Tak ...... nie chcemy kibicować !
teks ze strony www.stadiony.net
Recenzja: Tak, chcemy kibicować?
… ale niekoniecznie z Figo i van Bastenem. Oni siedzą na kanapach albo mizdrzą się w spotach i sypią kurtuazyjnymi ogólnikami. Albo dywagują o meczu Barcelony z Milanem, co w ogóle mało kogo obchodzi. Tymczasem w ramach kampanii pewnego piwa powstał raport, pod którym możemy się podpisać. Tak, chcemy kibicować, ale niekoniecznie mamy ku temu możliwości. Fajnie, że ktoś to widzi.
Nie pisaliśmy dotąd zbyt wielu recenzji i nie mamy planu tego zmieniać, ale tej sobie nie odmówimy z kilku przyczyn.
Po pierwsze. To chyba precedens, że przy okazji wielkiej imprezy, jaką jest Euro 2012, prowadzona jest kampania produktu krytycznie oceniająca samą imprezę. Autorzy kampanii powierzyli bowiem stworzenie raportu „Chcemy kibicować” socjologowi znanemu z krytycznego podejścia do współczesnej piłki, dr. Dominikowi Antonowiczowi. Efekt jest taki, że Michel Platini czytając 25-stronicowy tekst pewnie użyłby jedynych polskich słów, jakie zna (a oznajmił niedawno, że zna tylko przekleństwa).
Po drugie. Czy to nie piękne, że prowadząca od lat walkę z kibicami „Gazeta Wyborcza” nagle cichnie, bo producent piwa płaci im krocie za promocję projektu rozmijającego się z ich linią programową? Nie będziemy pisać, że się sprzedali, bo są komercyjnym medium i sprzedawać się muszą, taki rynek. Jednak fakt, że pieniądze przymusiły Agorę do zmiękczenia tonu wobec kibiców niezmiennie wywołuje u nas uśmiech. Politowania, ale jednak uśmiech. Mało tego, „Wyborcza” ustami komentującego raport red. Michała Pola sama mówi, że związany z Euro 2012 „modern football” ma sporo wad: wyklucza wielu ludzi z uczestnictwa w meczach, a piłkarzom odbiera wsparcie trybun. Mówi to po latach niezłomnej promocji „modern football” przez kolegów Pola z redakcji.
Po trzecie. Napisanie o Raporcie wydaje nam się najzwyczajniej potrzebne. Bo do tej pory kampania „5 Stadion” nie dała nam za wiele. Jesteśmy karmieni gadającymi głowami Figo, van Bastena i Bońka. Gadającymi o pierdołach, meczu Barcelony z Milanem czy rzucającymi jakieś niby pozytywne uwagi w stylu „O, ta Polska to jest całkiem nowoczesny kraj”. Nie mówiących prawie nic o problemach ludzi, do których kampania ma kierować swój przekaz: kibiców.
O co chodzi?
Ponieważ raport o tych problemach mówi, odsyłamy Was do niego. Oczywiście Tyskie chce, by odbiorca odniósł wrażenie, że najfajniejsze jest oglądanie meczu przed telewizorem z przyjaciółmi. W domyśle: najlepiej z sześciopakiem Tyskiego schłodzonym uprzednio w lodówce. To zrozumiałe, nie ma przecież wątpliwości, że Kompania Piwowarska ma swój interes w publikacji takiego raportu i nie godzi się na wytykanie błędów UEFA bezinteresownie. Ale już sam fakt, że się na to odważyła, zasługuje na uwagę.
Dr Antonowicz zaczyna od telewizorów i idących z nimi zmian. Brzmi niecodziennie, ale chodzi nie tylko o to, że dziś mamy HD i 3D, a kibice wg analiz częściej zmieniają odbiorniki na nowe niż osoby nieoglądające meczów. Przede wszystkim chodzi o to, że ze względu na zasięg to telewizja nadaje ton temu, jak ma wyglądać mecz, a organizacyjnie widowiska podporządkowywane są transmisjom. Telewizja płaci krocie za prawa do pokazania, telewizja gwarantuje dotarcie do szerokiej publiczności, telewizja zapewnia zainteresowanie wielkich sponsorów i tym samym napędza komercjalizację wydarzeń sportowych – zwłaszcza tych największych.
Stadion dla wybranych?
Jak pisze dr Antonowicz, komercjalizacja dotyczy zwłaszcza największych wydarzeń sportowych, które przemieniają sportowe areny w prawdziwy „targ próżności” dla wszelkiej maści VIP-ów, WAGs, celebrytów czy polityków. Stadion staje się salonem, a mecze elitarną imprezą skierowaną przede wszystkim dla wybranych ViP-ów i sponsorów, dla których uczestnictwo w niej jest głównie wydarzeniem towarzysko-promocyjnym. Sportowe emocje pozostają na marginesie.
