Na razie trudno powiedzieć jak zostanie przyjęty przez ludzi Motor Szarowola,gdyż do września nie będzie meczów na stadionie miejskim(prace przy murawie).Jeśli się nie mylę to jest organizowany wyjazd do Pruszkowa na mecz z Nadarzynem."Kibice Motoru to ludzie honoru"
przy piwie o piłce kopanej
Collapse
X
-
Gwoli ścisłości, to o ile dobrze pamiętam, żadnej fuzji w Poznaniu nie było. Właściciel Amiki kupił od Lecha nazwę, znak i grupę piłkarzy, po czym zmienił nazwę spółki i przeniósł jej siedzibę do Poznania.
Natomiast dawny WKP Lech Poznań istniał nadal, w celu spłacenia zadłużenia. Czy mu się to udało, nie wiem.
Jeśli się mylę, proszę o sprostowanie.Comment
-
Gdybym był szefem Lecha, zwolniłbym Jacka Zielińskiego. Nie za wyniki. Za to, że w najważniejszym momencie w dobrej formie jest w zasadzie tylko bramkarz, w dodatku ten, który w planach klubu miał być trzecim w hierarchii. Także za to, że uparcie trzyma się taktyki, która przy aktualnej kadrze zupełnie się nie sprawdza. Żeby grać jednym napastnikiem, trzeba mieć takiego, który jest w stanie w pojedynkę coś zdziałać. Taki piłkarz z całą pewnością nie nazywa się Wichniarek, na którego strzeleckie popisy pracowała cała Arminia.
Zwolniłbym też osoby odpowiedzialne za transfery. Chyba, że plan był inny - kasa za Lewandowskiego ma służyć funkcjonowaniu klubu przez kolejny sezon. Tylko, że wypadałoby się przyznać. Nazwiska Tshibamba i Rudnevs nie powalają.Comment
-
Kolejny bardzo słaby występ Mistrzów Polski i Sparta , która też nic nie grała ciekawego wygrała, no ale jak nie ma się pomocy i napastników to czemu się dziwić ,że nie strzela się bramek.
Sędziowanie na poziomie naszej okręgówki.
Prawie jak Piwo
SZCZECINComment
-
Lech słabiutko. Jeżeli utrzyma swoją "formę" to spokojny jestem o wynik w sobotę"Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"Comment
-
Teraz Poznaniacy wiedzą jak boli przegrać batalię o LM z europejskim średniakiem. Nie Realem, nie Barceloną ale Anderlechtem czy Panathinaikosem. Oj boli.
Ale na pocieszenie dodam, że przerżnęli w klasycznym polskim stylu. Strachliwie i bez koncepcji za to z ogromną pretensją do sędziego.Comment
-
Teraz Poznaniacy wiedzą jak boli przegrać batalię o LM z europejskim średniakiem. Nie Realem, nie Barceloną ale Anderlechtem czy Panathinaikosem. Oj boli.
Ale na pocieszenie dodam, że przerżnęli w klasycznym polskim stylu. Strachliwie i bez koncepcji za to z ogromną pretensją do sędziego.
Kompletnie przespane okienko transferowe, co się wcześniej nie zdarzało - vide: Stilić, Arboleda, Lewandowski, Kriwiec - dogadani przed okresem przygotowawczym i drużyna mogła spokojnie się zgrywać. Zarząd oblał test LM na całej linii. A sama drużyna - też nie przygotowana, brakiem Lewego nie ma co tłumaczyć niecelnych podań na swojej połowie. IV runda LE o wiele trudniejsza niż LM, trzeba liczyć na sporo szczęścia i duuużą poprawę gry.
Ale co tam... My wierzymy...Last edited by albeertos; 2010-08-05, 11:48.(_)>
Nigdy się nie poddawaj!!!
Browar "Pyrlandia" Poznań - albeertos & kiler
Lech jest tam gdzie jego wiara
Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!Comment
-
Fani Pogoni nie wierzą w pierwszego spottersa
- To trudne zadanie - przyznaje on sam.
Spotters to policjant kibic, który przychodzi na stadion po cywilnemu, często z szalikiem, "swojego" klubu. Siedzi zwykle na sektorze zajmowanym przez "żyletę". Ma rozładowywać napięcie, pomagać kibicom, pośredniczyć w kontaktach z ochroną, policją. Także na wyjazdach.
Pomysł narodził się w Anglii (1985 r.), w latach 90. przejęli go m.in. Niemcy, Holendrzy i Austriacy. W Polsce pojawił się w ramach przygotowań do piłkarskich mistrzostw Europy. Pierwsi rodzimi spottersi zaczęli działać m.in. w Stalowej Woli i Białymstoku. Z wpisów na kibicowskich forach wynika, że nie zostali zaakceptowani. Np. sympatycy Stali nie godzili się, by spotters jeździł z nimi na wyjazdy.
Stróże prawa się tym nie zrażają. Dwudziestu funkcjonariuszy, przygotowanych w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, ruszyło w Polskę. Od tego sezonu mają pracować (najpierw po cywilnemu, później w kamizelkach z napisem "policja") m.in. na warszawskich stadionach Legii i Polonii. Spotters będzie też w Szczecinie. To funkcjonariusz komendy miejskiej, z długim stażem. Od kilku miesięcy już jeździł na mecze w nowej roli. Był m.in. w Sosnowcu, Lublinie, Bydgoszczy i ostatnio w Łodzi.
