W Magazynie Wyborowej z zeszłego czwartku (nigdy nie przyzwyczaję się do tej nowej debilnej nazwy) rozmowy z klientami McDonalda w Lesznie. Mówi Aneta (lat 20) z Grodziska Wielkopolskiego:
U nas nie ma takich fajnych miejsc. A my jesteśmy bardzo rozrywkowe. A tu można i smacznie zjeść, i znajomości fajne zawrzeć. Kiedyś wracałyśmy z koleżankami z basenu i wpadłyśmy tu na jedzonko. A koło nas siedziało takich dwóch sympatycznych chłopaków. Bardzo przystojnych, ładnie ubranych, po sportowemu - oryginalne dresiki, chyba Nike [tu już zacząłem sikać w majtki - żąleną]. No to my na nich oczkiem, potem chi chi chi, uśmiech, znowu oczko, wiadomo, jak to dziewczyny. Oni też zerkają w naszą stronę, uśmiechają się. Ale my się okazałyśmy odważniejsze. Jedna z nas wstała, podeszła do nich i zapytała, czy możemy się poznać. Oni na to, że nie ma sprawy. Przysiedli się do nas i potem między jednym chłopakiem i moją koleżanką nawiązała się znajomość, wymienili się numerami i piszą do siebie esemesy.
U nas nie ma takich fajnych miejsc. A my jesteśmy bardzo rozrywkowe. A tu można i smacznie zjeść, i znajomości fajne zawrzeć. Kiedyś wracałyśmy z koleżankami z basenu i wpadłyśmy tu na jedzonko. A koło nas siedziało takich dwóch sympatycznych chłopaków. Bardzo przystojnych, ładnie ubranych, po sportowemu - oryginalne dresiki, chyba Nike [tu już zacząłem sikać w majtki - żąleną]. No to my na nich oczkiem, potem chi chi chi, uśmiech, znowu oczko, wiadomo, jak to dziewczyny. Oni też zerkają w naszą stronę, uśmiechają się. Ale my się okazałyśmy odważniejsze. Jedna z nas wstała, podeszła do nich i zapytała, czy możemy się poznać. Oni na to, że nie ma sprawy. Przysiedli się do nas i potem między jednym chłopakiem i moją koleżanką nawiązała się znajomość, wymienili się numerami i piszą do siebie esemesy.
Comment