Sztangista Szymon Kołecki raczej uniknie dożywotniej dyskwalifikacji za stosowanie dopingu – informuje „Życie Warszawy”.
Nie ma już żadnych wątpliwości - w organizmie Szymona Kołeckiego wykryto podwyższony poziom zakazanego nandrolonu. Wczoraj Komisja do spraw Zwalczania Dopingu w Sporcie ogłosiła wyniki badania próbki B moczu sztangisty. Kołecki może jednak uniknąć kary dożywotniej dyskwalifikacji.
Wicemistrz olimpijski z Sydney minimalnie przekroczył dopuszczalną normę. W jego przypadku wynosiła ona 2,1 nanogramów zakazanej substancji na mililitr moczu. W próbce B wykryto zaś 2,44 ng/ml.
- Nie zamierzam kwestionować badania - mówi Kołecki, który na dziś zwołał konferencję prasową. - Każdy wyrok przyjmę z pokorą - dodaje. Za przyjmowanie sterydów, a do tej grupy należy nandrolon, grożą dwa lata dyskwalifikacji. Kołecki złoży jednak lada dzień w związku listę specyfików, które przyjmował przez ostatnie lata, gdy leczył na Ukrainie przepuklinę kręgosłupa. Wedle przepisów światowej agencji antydopingowej (WADA), jeśli stan zdrowia sportowca wymaga podania środków zawierających zakazane substancje, nie grozi mu zawieszenie. W czasie ich przyjmowania raczej nie powinien jednak startować, choć zdarzają się takie przypadki.
Komisja Dyscyplinarna PZPC będzie więc musiała rozstrzygnąć, czy Szymon świadomie przyjmował koks, czy może został "zatruty" w trakcie leczenia.
Jeśli uzna, że Szymon jednak się koksował, wtedy realna może się stać groźba dożywotniej dyskwalifikacji sztangisty.
Więcej w "Życiu Warszawy"
Ręce opadają... Jak tak dalej pójdzie, ludzie przstaną się interesować pewnymi dyscyplinami sportu (przede wszystkim siłowymi oraz lekkoatletyką) :-(
Nie było Ciebie tyle lat! Myślałem, że nie wrócisz już (Krystyna Prońko - koniec cytatu)
- Czułem duży ciężar. Skakałem jako lider LGP. Nie chciałem zawieść publiczności. Takiej atmosfery jak tu, nie ma nigdzie na świecie - mówi Adam Małysz.
- Kiedy siadam na belkę, tumult na dole potrafi jednak zdekoncentrować. Ale za to w powietrzu ryk kilkudziesięciu tysięcy ludzi fantastycznie niesie. Tego, co w sobotę, nie przeżyłem jeszcze nigdy. Trzeba wziąć pod uwagę, że do zawodów w Hinterzarten przez półtora roku nie wygrałem konkursu. Przed pierwszym skokiem bardzo się denerwowałem. Był spóźniony, a w drugim odbiłem się za wcześnie i przez kilka metrów jechałem na wyprostowanych nogach. Ale cieszę się i wiem, co poprawiać.
- Trener powiedział przed sezonem, że najlepszym treningiem jest ciągły udział w zawodach i letnią Grand Prix mamy traktować poważnie. Ja się z nim zgadzam. Pracoholizm? Coś w tym jest. Nawet w domu nie umiem usiedzieć w miejscu. Cholera mnie bierze, muszę przynajmniej w ogródku coś porobić.
- Długo testowałem sprzęt, przede wszystkim narty. Nigdy nie mówiłem, że nie lubię Elanów, ale czułem, że muszę coś zmienić. Fischery są podobne do Elanów, ale znów nabrałem siły i motywacji do skakania.
Nie było Ciebie tyle lat! Myślałem, że nie wrócisz już (Krystyna Prońko - koniec cytatu)
Małysz skacze i wygrywa, Rutkowskiemu bije "sodówka" (i nie tylko) do głowy!
za onet.pl
Sprawa Rutkowskiego: Zakopane huczy od plotek
W stolicy polskich sportów zimowych talentów nigdy nie brakowało. Niewielu jednak młodych sportowców osiągnęło poziom, który pozwolił im zdobywać medale olimpijskie i mistrzostw świata.
