Walczyli ale Tarasiewicz dobrze rozgryzł Widzew taktycznie. Śląsk atakował i okazało się, że Widzew ma słabą obronę. Mecz odbył się na murawie która nie powinna byc dopuszczona do gry. Piłkarze mniej więcej poza kostki zapadali się a jedyną mozliwością gry były kponiecia piłki do przodu (aby nie po ziemi bo od razu piłka stawała). Od pierwszego gwizdka było wiadomo, że kto strzeli ten wygrywa. Śląsk strzelił i potem ani z jednej ani z drugiej strony niewiele było ciekawego. Dwie akcje Śląska, jedna Widzewa (powinna być bramka i nie wiem jak to chyba Grzelka spartolił będąc sam na sam) i jeden wolny dla Widzewa z linii pola karnego. To wszystko. Trudno coś powiedziec o formie piłkarzy ponieważ w tej jednej wielkiej kałuży nie dało się rozgrywac akcji. Nie udało się wyciągnąć remisu. Trudno, inne wyniki nie są złe.
ps. wyjechaliśmy samochodem ode mnie z kumplami o 5 rano do Łodzi, potem specjal, powrót i znowu wóz, byliśmy po 3.00 w domu. Ale było fajnie.
ps. wyjechaliśmy samochodem ode mnie z kumplami o 5 rano do Łodzi, potem specjal, powrót i znowu wóz, byliśmy po 3.00 w domu. Ale było fajnie.
Comment