Dzień minął pod znakiem nerwów (sesja rady miejskiej ) Na szczęście wieczorkiem rower, a pogoda sprzyjająca. Od wczoraj w Sobótce rozgrywane są Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym, dzisiaj była czasówka mężczyzn, jutro wyścig kobiet, a w niedzielę mężczyzn. Trzeba wsiadać na koło i jechać.
grunt tp aktywny weekend, Krzysiu
po wyjątkowo stresującym tygodniu moje plany na dziś i jutro - słodkie farniente (wyjątkowo nigdzie nie jadę w ten wekend): poczytać, nadrobić zaległości na necie, poodpoczywać, jakiś spacerek i , jak się ochłodzi, poopalać swoje obwody może nawet przy okazji... normalnie lato!
[jakoś mało cyborgowato ten post brzmi ]
Czesio śpiewa w środku, w Czesiu...
Tłumaczę, przewodzę i wiecznie zabieram się za uporządkowanie kolekcji wafli i szkła.
No i byłem. Do Sobótki jechałem z wiatrem, więc 25 km zrobiłem w 50 minut bez wysiłku. Startowały 42 zawodniczki, kibiców około dziesięciu (!). Początek - podjazd 2 km do Strzegomian, potem zjazd na Sulistrowice i następne 2 km podjazdu na Przełęcz Sulistrowicką. Porównanie wyników sportowych wpędziło mnie w głęboką depresję: ja zrobiłem 8 km od startu na przełęcz, a dziewczyny w tym czasie 25 km - całą jedną pętlę + 8 km. Fakt, że po drodze zmitrężyłem przy browarze w Będkowicach i jechałem spacerkiem, ale nawet z tablicą "koniec wyścigu" miałbym nikłe szasne utrzymać się za peletonem. Po 25 km prowadziła Bogumiła Matusiak z około 50 m przewagą nad jakąś ambitną juniorką i 200 m przewagą nad zasadniczą grupą.
Stamtąd udałem się do domu, naokoło Raduni, przez Słupice i Jaźwinę. Cała droga pod silny wiatr, więc przeklinałem na czym świat stoi i w sumie ledwo dojechałem. Tak oto brak treningów zaważył na słabym wyniku tego dnia. Przejechałem ledwo 70 km i to z postojami
Na wyścig mężczyzn nie jadę, jutro planuję spędzić większość dnia w wodzie.
My z Miłką i Igorem też aktywni dzisiaj - Igor z mamą na małym basenie po raz pierwszy samodzielnie przepłynął kawałek wody A jego tata próbował jak się pływa z niezagojonymi do końca więzadłami - koszmar, ale twardym trza być Potem z Miłką pojechaliśmy na zakupy - uwaga uwaga Miłka całkiem samodzielnie już jeździ samochodem i wychodzi jej to nieźle i w po raz pierwszy w życiu kupiłem na raz wszystko czego potrzebowałem - nawet sandały
To inaczej miało być, przyjaciele,
To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!
Rządzący światem samowładnie
Królowie banków, fabryk, hut
Tym mocni są, że każdy kradnie
Bogactwa, które stwarza lud.
A my w trójeczkę cały czas w domu. Upał dzisiaj cholerny i nawet z Marysią na spacer nie wyszliśmy z tego powodu. Teraz mała powoli zasypia, a ja niecierpliwie czekam na relację z Bułgraskiej.
A ja dzisiaj też rowerek. Co prawda tylko 46 km (do Puszczykowa i z powrotem), ale za to częściowo po piachu
A wczoraj zakończyłem dzień fajnym spektaklem "Świniopolis" Teatru Biuro Podróży na Dziedzińcu Różanym. Generalnie przekaz był wegetariańsko - rewolucyjny
To inaczej miało być, przyjaciele,
To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!
Rządzący światem samowładnie
Królowie banków, fabryk, hut
Tym mocni są, że każdy kradnie
Bogactwa, które stwarza lud.
Wstyd przyznać, ale wróciłem do roweru po ok. 10 latach przerwy i muszę się wyrobic kondycyjnie żeby zabrać się za jakieś dłuższe dystanse. Na razie rekreacyjnie robię około 10-12 kilometrów, za to codziennie.
Dzień minął pięknie, piesza wędrówka do starego kamieniołomu, a potem z biegiem Warty do rodzinki zamieszkałej na skraju lasu( ulegam temu nałogowi prawie w każdą sobotę), małe posiedzenie na czereśniowym drzewie i buszowanie wśród truskawkowych grządek
To inaczej miało być, przyjaciele,
To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!
Rządzący światem samowładnie
Królowie banków, fabryk, hut
Tym mocni są, że każdy kradnie
Bogactwa, które stwarza lud.
Dzionek spedziłem wyworząc stare meble kuchenne na działkę letniskową.Musiałem je przymocowac ale w trakcie tych czynności posiłkowałem się piwem.Wypiłem 2 warki strong oraz dwa tyskie .I wcale się tego nie wstydzę.
Comment