Wytłumaczenie zawsze było jedno: bo jak halny zawieje - pisze "Gazeta Krakowska".
Tłumacząc to na język ceprów, kandydatów na wielkich sportowców gubiła gorzałka. Podobno teraz rozmienia na drobne talent mistrza świata juniorów w skokach Mateusza Rutkowskiego.
Zakopane huczy od plotek. Ciężko rozróżnić prawdę od pomówień, bo zainteresowane strony przyjęły taktykę obrony przez milczenie. No ale przecież nie da się uciec od odpowiedzi na wszystkie pytania.
Trener Łukasz Kruczek przyznaje, że Mateusz natknął się na dyrektorkę Szkoły Mistrzostwa Sportowego, będąc pod wpływem alkoholu, którego na pewno było zdecydowanie za dużo jak na jego młodą głowę.
Ale czy to jedyny wybryk? "GK" zapytała Kruczka, czy prawdą jest, że podczas pobytu we Francji na letniej Grand Prix Rutkowski "po pijaku" narozrabiał w hotelu.
"To nie Mateusz. Były podczas tego wyjazdu rzeczywiście pewne problemy, ale ja nazwałbym je dość pechowymi i przypadkowymi. To nie była pijacka burda" - mówi Kruczek.
W Zakopanem ludzie snują opowieści o samochodowym wypadku, o tym, że młody zawodnik chodził do szkoły po dużej wódce. Jeden ze znanych zakopiańskich trenerów ostrzega, że Mateusz ma także zły wpływ na pozostałych kolegów z mistrzowskiej drużyny juniorów.
"Zapewniam, że Rutkowski nie został odsunięty od startu w zakopiańskiej GP za alkohol" - mówi Łukasz Kruczek. "To była kara za podejście do sportu. Znalazł się na rozdrożu. Staramy się mu pomóc. Gdy nie przyszedł na mierzenie kombinezonów, zapadła decyzja, że damy mu czas na zastanowienie się nad sobą. Po tym zajściu chłopaka może męczyć kac moralny, ale zapewniam, że tym razem to nie kac alkoholowy".
Prawdopodobnie w drugiej połowie października Robert Korzeniowski zostanie szefem redakcji sportowej w TVP.
"Bardzo dobrze nam się rozmawia, ustalamy kwestie programowe" - powiedział po środowym spotkaniu z wybitnym polskim lekkoatletą dyrektor TVP1 Maciej Grzywaczewski.
Jako "bzdury wyssane z palca" określił doniesienia mediów, że Korzeniowski miałby otrzymać pensję w wysokości ok. 100 tys. zł i służbowe mieszkanie w Warszawie.
"Chciałbym to zdementować - nie było między nami takich ustaleń" - oświadczył Grzywaczewski.
Dodał, że do tej pory rozmawiano tylko o kwestiach merytorycznych, tzn. "o roli redakcji sportowej, o tym, czym ma się ona zajmować. Jeśli chodzi o koncepcję i wizję sportu w TVP, jesteśmy bardzo zgodni" - powiedział. Zapewnił, że Korzeniowski "jest zdecydowany".
Pytany, czy sportowiec bez doświadczenia dziennikarskiego poradzi sobie na tym stanowisku, stwierdził: "sam stworzy sobie zespół ludzi, którzy mu pomogą, poza tym ma duże doświadczenie menedżerskie, a to jest najważniejsze".
Dodał, że dla telewizji publicznej taka "świeża krew", człowiek, który spojrzy na sport z innego punktu widzenia, jest bardzo cenna.
Robert Korzeniowski - czterokrotny mistrz olimpijski, trzykrotny mistrz świata i Europy w chodzie - po igrzyskach olimpijskich w Atenach oficjalnie zakończył karierę sportową.
6 września z funkcji szefa redakcji sportowej TVP zrezygnował Janusz Basałaj.