Na razie nie chce ujawniać swoich danych ani wizerunku (proponowaliśmy zdjęcie na stadionie). Mówi, że "od zawsze jest kibicem Pogoni".
- Pamiętam mecz z Widzewem przegrany 0:1 [1983 r.], kiedy kibice siedzieli przy liniach bocznych - opowiada.
Przypomina też przegrany w dziwnych okolicznościach barażowy dwumecz z Motorem Lublin o utrzymanie w ekstraklasie [1989 red.] - Jako młody chłopak długo nie mogłem się z tego otrząsnąć.
Pytamy, jak widzi swoją funkcję na stadionie, jak chce przekonać do siebie kibiców?
- Jest to bardzo trudne zadanie, a jego realizacja rozłożona w czasie - przyznaje. - Chciałbym, aby kibice widzieli mnie na meczach wyjazdowych. Przekonali się, że ten tzw. "pies" jest normalny, nie utrudnia kibicowania. No i na początek to wystarczy. Obawy? Nie wiem, czy będzie jakakolwiek chęć nawiązania kontaktu ze strony kibiców. Nie mówię o współpracy, bo może się to wielu źle kojarzyć.
Fani granatowo-bordowych, których zapytaliśmy o spottersa na szczecińskim stadionie, są sceptyczni.
- Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że policjant siedzi w młynie z kibicami i "uspokaja": nie przeklinać, nie rzucać racami - śmieje się 26-letni Marcin z Pogodna. - A na wyjazdach, gdy coś będzie się działo, wcieli się w rolę opiekuna wycieczki? Jeśli jego zadania mają się ograniczać do informowania służb, na przykład, w jaki sposób chcemy dostać się na stadion, to będzie on postrzegany jako kapuś.
- Jeden funkcjonariusz ma być naszym "pomocnikiem", a dwudziestu jego kolegów będzie nas rozpracowywać po staremu, czyli jako tajniacy, ze słuchawką w uchu i kamerą. O jakim zaufaniu tu mówimy? - pyta ironicznie Artur. 34 lata, na koncie kilkadziesiąt wyjazdów z Pogonią.
Kibice nazywają rzecz po imieniu - spottersi mają nas lepiej rozpracować. Policja nie zaprzecza, że policjant na trybunach będzie zbierał informacje, prześwietlał środowisko. Ale:
- Oddzieliliśmy funkcję spottersa od zespołów monitorujących, które zajmują się filmowaniem kibiców. Nagrywanie to jednak pewien rodzaj inwigilacji, a spotters ma mieć zaufanie wśród kibiców - mówi na łamach miesięcznika "Policja 997" podinsp. Dariusz Dymiński, naczelnik wydziału operacyjnego głównego sztabu KGP.
- Jeżeli chodzi o tzw. tajniaków na stadionie, to mają oni inne zadania i są nie tylko u nas, ale na całym świecie. Wiemy, że zdarzają się różne sytuacje, ale powiem tak: czy prawdziwy kibic ma powody, by obawiać się tajniaka na meczu? - ripostuje szczeciński spotter. - Jestem kibicem, jednak zawsze zostanę gliną. Nie żądam natychmiastowej akceptacji, nie zamierzam się narzucać, "wchodzić z butami". Nie jestem wrogiem, z którym należy walczyć. Policjant wkrótce ma się spotkać z członkami Stowarzyszenia Kibiców Pogoni Szczecin i władzami klubu, by omówić zasady współpracy.
- Na spotkanie chętnie przyjdziemy, ale, szczerze mówiąc, nie wyobrażamy sobie współpracy kibiców ze spotterem. Nie wiemy, na czym miałaby polegać jego rola, ale nasze dotychczasowe doświadczenie w relacjach z policją są, delikatnie mówiąc, nie najlepsze - mówi Jarosław Och, prezes SKPS.
Źródło: Gazeta Wyborcza - Szczecin
Autor: Tomasz MaciejewskiMasz stare niepotrzebne rzeczy, to napisz.Comment
-
Nie ma się czym przejmować, za rok już na pewno któraś z naszych drużyn wychłosta tych słabeuszy z Europy wschodniej. To tylko wypadek przy pracy i sędzia amator. Poza tym Lech może się w spokoju przygotowywać do jakże ciężkiego sezonu ligowego, a na jakieś puchary to trzeba jeździć za granicę, grać w środku tygodnia zamiast trenować, bez sensu.Comment
-
Wisła przegrywa już w pierwszej połowie z Azerami 3-0. Nie wiem czy zdobyć się na ten masochizm i oglądać drugą połowę.
Nie wiem co ten Cupiał wyprawia dając się tak robić w konia tym przepłacanym pseudogwiazdom i Kasperczakowi. Ale jego pieniądze, jego sprawa. W sumie kupienie tych wszystkich Azerów, którzy obecnie wygrywają z Wisłą kosztowałoby pewnie kilka razy mniej niż utrzymywanie tych polskich celebrytów-kopaczy.Comment
-
Nie ma się czym przejmować, za rok już na pewno któraś z naszych drużyn wychłosta tych słabeuszy z Europy wschodniej. To tylko wypadek przy pracy i sędzia amator. Poza tym Lech może się w spokoju przygotowywać do jakże ciężkiego sezonu ligowego, a na jakieś puchary to trzeba jeździć za granicę, grać w środku tygodnia zamiast trenować, bez sensu.
A co do Wisły. Nie było tak źle, drugą połówkę zdecydowanie wygraliComment
Comment