Pogoniarz napisał(a) Mnie dobiły i obudziły tramwaje nad ranem-horror!Pisk niemiłosierny!
Horror? To chyba nie spałeś nigdy w centrum miasta , przy ulicy, po której jeżdżą tramwaje, autobusy, karetki i inne ciekawostki - to jest dopiero horror 24 na 24.
Marusia napisał(a) Horror? To chyba nie spałeś nigdy w centrum miasta , przy ulicy, po której jeżdżą tramwaje, autobusy, karetki i inne ciekawostki - to jest dopiero horror 24 na 24.
Spałem,oj spałem.Z jednej strony do 100 metrów od chaty przystanek pociągów podmiejskich;prostopadle sieć tramwajowa około 60-70 metrów od blokowisk-żyłem tam gdzieś blisko 20 lat.Coś tam wiem na ten temat...Choć to nie było centrum.
Ja miałem nieprzyjemność nocowania przez kilka dni w "Dwudziestolatce" na placu Grunwaldzkim gdzie była taka mini pętla/zajezdnia nocnych tramwai (tramwajów??). To był koszmar
Czort ze spaniem, ale ile piwa przelało się na tej sofie ...
Dwudziestolatce niczym nie ustępował akademik "Szklany Dom" na Świdnickiej, naprzeciw Monopolu. Tam tramwaje nocne wykonywały ostry skręt w lewo z piskiem opon. I ten postój taksówek, osobliwie około czwartej rano ...
pjenknik napisał(a) Ja miałem nieprzyjemność nocowania przez kilka dni w "Dwudziestolatce" na placu Grunwaldzkim gdzie była taka mini pętla/zajezdnia nocnych tramwai (tramwajów??). To był koszmar
mój koleżka z Polibudy swego czasu [kole Roku Pańskiego 1990 ] zarabiał na płynny chleb jeżdżąc nocnymi i z powodzeniem praktykował ten zwyczaj minizajezdni, porzucając tramwaj i niewinnych pasażerów pod XX-latką i wpadając na chwileczkę w odwiedziny do kuleżanek z Uniwerku.
a wszyscy siedzieli i czekali aż mu się odwiedziny znudzą... [a świstak zawijał w te papierki...]
było to śmieszne do momentu, gdy to ja byłam pasażerem...
pjenknik napisał(a) Ja miałem nieprzyjemność nocowania przez kilka dni w "Dwudziestolatce" na placu Grunwaldzkim gdzie była taka mini pętla/zajezdnia nocnych tramwai (tramwajów??). To był koszmar
No bez przesady. Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Ja przemieszkałem i wytrzymałem w tej największej noclegowni UWr lat sześć. W tym dwa sezony (93/94 i 94/95) właśne od strony ul. Piastowskiej (to jest właściwy adres tego DS Pjenkniku, dokładnie Piastowska 1-13). Przez okna (wtedy jeszcze stare i nieszczelne) dzień i noc walił rwetes tejże ulicy oraz pl. Grunwaldzkiego.
Jeśli chodzi o hałas to mało kto może mnie przebić. Mieszkałem przez 11 lat w Warszawie w al Solidarności (wcześniej K,Świerczewskiego), przy placu Bankowym (wcześniej Dzierżyńskiego) z oknami na Muzeum Ruchów Narodowowyzwoleńczych (wcześniej Lenina) koło przystanku tramwajowego. Dla tych co znają trochę Warszawę domyślają się co się działo.
Pepek napisał(a) No bez przesady. Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Ja przemieszkałem i wytrzymałem w tej największej noclegowni UWr lat sześć. W tym dwa sezony (93/94 i 94/95) właśne od strony ul. Piastowskiej (to jest właściwy adres tego DS Pjenkniku, dokładnie Piastowska 1-13). Przez okna (wtedy jeszcze stare i nieszczelne) dzień i noc walił rwetes tejże ulicy oraz pl. Grunwaldzkiego.
Ja nocowałem w sezonie 1994/95 na piątym piętrze pod "Fiatem"
W Olsztynie po tramwajach nie ma śladu - tzn. na wakacje wstawili koło Wysokiej Bramy jakiegoś grata który miał być atrakcją turystyczną, tyle że kompletnie nie przypominał tych, co jeździły po Olsztynie.
Więc.... mi pisk tych pojazdów nie grozi.
Za to ........ mieszkam niedaleko obwadnicy - ciągle słychać karetki, w ciepłe dni ryk ścigających się motorów (do tego muszę się przyzwyczaić ), nad moim blokiem prawie codziennie albo nawet kilka razy dziennie przelatuje helikopter ratunkowy, bo jakoś widocznie ma po drodze do lądowiska.
Poza tym - fantastyczni sąsiedzi - zamiast wyprowadzać psa na spacer - ganiają się z nim w mieszkaniu.
Już przez to wszystko myślę o zamianie swojego mieszkania na dom na wsi.
Nie tyle o tramwajach co o hałasie. Właśnie sobie przypomniałem dlaczego jestem tak na tenże hałas uodporniony. Czy ktoś z Was przez 18 lat bez przerwy i dalsze 5 czasami mieszkał obok największego lotniska sowieckiej armii w naszym kraju?
Comment