Wspaniały film!
O ile do "Wyprawy", zwanej przez niektórych "Drużyną Pierścienia" miałem bardzo dużo zastrzeżeń, głównie natury faktograficznej (Saruman u Tolkiena nie zdradził, lecz chciał stworzyć konkurencyjną potęgę, Keleborn ma być mędrcem, a wyszedł upośledzony umysłowo) i estetycznej (brzydota Arweny, a zwłaszcza Galadrieli), o tyle tu zastrzeżenia tylko trzy:
- Gimli podczas obrony Helmowego Jaru był w swoim żywiole: mury, skały, zaułki itp. I walczył jak lew albo jeszcze lepiej. A tu pokazano go jak coś w rodzaju Zagłoby z Ogniem i Mieczem.
- Rohan miał być krajem stepowym, zaś wyszły z tego trawiaste góry. Czyż w sąsiedniej Australii brakowało porządnej trawy? Wszak ścigający orków Aragorn, Gimli i Legolas wyłaniają się z trawy, a nie wyskakują zza skał. Rohan filmowy mógł być nie krainą hodowców koni, lecz co najwyżej kóz
- Za długa walka o Helmowy Jar i nieciekawe przyjście z odsieczą Gandalfa i Eomera. Przy nagrywaniu nie było żadnego Polaka. Bo gdyby był, to by powiedział, że atak oddziałów Eomera na orków to jako żywo
spuszczenie pod Wiedniem husarii z góry wprost na głowy Turków. I można popatrzeć na parę polskich filmów i zrobić to efektowniej.
Ale jest też sporo plusów
+ Eowina! Godna Oscara za soją rolę. Dziewczyna może nie za piękna, ale coś bardzo pociągającego ma w sobie.
+ Gollum! Wiedziałem, że mam coś ze Smeagola, ale żeby aż tyle? Wychodząc z kina parę osób dziwnie mi się przygladało. Cóż, nieczęsto się zdarza zobaczyć na widowni postać z filmu...
+ Wargowie, czyli wilki w kształcie hieny i wielkości konia: u Tolkiena były tylko w "Hobbicie". Włączenie ich ożywiło film.
+ Wątpliwości Elronda. One też dały obrazowi ciekawy smaczek. Ale tu Jackson pokazał własną niekonsekwencję. W pierwszej części kazał Arwenie pozbyć się daru niesmiertelności, by ratować Froda, a tu Elrond mówi jej, że gdy Aragorn umrze, to ona będzie wciąż trwała.
O ile do "Wyprawy", zwanej przez niektórych "Drużyną Pierścienia" miałem bardzo dużo zastrzeżeń, głównie natury faktograficznej (Saruman u Tolkiena nie zdradził, lecz chciał stworzyć konkurencyjną potęgę, Keleborn ma być mędrcem, a wyszedł upośledzony umysłowo) i estetycznej (brzydota Arweny, a zwłaszcza Galadrieli), o tyle tu zastrzeżenia tylko trzy:
- Gimli podczas obrony Helmowego Jaru był w swoim żywiole: mury, skały, zaułki itp. I walczył jak lew albo jeszcze lepiej. A tu pokazano go jak coś w rodzaju Zagłoby z Ogniem i Mieczem.
- Rohan miał być krajem stepowym, zaś wyszły z tego trawiaste góry. Czyż w sąsiedniej Australii brakowało porządnej trawy? Wszak ścigający orków Aragorn, Gimli i Legolas wyłaniają się z trawy, a nie wyskakują zza skał. Rohan filmowy mógł być nie krainą hodowców koni, lecz co najwyżej kóz
- Za długa walka o Helmowy Jar i nieciekawe przyjście z odsieczą Gandalfa i Eomera. Przy nagrywaniu nie było żadnego Polaka. Bo gdyby był, to by powiedział, że atak oddziałów Eomera na orków to jako żywo
spuszczenie pod Wiedniem husarii z góry wprost na głowy Turków. I można popatrzeć na parę polskich filmów i zrobić to efektowniej.
Ale jest też sporo plusów
+ Eowina! Godna Oscara za soją rolę. Dziewczyna może nie za piękna, ale coś bardzo pociągającego ma w sobie.
+ Gollum! Wiedziałem, że mam coś ze Smeagola, ale żeby aż tyle? Wychodząc z kina parę osób dziwnie mi się przygladało. Cóż, nieczęsto się zdarza zobaczyć na widowni postać z filmu...
+ Wargowie, czyli wilki w kształcie hieny i wielkości konia: u Tolkiena były tylko w "Hobbicie". Włączenie ich ożywiło film.
+ Wątpliwości Elronda. One też dały obrazowi ciekawy smaczek. Ale tu Jackson pokazał własną niekonsekwencję. W pierwszej części kazał Arwenie pozbyć się daru niesmiertelności, by ratować Froda, a tu Elrond mówi jej, że gdy Aragorn umrze, to ona będzie wciąż trwała.
Comment