja mam na myśli muzykę).
Pierwszy powód to zespół SBB. Każdy kto zna to wie o co chodzi a kto nie zna niech chociażby posłucha takiego utworu jak ''walking around the stormy bay''.
Drugi powód do dumy to zespół Riverside. Obecne czasy. Zawsze bardzo lubiłem tę grupę, ale płyta, którą oni nagrali w tym roku (Shrine of New Generation Slaves ) spowodowała u mnie zwrot szczęki w dół. Po kolejnych sześciu-siedmiu przesłuchaniach również kolana poszły mi w postawę służebną wychodzącą z zachwytu.
Taki utwór jak "Feel Like Falling" to hicior roku.
Od czasów Marillion z Fishem nasz polski Riverside jest najlepszym progresywnym zespołem na świecie.
Porcupine Tree jest za bardzo liryczny, a Dream Theater za bardzo techniczny. Nasz Riverside jest w sam raz. I ich muzykę polecam do piwa. Bardzo przyjemnie pije się PLON przy muzyce Riverside.
Ja bym dodał do powyższego płytę z połowy lat 90tych zeszłego wieku:
Collage "Moonshine" - piękne kompozycje i realizacja ja na owe lata w Polsce niesamowita...
bigb@n-s.pl; na Allegro jestem jako "moczu" :)
Nasze uszatki do podziwiania na stronie www.n-s.pl/bigb
Rock, Honor, Ojczyzna
Jestem dumny z tego, iż jestem Polakiem z dwóch powodów ( OK tych powodów jest więcej, ale ja mam na myśli (...)
Z pierwszym powodem się zgadzam.
Z drugim w pewnej mierze także choć ostatniej płyty jeszcze nie poznałem wystarczająco. Czegoś mi jednak tam brakuje do miana superproggrupy.
Mamy mnóstwo dobrej, polskiej muzyki. Czy to gigantów i klasyków (Vader, Turbo), czy to gwiazdy raczej lokalne (do dziś uwielbiam posłuchać Kultu czy KNŻ, Flapjack, Acid Drinkers itd.), nie mówiąc już o naprawdę sporej liczbie mniej i bardziej znanych kapel rockowych i metalowych, które swoim graniem spokojnie mogłyby zaistnieć na światowej scenie.
Ja bym dodał do powyższego płytę z połowy lat 90tych zeszłego wieku:
Collage "Moonshine" - piękne kompozycje i realizacja ja na owe lata w Polsce niesamowita...
Absolutnie się podpisuję, ta płyta ani przez moment nie brzmiała jak nagrana i zrealizowana w naszym kraju, co nadal (a nie mówiąc już w latach 90) jest sporym komplementem.
Zresztą Collage chyba bardziej popularne było zagranicą niż w naszym kraju...
Zgadzam się również, że podobnie można skomplementować Riverside, chociaż nigdy do końca w ich muzykę się nie wkręciłem i wolę Porcupine.
Jak kiedyśtam pisałem Paradise Lost przypomnieli sobie jak się gra dobrą muzykę. W tym tonie wyszły już trzy płyty. Wygrzebałem kilka dni temu "teledysk" zrobiony przez fana do jednego z kawałków z ostatniego LP i nie mogę przestać go oglądać. Grafiki pochodzą z okładki płyty:
Ale fajnie mieszają i brzmią - tylko wokal wszystko dokumentnie rozpieprza... Nie wyrabiam z tym jednostajnym blee bleee bleee bleee. Aż włączyłem sobie kilka innych kawałków, wszędzie tak samo, flaki mi się na lewą stronę wywracają. Szkoda...
To może coś z innej bajki. W wakacje wracałem ze znajomym z Kaszub, jedziemy sobie, a tu nagle leci coś, co ostatnio słyszałem we wczesnym liceum. "Ty, a to nie jest ten jedyny raper, którego kiedyś słuchałeś?" pytam. Okazało się, że kiedy kupił sobie samochód z kaseciakiem, zniósł do niego garść starych kaset i tak sobie je puszcza od kilku lat za kółkiem. Oto ten rapster, muszę powiedzieć, że podoba mi się ascetyczność formuły, no i brzmienie całkiem analogowe.
Tone Lōc to wielka gwiazda końca lat 80, oczywiście w Stanach nie u nas To był zresztą czas eksplozji popularności rapu jako muzyki mainstreamowej. Jego pierwsza płyta i te dwa single były na samym szczycie list przebojów. Pozostał jednak gwiazdą jednej płyty i dwóch singli.
Comment