Wraz z poszerzaniem na stadionach stref dla VIP-ów i klientów korporacyjnych (którzy w czasie meczu mogą np. dobijać targu z klientem) utrudnia się dostęp do trybun kibicom. W Polsce i na Ukrainie jest 70 mln pełnoletnich osób. O bilety aplikował co siódmy (10mln). Dużo czy mało? Wielu zniechęciły ceny, które stanowią zaporę. Inni uznali, że i tak nie mają szans w losowaniu. Bo choć stadiony mieszczą od 30 do 70 tys. miejsc, tylko 4 na 10 krzesełek trafiło do dystrybucji. Reszta jest dla kibiców niedostępna, a otrzymują je ważne osobistości, tzw. „rodzina UEFA” czy sponsorzy.
Nowe granice kontroli
Nierzadko z uwagi na korporacyjne interesy sponsorów, poziom regulacji zachowań kibiców na trybunach jest coraz bardziej szczegółowy, określając wyraźnie to, na co można sobie pozwolić przebywając na stadionach. Dla wielu miłośników sportowych emocji, którzy na stadionie poszukują przede wszystkim odświętnej atmosfery, bębnowych rytmów znanych z ligowych spotkań, dopingu prowadzonego przez sektor młynowy, spektakularnej oprawy czy wreszcie żywiołowego wsparcia ze strony zgromadzonych na całym stadionie kibiców, formuła rozgrywania wielkich turniejów piłkarskich jest zbyt skostniała – pisze Antonowicz.
Podaje jednocześnie przykłady regulacji, których zasięg i zasadność budzą wątpliwości. Wnoszenie profesjonalnego sprzętu fotograficznego na trybuny jest obecnie zakazywane, ale nie ma jednolitej definicji, co to znaczy profesjonalny sprzęt. Podobnych obostrzeń jest bardzo wiele – np. odzież z logotypami firm niebędących sponsorami imprezy. Najgłośniejszym przypadkiem złamania było aresztowanie czterech kibicek holenderskich podczas Mistrzostw Świata w 2010 roku w RPA, które miały na sobie pomarańczowe sukienki mini rozdawane przez jeden z holenderskich browarów. Kobiety zostały wyproszone ze stadionu, a następnie aresztowane przez południowoafrykańską policję – czytamy w Raporcie.
Jesteśmy zażenowani, że w kraju organizującym Euro 2012 poziom debaty sprowadza się wyłącznie do spraw „zdążą – nie zdążą”, a zainteresowania tym, co przy okazji tego turnieju się zmienia, prawie nie ma. UEFA wpływa na polskie prawodawstwo, a kibice są pozbawiani praw obywatelskich przy wejściu na stadion. Już sam fakt, że uwagę na problem zwraca firma produkująca piwo, dowodzi groteskowości położenia, w jakim jest nasz kraj. Tak, chcemy kibicować, ale mało kogo to w Polsce obchodzi…
teks ze strony www.stadiony.net
Recenzja: Tak, chcemy kibicować?
… ale niekoniecznie z Figo i van Bastenem. Oni siedzą na kanapach albo mizdrzą się w spotach i sypią kurtuazyjnymi ogólnikami. Albo dywagują o meczu Barcelony z Milanem, co w ogóle mało kogo obchodzi. Tymczasem w ramach kampanii pewnego piwa powstał raport, pod którym możemy się podpisać. Tak, chcemy kibicować, ale niekoniecznie mamy ku temu możliwości. Fajnie, że ktoś to widzi.
Nie pisaliśmy dotąd zbyt wielu recenzji i nie mamy planu tego zmieniać, ale tej sobie nie odmówimy z kilku przyczyn.
Po pierwsze. To chyba precedens, że przy okazji wielkiej imprezy, jaką jest Euro 2012, prowadzona jest kampania produktu krytycznie oceniająca samą imprezę. Autorzy kampanii powierzyli bowiem stworzenie raportu „Chcemy kibicować” socjologowi znanemu z krytycznego podejścia do współczesnej piłki, dr. Dominikowi Antonowiczowi. Efekt jest taki, że Michel Platini czytając 25-stronicowy tekst pewnie użyłby jedynych polskich słów, jakie zna (a oznajmił niedawno, że zna tylko przekleństwa).
Po drugie. Czy to nie piękne, że prowadząca od lat walkę z kibicami „Gazeta Wyborcza” nagle cichnie, bo producent piwa płaci im krocie za promocję projektu rozmijającego się z ich linią programową? Nie będziemy pisać, że się sprzedali, bo są komercyjnym medium i sprzedawać się muszą, taki rynek. Jednak fakt, że pieniądze przymusiły Agorę do zmiękczenia tonu wobec kibiców niezmiennie wywołuje u nas uśmiech. Politowania, ale jednak uśmiech. Mało tego, „Wyborcza” ustami komentującego raport red. Michała Pola sama mówi, że związany z Euro 2012 „modern football” ma sporo wad: wyklucza wielu ludzi z uczestnictwa w meczach, a piłkarzom odbiera wsparcie trybun. Mówi to po latach niezłomnej promocji „modern football” przez kolegów Pola z redakcji.
Po trzecie. Napisanie o Raporcie wydaje nam się najzwyczajniej potrzebne. Bo do tej pory kampania „5 Stadion” nie dała nam za wiele. Jesteśmy karmieni gadającymi głowami Figo, van Bastena i Bońka. Gadającymi o pierdołach, meczu Barcelony z Milanem czy rzucającymi jakieś niby pozytywne uwagi w stylu „O, ta Polska to jest całkiem nowoczesny kraj”. Nie mówiących prawie nic o problemach ludzi, do których kampania ma kierować swój przekaz: kibiców.
