Czy to prawda, że...

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • becik
    Generał Wszelkich Fermentacji
    🍼🍼
    • 2002.07
    • 14999

    #16
    Pogoniarz napisał(a)
    Też tam piłem piwko(w barze Rondo),oraz "u Adama "(lub podobnie)pomiędzy Centralką,ą Ochotą(WKD)Jeden kufelek,albo dwa z kaszanką bądź paluszkami,mieliśmy ich spory zapas To była taka buda blisko zejścia na "wukadkę".Było to piwko Królewskie
    też pamiętam tę piwiarnię i właśnie tam najchętniej jadałem kaszankę, była w takim małym baraczku blisko skrzyżowania Jerozolimskich z Żelazną. Była jedna z moich ulubionych gdyż jak to stali bywalcy mówili, tam nigdy piwa nie chrzcili i faktycznie zawsze smakowało jak nektar. Z tego co pamiętam to była do 1991 roku.
    Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl

    Comment

    • Dudlik
      Porucznik Browarny Tester
      • 2002.11
      • 269

      #17
      Mój tata opowiadał mi o knajpie na Bródnie Pod semaforem, obok nie istniejącej już lini tramwajowej, gdzie było dość niebezpiecznie. Miejscowi nie znosili obcych i często dochodziło do burd. W zielonych butelkach piwa ludzie kupować nie chcieli bo mówiło się, że to siki, że jest nie dobre.
      Pamietam też jak chodZiłem z tatą do baru, który był dość drogi, ale [piwko mieli z NRD berliner pilsener z misiem i było z lodówki, a kiedys nawet to przywieźli do tego baru, gdzie żule nie zaglądali, bo było zbyt drogo, piwo australijskie o dziwnej nazwie XXX. Mój brat nieraz też dorwał Radebergera z NRD, ale było ono z prywatnego importu, to znaczy z małego sklepiku i to za bajońskie sumy.
      Piana jak śmietana smak szesnastoletniej dziewczyny! To jest piwko!

      Comment

      • baklazanek
        † 2014 Piwosz w Raju
        • 2001.08
        • 3562

        #18
        Dudlik napisał(a)

        piwo australijskie o dziwnej nazwie XXX.
        Tak tylko dla formalności , nazwa piwa składa się z czterech X.

        Comment

        • arzy
          Major Piwnych Rewolucji
          • 2002.06
          • 2814

          #19
          Najbardziej w pamięci utkwiły mi niedziele. Knajpę na moim osiedlu "Stajnia" (prwdziwej nazwy nie pamiętam bo nikt jej nie używał) otwierano o 10.00 (od tej godziny można było sprzedawać piwo). Jeżeli ktoś przyszedł o 10.30 mógł sie rozkoszować tylko zapachem dymu tytoniowego, garmażerki (szeroko rozumianej) i piwa.
          Przy każdym stoliku siedziało ze sześciu chłopa (najmniej) i raczyli się ciepłym piwkiem, które i tak smakowało wyśmienicie. Co do zakąski to "rewelacyjne" były meduzy. Niektóre ze starości mrugały oczami

          W soboty chodziło sie do bardziej ekskluzywnej kanjpy "Jurata" (róg N.M.P. i Kościuszki, dzisiaj jakaś wietnamska). Kelnerował w niej nasz kolega . Piwko było zawsze chłodne, a zakąske kupowaliśmy tylko jedną to wszystkich piw (po zajomości)
          Cóż to były za wyprawy... ahh, łza się w oku kręci.
          "Spotkałem się z kolegą / Bo kolega jest od tego / I wypada czasem spotkać się z nim"

          Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
          Bractwo Piwne
          Skład Piwa
          Piszę poprawnie po polsku!

          Comment

          • Ahumba
            Pułkownik Chmielowy Ekspert
            🥛🥛🥛🥛
            • 2001.05
            • 9056

            #20
            Rok 1980. Ahumba jeszcze w służbie zasadniczej przyjechał na przepustkę do Warszawy. Zachciało mu się wypić JEDNO piwo z kuzynem.
            Dwie godziny chodziliśmy po samym Centrum. Sklep za sklepem, kawiarnia za restauracją. Byliśmy nawet w restauracjach hotelowych.
            I nic.Dopiero do samu przy placu Unii Lubelskiej dowiedzieliśmy się, że właśnie piwo przywieźli. Staliśmy dobre 2 godziny. Po tym czasie kupiliśmy już nie po 1 piwie, tylko po tyle ile dawali.
            Ludzie! Wtedy każde piwo byłoby pyszne. Nawet wind, imperator czy Chojnów. A to była pamiętam jak dziś butelka euro z zieloną etykietą i napisem po ukosie WARKA.
            Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
            znasz kaszubskie jeziora?- www.stanicacharzykowy.pl

