Hm. A co to znaczy "poprawi się" - bo jeśli chyba chodzi o tę porę roku to miałeś na myśli, że ściśnie mróz i spadnie śnieg?
Miałem na myśli ciśnienie atm. i wiatr. Ale pomogła mi nie zmiana pogody, tylko zmiana miejsca pobytu - pojechałem sobie do kumpla do Poznania, napiłem się lanego Noteckiego i Fortuny - i mi przeszło.
browerzysta, abstynent i nałogowy piwoholik c[]
Światem rządzi miłość. Ja na przykład kocham piwo :]
A ja wciąż jestem w niezłym chumorze
Cały tydzień mam urlop. Co prawda pierwsze dwa przedpołudnia spędziłem przed komputerem robiąc to czego nie zdążyłem zrobić w ubiegłym tygodniu ale to i tak nic bo cały czas żyję myślą, że juz za 10 dni wyjeżdżam na narty.
A wtedy, to wszyscy, ale to naprawdę wszyscy "mogą mi skoczyć, obydwiema nogami na warstat". Nie będzie odbierania telefonów od klientów, nie będzie wysłuchiwania pierdół. Będzie espresso na stoku i piwo wieczorem
Wczoraj przyjechali goście, dzisiaj cały dzień cwałowania po sklepach... Ale pod wieczór, mimo niespodziewanej i groźnej sytuacji, na świat przyszła Antosia. Po raz kolejny zostałam ciocią
Po powrocie z pracy wybrałem się z żonką pobiegać na nartach po okolicy. Teraz rozgrzewam się porterem lwowskim. Oj chyba dzisiaj kilka buteleczek piwa jeszcze wysuszę
Dziś ciekawie,a mianowicie w większości w byłym DDR.Zakupy piwne ,winne,soczkowe i dodatkowo sprawdzenie jakości i "ładności" ciuszków dla naszej oczekiwanej w maju Paulinki,ceny całkiem do przyjęcia i jakościowo sympatyczne.Polacy byli słyszalni i widzialni i kupowali to i owo.
Westa sprawiła mi wielką przyjemność tym wyjazdem
A ja kolejne popołudnie w Sz-nie i kolejny egzamin za mną. Przez te studia od połowy grudnia nie uwarzyłem nawet litra. Ale może już w niedziele ruszam ostro. Przez najbliższy weekend myśle zapełnić 6 fermentatorów
Jeżeli miałbym tu szczerze opisać dzisiejszy dzień, to mój post wylądowałby z pewnością w Przechmielinach. Użyję więc literackiej polszczyzny bez kurwizmów:
Wstałem o 7:00 po 2 godzinach snu (uczyłem się na egzamin). Egzamin, który miał zacząć się o 9:00 rozpoczął się o 9:45 więc stres był dłuższy a mój pusty żołądek już szalał. Egzamin ten trwa 4 godziny. Wyjść na siusiu można po dwóch godzinach. Jednocześnie z sali może wyjść tylko jedna osoba. Jakiś palant wyszedł i nie wracał przez 30 minut (zapewne przeglądał ściągi w kiblu lub w palarnii). Ponieważ już mnie i żołądek męczył i pęcherz jedynym wyjściem było wcześniejsze zakończenie egzaminu. Wyszedłem więc z niego 1,5 h przed końcem. Tyle dobrze, że pytania mi podeszły (rozprawka o Bismarcku, polemika z pewnymi tezami na temat rewolucji francuskiej oraz wypracowanie o kościele katolickim w dobie powstań narodowych XIX wieku). Następnie wkur... eee.... zdenerwował mnie kumpel, któremu robiłem pewien wniosek o fundusze unijne bo spóźnił się z wyciągiem z KRS'u jednej organizacji partnerskiej i musiałem sam (nie w moim interesie) to zrobić. Potem poszedłem kupić obrączki ślubne ale jubiler, z którym byłem umówiony zapomniał zrobić poprawek rozmiarowych i kazał przyjść jutro więc zrobiłem mu zjeb... eee... zaargumentowałem odpowiednio i zrobił to w 30 minut. Potem chciałem zabrać Agę do kina ale grali taką straszną pytę, że musiałem obejrzeć 'genialny' film pt. "Dlaczego nie" Mam ochotę zabijać... Teraz słucham sobie w radio "Przygód dzielnego wojaka Szwejka" i opijam się piwem i postanowiłem nie odpisywać teraz na maile klientów, bo mi psycha siada i nie wiem, co mógłbym napisać
Miły miałeś dzień, nie narzekaj .
Wczoraj, pod koniec swojego rodzicielskiego pod każdym względem dnia, miałam jeszcze jeden rodzicielski incydent. W porywie patriotyzmu zaczęłam uczyć córkę "Reduty Ordona", wtem, między jednym wersem a drugim padło pytanie: mamo, a co to jest seks...?
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika garfunkel
Miły miałeś dzień, nie narzekaj .
Wczoraj, pod koniec swojego rodzicielskiego pod każdym względem dnia, miałam jeszcze jeden rodzicielski incydent. W porywie patriotyzmu zaczęłam uczyć córkę "Reduty Ordona", wtem, między jednym wersem a drugim padło pytanie: mamo, a co to jest seks...?
Rano zadałem drożdże do piwa.
Później pierwszy raz w tym roku wybrałem się na łyżwy.
Niewiele brakowało a wyglądałbym jak JK, na szczęście mam tylko stłuczoną prawą dłoń.
Rano zadałem drożdże do piwa.
Później pierwszy raz w tym roku wybrałem się na łyżwy.
Niewiele brakowało a wyglądałbym jak JK, na szczęście mam tylko stłuczoną prawą dłoń.
Ja po ponad 15 latach wylazłem w łyżwach na lód. Jak na razie obyło się bez bliskich spotkań z lodem
Comment