O co chodzi?
Ponieważ raport o tych problemach mówi, odsyłamy Was do niego. Oczywiście Tyskie chce, by odbiorca odniósł wrażenie, że najfajniejsze jest oglądanie meczu przed telewizorem z przyjaciółmi. W domyśle: najlepiej z sześciopakiem Tyskiego schłodzonym uprzednio w lodówce. To zrozumiałe, nie ma przecież wątpliwości, że Kompania Piwowarska ma swój interes w publikacji takiego raportu i nie godzi się na wytykanie błędów UEFA bezinteresownie. Ale już sam fakt, że się na to odważyła, zasługuje na uwagę.
Dr Antonowicz zaczyna od telewizorów i idących z nimi zmian. Brzmi niecodziennie, ale chodzi nie tylko o to, że dziś mamy HD i 3D, a kibice wg analiz częściej zmieniają odbiorniki na nowe niż osoby nieoglądające meczów. Przede wszystkim chodzi o to, że ze względu na zasięg to telewizja nadaje ton temu, jak ma wyglądać mecz, a organizacyjnie widowiska podporządkowywane są transmisjom. Telewizja płaci krocie za prawa do pokazania, telewizja gwarantuje dotarcie do szerokiej publiczności, telewizja zapewnia zainteresowanie wielkich sponsorów i tym samym napędza komercjalizację wydarzeń sportowych – zwłaszcza tych największych.
Stadion dla wybranych?
Jak pisze dr Antonowicz, komercjalizacja dotyczy zwłaszcza największych wydarzeń sportowych, które przemieniają sportowe areny w prawdziwy „targ próżności” dla wszelkiej maści VIP-ów, WAGs, celebrytów czy polityków. Stadion staje się salonem, a mecze elitarną imprezą skierowaną przede wszystkim dla wybranych ViP-ów i sponsorów, dla których uczestnictwo w niej jest głównie wydarzeniem towarzysko-promocyjnym. Sportowe emocje pozostają na marginesie.
Wraz z poszerzaniem na stadionach stref dla VIP-ów i klientów korporacyjnych (którzy w czasie meczu mogą np. dobijać targu z klientem) utrudnia się dostęp do trybun kibicom. W Polsce i na Ukrainie jest 70 mln pełnoletnich osób. O bilety aplikował co siódmy (10mln). Dużo czy mało? Wielu zniechęciły ceny, które stanowią zaporę. Inni uznali, że i tak nie mają szans w losowaniu. Bo choć stadiony mieszczą od 30 do 70 tys. miejsc, tylko 4 na 10 krzesełek trafiło do dystrybucji. Reszta jest dla kibiców niedostępna, a otrzymują je ważne osobistości, tzw. „rodzina UEFA” czy sponsorzy.
Nowe granice kontroli
Nierzadko z uwagi na korporacyjne interesy sponsorów, poziom regulacji zachowań kibiców na trybunach jest coraz bardziej szczegółowy, określając wyraźnie to, na co można sobie pozwolić przebywając na stadionach. Dla wielu miłośników sportowych emocji, którzy na stadionie poszukują przede wszystkim odświętnej atmosfery, bębnowych rytmów znanych z ligowych spotkań, dopingu prowadzonego przez sektor młynowy, spektakularnej oprawy czy wreszcie żywiołowego wsparcia ze strony zgromadzonych na całym stadionie kibiców, formuła rozgrywania wielkich turniejów piłkarskich jest zbyt skostniała – pisze Antonowicz.
Podaje jednocześnie przykłady regulacji, których zasięg i zasadność budzą wątpliwości. Wnoszenie profesjonalnego sprzętu fotograficznego na trybuny jest obecnie zakazywane, ale nie ma jednolitej definicji, co to znaczy profesjonalny sprzęt. Podobnych obostrzeń jest bardzo wiele – np. odzież z logotypami firm niebędących sponsorami imprezy. Najgłośniejszym przypadkiem złamania było aresztowanie czterech kibicek holenderskich podczas Mistrzostw Świata w 2010 roku w RPA, które miały na sobie pomarańczowe sukienki mini rozdawane przez jeden z holenderskich browarów. Kobiety zostały wyproszone ze stadionu, a następnie aresztowane przez południowoafrykańską policję – czytamy w Raporcie.
Jesteśmy zażenowani, że w kraju organizującym Euro 2012 poziom debaty sprowadza się wyłącznie do spraw „zdążą – nie zdążą”, a zainteresowania tym, co przy okazji tego turnieju się zmienia, prawie nie ma. UEFA wpływa na polskie prawodawstwo, a kibice są pozbawiani praw obywatelskich przy wejściu na stadion. Już sam fakt, że uwagę na problem zwraca firma produkująca piwo, dowodzi groteskowości położenia, w jakim jest nasz kraj. Tak, chcemy kibicować, ale mało kogo to w Polsce obchodzi…
Comment