rychur napisał(a)
no i stało sie. Po 11 tygodziach intensywnej jazdy i przzejechaniu 17 tysięcy kilometrów (17 442) dopadł mnie mróz i lód na jezdni. Poślizg z którego nie dałem rady wyjść bez szwanku spoodował że trochę popsułem auto. Nie gniewa się na mnie, bo już jeździ ale trochę roboty było. Wpadłem do rowu - dość głębokiego. Błotniki do klepania i trochę szpachlowania. Serce jak dzwon. NIC !!!! Chłodnica cała, tylko prawy kierunkowskaz połamany. (sklejony taśmą bo nie moę znaleźć). Uważam że to zupełnie bezpieczne auto - nic mi się nie stało a obserwujący zdażenie byli przekonani że już po nas. Pozdrawiam
no i stało sie. Po 11 tygodziach intensywnej jazdy i przzejechaniu 17 tysięcy kilometrów (17 442) dopadł mnie mróz i lód na jezdni. Poślizg z którego nie dałem rady wyjść bez szwanku spoodował że trochę popsułem auto. Nie gniewa się na mnie, bo już jeździ ale trochę roboty było. Wpadłem do rowu - dość głębokiego. Błotniki do klepania i trochę szpachlowania. Serce jak dzwon. NIC !!!! Chłodnica cała, tylko prawy kierunkowskaz połamany. (sklejony taśmą bo nie moę znaleźć). Uważam że to zupełnie bezpieczne auto - nic mi się nie stało a obserwujący zdażenie byli przekonani że już po nas. Pozdrawiam
Comment