Nie było Ciebie tyle lat! Myślałem, że nie wrócisz już (Krystyna Prońko - koniec cytatu)
Wczoraj odbył się mecz naszych Pań w kosza z reprą Finlandii.Wygrały nasze,ale po jakich męczarniach.Poziom meczu -wyróżniajace się drużyny TKKF.To był trzeci mecz i pierwsze zwycięstwo , z taką grą to może i ostatnie w tej grupie
Potem katowałem się grą naszych koszykarzy z Francuzami.Trybański i Lampe grali jak drewniaki.Pod deską Trójkolorowi zebrali dużo wiecej piłek,choć nasz skład był sporo wyższy,ale trzeba się jeszcze odbijać od parkietu...Dramat po prostu.Chłopaki przegrali już trzeci mecz na trzy oczywiście rozegrane.Wynik pań 63:60,panów 65:85(mecz w Paryżu).
To co się dzieje z grami zespołowymi u nas-to się w głowie wręcz nie mieści
Pogoniarz napisał(a) Dramat po prostu.Chłopaki przegrali już trzeci mecz na trzy oczywiście rozegrane.To co się dzieje z grami zespołowymi u nas-to się w głowie wręcz nie mieści
No i dzięki tym trzem porażkom nasi stracili już szanse na awans do finałów Mistrzostw Europy 2005. Można dalej budować reprezentację, czasu mamy sporo.
Nie wiem, czy szkolenie u nas szwankuje, czy za dużo u nas (męska liga) obcokrajowców. Przecież w niektórych klubach ciężko znaleźć polskie nazwisko (chyba, że w głębokich rezerwach).
Wczoraj w Bytomiu odbył się Mecz Gwiazd w hokeju na lodzie.Grali zawodnicy z przed 10-20 lat z obecną drużyną.
Drużyna Gwiazd to zawodnicy którzy wywalczyli awans Polonii do I ligi oraz zdobywali 6 razy mistrza Polski.Rządzili w polskim hokeju pod koniec lat 80-tych.W tamtych latach trzon reprezentacji opierał się na zawodnikach Polonii.
Pełna hala no i ekstra atmosfera.Świetny mecz.Fajnie było po latach znowu zobaczyć w akcji tą niezłą ekipę.
Lwów zawsze polski,Bytom zawsze niemiecki.
1 FOLKSDOJCZ BROWARU :D
Da seufzt sie still, ja still und flüstert leise:
Mein Schlesierland, mein Heimatland,
So von Natur, Natur in alter Weise,
Wir sehn uns wieder, mein Schlesierland,
Wir sehn uns wieder am Oderstrand.
Wynik był najmniej ważny w tym meczu.Ale skończyło się 9:8 dla Gwiazd.Podobno sędzia zapomniał podyktować karnego bo miało być 9:9
Lwów zawsze polski,Bytom zawsze niemiecki.
1 FOLKSDOJCZ BROWARU :D
Da seufzt sie still, ja still und flüstert leise:
Mein Schlesierland, mein Heimatland,
So von Natur, Natur in alter Weise,
Wir sehn uns wieder, mein Schlesierland,
Wir sehn uns wieder am Oderstrand.
Jednym z lepszych akcentów tego meczu było wygwizdanie prezydenta Bytomia przez 3 tyś ludzi.To tak za "całokształt" pracy pana prezydenta dla miasta.A w szczególności dla bytomskiego sportu.
Lwów zawsze polski,Bytom zawsze niemiecki.
1 FOLKSDOJCZ BROWARU :D
Da seufzt sie still, ja still und flüstert leise:
Mein Schlesierland, mein Heimatland,
So von Natur, Natur in alter Weise,
Wir sehn uns wieder, mein Schlesierland,
Wir sehn uns wieder am Oderstrand.
Nie spodziewałem się tak łatwej wygranej z Holandią. No ale to dopiero początek drogi. Turniej na Łotwie będzie znacznie trudniejszy ale liczę, że polski hokej który uwielbiam w końcu się odrodzi i zagramy na olimpiadzie
To inaczej miało być, przyjaciele,
To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!
Rządzący światem samowładnie
Królowie banków, fabryk, hut
Tym mocni są, że każdy kradnie
Bogactwa, które stwarza lud.
Comment