Muzyka przy piwku

[abernacka]

Nareszcie po dłuższym czasie do mojej kolekcji płyt doszedł nowy krążek, którym się można pochwalić. Płyta "Q And Not U"-"Different Damage”, pochodzi z oficyny Dischord z roku 2002. Przejmujący głos wokalisty (czasem przypomina I. MacKea we wczesnym okresie Fugazi), cudowny jazgot gitar, transowy bass i perkusja tworzą niesamowity klimat. Twórczość tego kwartetu z Waszyngtonu można z powodzeniem porównać z twórczością np. Kerosene 454. Naprawdę polecam ją wszystkim!

Ps. Acha ostatnio wpadło mi kilkanaście ciekawych bootleg'ów Sisters Of Mercy (ok. 20 płyt) m.in.-"Live -the ulu, london, uk, 6-5-1983" a na tym krążku Eldritch po mistrzowsku zaśpiewał m.in. "Alice". CUDO!!!

[abernacka]

Ach ta skleroza! Otrzymałem ostatnio również limitowany krążek (1000 egz.) 'Sol Invictus' z remiksami i odrzutami z sesji nagraniowych. Słuchając tych Anglików można odnieść wrażenie, że słuchacz jest na monumentalnym przedstawieniu. Jesienny smutek wokalisty przeplatany jest z ciepłą wiolonczelą oraz akustyczną gitarą tworzą niezapomniany efekt dźwiękowy. Do tej płyty naprawdę trzeba podejść z szacunkiem!

[cyborg_marcel]

ja miałam kiedyś Sisters of Mercy na żywo posłuchać to dopiero była muzyka do piwa!

na necie zamówiłam Pinacoladę 2 w ramach ukochania swojego radia, a w oczekiwaniu na nią znalazłam sposób na oporne księgowe - włączasz w biurze tak około 19-20.00 Clawfingera i choć może piwa brak, to księgowa przestaje się z Tobą uspołeczniać i można spokojnie pracować (wiem, wredna jestem...)

[abernacka]

cyborg_marcel napisał(a)
ja miałam kiedyś Sisters of Mercy na żywo posłuchać to dopiero była muzyka do piwa!

(...)

Byłaś na może na tym wrocławskim w 1991r.? Może sie tam spotkaliśmy ? Byłem również na koncercie w Bonn oraz Hamburgu.

[cyborg_marcel]

Wrocław bo ja z Festung Breslau jestem... poza tym Wayne Hussey za moich piwnych czasów przyjechał i na gitarce pogrywał śpiewając między moim jednym łykiem a drugim nawet w młynie byłam i nuciłam

[abernacka]

No tak! Wayne Hussey na gitarze w siostrzyczkach to było to! Niestety jego późniejsze osiągnięcia w The Mission to już był blady cień tego co tworzył w Sisters Of Mercy.

[adam16]

No tak Sisters of Mercy! Mam ich kilka płyt, ale niestety na bardzo już szumiących kasetach. Na CD dorobiłem się zaledwie "Some Girls Wander By Mistake". Moją ulubioną płytką jest "First, Last and Always".
Mam też kasetkę na której jest trochę nagrań z ich singli. Włosy mi się jeżą kiedy słucham kawałków "Emma" i "Alice".

[adam16]

Szukam w tej chwili też ich dokonań spod znaku "The Sister Hoot". Bo moja kasetka "Gifft" już odmówiła współpracy

[abernacka]

Mała uwaga! The Sisterhood a nie Sister Hoot. Jakoś szczęśliwie się składa że takową płytkę posiadam w swoim małym zbiorku.

[adam16]

abernacka napisał(a)
Mała uwaga! The Sisterhood a nie Sister Hoot. Jakoś szczęśliwie się składa że takową płytkę posiadam w swoim małym zbiorku.

No tak. Oczywiście Sisterhood.

[robox]

Widzę, że goracy temat się rozpętał z Sisters, Sisterhood i The Mission. Mi także udało się ocalić ich płytki , niestety koszulki z trasy promującej płytę "Vision Thing" już nie

[pjenknik]

A mnie ostatnio wzieło na "Muzyke na wodzie" Haendla

[abernacka]

Pozostając przy wątku Sisters Of Mercy. Dzisiaj otrzymałem malutką paczuszkę z wydawnictwa Merciful Release w której znajdowały się dwa nowe bootlegi siostrzyczek (coraz większa kolekcja mi się tworzy). Pierwszy to "Trans Europe Excess". Od pierwszych taktów Dr.Avalanche można poczuć klimat tamtych emocji. W szczególności warto posłuchać "Emma" z repertuaru Hot Chocolate oraz "Logic". Drugi bootleg to" Detmold 1984".
Zespół nic już nie nagrał od dobrych dwóch lat a tylko w tym roku weszło na rynek min. 20 koncertów. Tak trzymać! Oczywiście jak by ktoś miał ochotę na te bootlegi proszę o kontakt na PW. Posiadam aktualnie ok. 60 pozycji siostr miłosierdzia.

[abernacka]

Jednocząc się z narodem Ukraińskim często w moim odtwarzaczu CD gości The Ukrainians. Szczególnie polecam epke "Pisni Iz The Smiths".

[zythum]

A ja dzisiaj jestem w potwornie podłym nastroju i gdyby nie konieczność porannego wstawania to najchętniej zanurzył bym mordę w kuflu piwa u Teresy, a potem zrobił rajd po knajpach. Niestety pozostaje mi tylko płyta Tomasza Stańki "Litania" oraz miód pitny razem z Koźlakami - amberowskim i jurandowskim.