            Comment

            • zythum
              Pułkownik Chmielowy Ekspert
              • 2001.08
              • 8305

              #21
              A ja zgadzam się a alphem, to był piękny czas - byłem młody i szczuplejszy a wielokilometrowe wyprawy po piwo były wtedy dla mnie czymś niezxapomnianym -miały swój dreszczyk. Piwo w Wołominie dostępne było wyłącznie w dwóch lokalach latających kufli, widelców, noży itp - Staropolska i Stylowa oraz w dwóch barach gdzie jeszcze można było wejść i wyjść Piotruś (nasz ulubiony bo w innych punkjowcymieli spore problemy a w tym w sumie byli miło widziani) oraz Krzyś. Po piwo butelkowe (poza Nadbużańskim które bywało obecne - no chyba, że przed Tobą do sklepu dostali się budowlańcy - to wtedy zapomnij o piwie wykupywali wszystko) jeździło się na Pl. Leńskiego (dziś Hallera) i to było to - w kolejce najciekawsze towarzystwo jakie w ciągu życia widywałem, kolejkowe rozmowy, dużo punków z Pragi. Po prostu te rozmowy w kolejce ukształtowały mój świat -0 nikt się donikąd nie śpieszył, każdy miał czas na rozmowę. A jak już się zakupiło piwo to te powroty do Wołomina - ach łezka się w oku kręci.
              Do tego jeszcze klasyczna kufloteka w Kobyłce - Turystyczna. Prawdziwe kufle, wielki szynkwas, przepyszna Warka, wielkie aluminowe 100 litrowe beczki które dla mnie mają wdzięk, w przeciwieństwie do keg-a. Ach wspomnienia które dzisiaj gdy ciągle muszę gnać i walczyć o utrzymanie pracy pozwalają mi odetchnąć. A ipiwo było zdecydowanie lepsze, wiem, że wielu z Was ma inną opinię ale zarówno Nadbużańskie, jak i Warka z tamtych czasów tocudo w porównaniu nawet z dzisaj dobrymi piwami. Do tego jeszcze piwa z BWM (Szczytno, Biskupiec, Olsztyn) na Warmii i Mazurach po które spacerowaliśmy kilka kilometrów, na wakacjach. Po takim spacerku smakowału cudownie w porcie w Rucianem Nida, który wtedy nie był kurortem dla bezmózgich dresiarzy lecz miejscem spotkań, metali, punków i innych ludzi myślących oraz jeszcze prawdziwych żeglarzy. Och się mnie na wspominki wzięło ale to był czas z którego mam wspomnienia a dzisiaj poza spotkaniami z forumowiczami to nie miałbym żadnych wspomnień poza strachem przed utratą pracy. - przepraszam to już polityka więc kończę i sobie pomarzę o starej Warce w Warmiance, pysznych plackach ziemniaczanych do tego piwka - warto było iść nawet kilka kilometrów dla tych smaków.
              To inaczej miało być, przyjaciele,
              To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
              Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
              Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
              Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!

              Rządzący światem samowładnie
              Królowie banków, fabryk, hut
              Tym mocni są, że każdy kradnie
              Bogactwa, które stwarza lud.

              Comment

              • Renegat
                Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
                • 2003.07
                • 134

                #22
                Był - jak się to określa czasami "późny Gierek". Mikołajki, środek sezonu. O Wiosce Żeglarskiej jeszcze nawet nikt nie mówił, po prostu łódki stawały na dziobowej cumie wzdłuż miejskiego nadbrzeża. Takie zyczajne łódki, niewypasione, bez GSMu, GPSu, UKFki, echosondy i trzech radarów. Ale do rzeczy. Mniej wiecej tam gdzie teraz są słynne kibelki z kasą fiskalną, stała sobie budka. Konstrukcja z dykty i stalowych kątowników, na szaro malowana. Sprzedawali tam piwo.
                A przy kei żeglarze: towarzystwo liczne i śliczne. Twardzi, hardzi i spragnieni.
                Trzeba wam było widzieć te procesje! W interesie pań z budki było jak najszybciej sprzedać towar i mieć święty spokój od tych zapitych gęb. Lały więc ile kto chciał i w co kto chciał. Z naczyń bardziej niezwykłych pamiętam kolesia jak wracał na łódkę ostrożniutko niosąc pełną... miednicę. Taką zwyczajną, emaliowaną. (Musi w załodze były dziewczyny, bo w czysto męskich ekipach po co komu miednica na pokładzie.)
                A koleś szedł ostrożnie, bo juz chyba trochę upił z tej "miseczki" i nogi mu się plątały "odrobinkę"

                A mimo wszystko nie tęskni mi się do takich klimatów

                Slainté!
                Rene
                Ceterum censeo Heinekenam esse delendam.

