celt_birofil napisał(a) A kto spędził Sylwestra w pracy, na stanowisku? Niech zgadnę - Ahumba? Adam16?
Ja raz spędziłem. Byłem wtedy taksatorem, który całe lato włóczy się po lesie metrowymi (dokładnie!) krokami, coś liczy, mierzy i wpisuje toto w rubryki na kartkach. Zimą na podstawie tychże kartek maluje mapy farbami plakatowymi (!) i wypisuje tzw. operaty urządzeniowe. Wtedy świeżo zjechaliśmy z terenu i nie zrobiliśmy dokumentacji. Gdy szef się o tym dowiedział, zbluzgał nas w dość wyszukany sposób przy całej brygadzie i nakazał, by jutro (czy w Nowy Rok) rano oddać całą dokumentację. Dwóch nas było, co nie oddaliśmy i całą noc sylwestrowa spędzilismy nad papierami i kalkulatorem. Około godz. 5 skończyłem...
Po treningu każdy się nauczy. Ten, komu nie wychodziły (a mielismy takiego), robił po prostu więcej kroków. A chodziło po prostu o to, by jedno stanowisko obliczeniowe było odległe od drugiego o sto metrów. Nie musiała to być dokładność aptekarska, ale być musiała. Kierownik, w przypływie złego humoru, potrafił bowiem sprawdzić taśmą, czy sto metrów w dokumentach i na mapie, odpowiada takiej samej długości w terenie.
szostak napisał(a)
(...) Zimą na podstawie tychże kartek maluje mapy farbami plakatowymi (!) i wypisuje tzw. operaty urządzeniowe.
Plakatowymi? Wg mojej wiedzy malowało się akwarelkami, co prawda niektóre powierzchnie kilka razy (teoretycznie).
A krok metrowy rzeczywiście można wyćwiczyć.
Myśmy używali plakatowych, bo były w większych pojemnikach. Mocno rozwodnionym kolorem malowało się (każdy gatunek inną barwą) las najmłodszy, starszy pokrywało się farbą po raz drugi, co dawało ciemniejszy odcień, zaś najstarsze trzy razy.
Comment