                Comment

                • zythum
                  Pułkownik Chmielowy Ekspert
                  • 2001.08
                  • 8305

                  #23
                  Co do Mikołajek to był tam lokal (pewnie cały czas jest tylko pewnie inaczej wygląda) o nazwie Kufelek, w którym to lokalu przeżyłem ciekawą historię. Aha, żeby było na temat, do lokalu musiałem dojść 6 km. Pijemy sobie piwo, nagle odwraca się jeden z miejscowych (taki wielki gość który wcześniej sobie smacznie spał), prosi o zapałki, dajemy mu a on po chwili się odwraca z zapałką w uchu i rozradowany chwali nam się - tak to pewnie nie umiecie - to było to co tygryski lubią najbardziej.

                  Co do miski to przed studiami pojechałem na obóz zerowy organizowany przez ZSMP czy coś takiego (ale podczas obozu nie było nai jednej politycznej rozmowy)i na jednym z ognisk okazało się, że mamy dwie beczki piwa ale nie mamy pompki (kolesie zapomnieli zabrać z domu) więc właśnie po odbiciu w jakiś sposób beczki piwo było przelewane do misek (plastikowych niestety) i krążyło w koło. Muszę przyznać, że to nieźle zintegrowało grupę. Do tego był pieczony baran. I śpiewy i konkursy i gry.
                  Wolę taką zabawę od dzisiejszych w których rok zerowy sprowadza się do techno dyskoteki, grzania amfy i słuchania modnych przebojów.Mimo, że piwo jest dostępne i nie trzeba pić go z miski - za to ja taką imprezę będę pamiętał do końca życia.
                  To inaczej miało być, przyjaciele,
                  To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
                  Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
                  Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
                  Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!

                  Rządzący światem samowładnie
                  Królowie banków, fabryk, hut
                  Tym mocni są, że każdy kradnie
                  Bogactwa, które stwarza lud.

                  Comment

                  • ART
                    mAD'MINd
                    🥛🥛🥛🥛🥛
                    • 2001.02
                    • 23928

                    #24
                    Odświeżając ten ciekawy temat - czy ktoś z Was lub może Waszych rodziców, gdy w ciężkich dla piwosza czasach "rzucono" piwo do wiejskich knajpek gdzieś w okolicy, to wybierał się po ów napitek z wiadrami tudzież "bańkami" po mleku?
                    - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
                    - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
                    - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

                    Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

                    Comment

                    • Marusia
                      Marszałek Browarów Rzemieślniczych
                      🍼🍼
                      • 2001.02
                      • 20221

                      #25
                      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika ART
                      Odświeżając ten ciekawy temat - czy ktoś z Was lub może Waszych rodziców, gdy w ciężkich dla piwosza czasach "rzucono" piwo do wiejskich knajpek gdzieś w okolicy, to wybierał się po ów napitek z wiadrami tudzież "bańkami" po mleku?
                      ja pamiętam, jak mając 16 lat na imprezie u cioci pod Wrocławiem zatankowaliśmy piwo w knajpie do 30-litrowego gąsiora po winie
                      www.warsztatpiwowarski.pl
                      www.festiwaldobregopiwa.pl

                      www.wrowar.com.pl



                      Comment

                      • CarlBerg
                        Kapitan Lagerowej Marynarki
                        • 2003.09
                        • 968

                        #26
                        Baniek po mleku nie "zaznałem" - ale gdzieś w okresie 1981-83 sam brałem udział w grupowych wyjazdach do Żywca (ze Stargardu i Szczecina), aby po 2 dniach powrócić z plastikowymi 20-litrowymi kanistrami pełnymi piwa. Takie wyjazdy były również praktykowane w kierunku ---> Poznań. W latach wcześniejszych (1970-80) było lepiej, piwo było bardziej dostępne w sklepach
                        Piwo łączy ludzi, lecz poglądy na jego temat ich dzielą ....
                        Wiejski Browar Domowy "Garns 'n' Roses"

                        Comment

                        Przetwarzanie...
                        X