Humor zydowski

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Mister
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2001.09
    • 683

    Pewien Żyd umówił się z bogatym kupcem w luksusowej wiedeńskiej kawiarni. Potencjalny klient zawiódł, więc musiał sam uiścić należność za małą czarną. Po powrocie do domu opowiada swojej żonie:
    - Wiesz, byłem dzisiaj u "Sachera". Kelner zdarł ze mnie skórę! Za kiepską kawę zapłaciłem dwa i pół szylinga! Ale na świecie dzieją się różne cuda! Przed chwilą znalazłem w kieszeni marynarki srebrną łyżeczkę...

    Comment

    • Mister
      D(r)u(c)h nieuchwytny
      • 2001.09
      • 683

      Otoz,
      zydowski rabin i katolicki ksiadz, podrozujac zatrzymali sie w tym samym hotelu a ze nie bylo wolnych pokojow - zmuszeni byli spac w jednym. Rabin, jako ze wczesnie rano mial pociag, zamowil w recepcji budzenie. Niestety recepcjonista nieco zaspal i obudzil Zyda w ostaniej chwili. Zyd ubierajac sie w pospiechu naciagnal na siebie sutanne ksiedza i... pedem na stacje... Na stacji przechodzac obok lustra nie wierzy wlasnym oczom i wrzeszczy:

      - Ot duren recepcjonista, zamiast mnie to obudzil ksiedza!!!

      Comment

      • Mister
        D(r)u(c)h nieuchwytny
        • 2001.09
        • 683

        Izaak Holc znajduje się w przededniu bankructwa. Właśnie wszedł do kantoru kupieckiego.
        - Zdaje się, że mam dziś wykupić weksel?
        - Tak - potwierdza bankier - i myślę, że pan go dziś wykupi.
        - A jeśli nie wykupię?
        - To nic, my tylko zrobimy panu niespodziankę: wyślemy zawiadomienie do wszystkich pańskich wierzycieli, że pan wykupił u nas weksel w terminie.

        Comment

        • karpiasty
          D(r)u(c)h nieuchwytny
          • 2004.07
          • 5

          wielbłąd

          Bogaty Amerykanin przyjechał do Izraela na wycieczkę i przy okazji zwiedzania zaznał przejażdżki na wielbłądzie. Tak mu się spodobało że zagadał do Żyda - właściciela stada że chciałby kupić sobie wielbłąda i zawieźć do Stanów. Żyd pokazał mu wielbłądy i gość wybrał pięknego rosłego samca z błyszczącą sierścią. Ile? pyta Amerykanin, 3000 dolarów odpowiada Żyd. Za drogo. No to może innego? W końcu chytrawy Jankes pokazał na najmniejszego ze stada, zaniedbanego, ze zmierzwioną sierścią i krzywymi nogami: no to tego! A Żyd na to - 5000 baksów. Jak to! przecież to najgorszy wielbłąd ze stada oburzył sie Amerykanin. No tak, ale on mówi po niemiecku! Jak to? Niemożliwe! No to idź pan sprawdź... Więc podszedł do wielbłąda (a ten przeżuwał akurat siano i kręcił oślinionym pyskiem)i spytał: sprechen sie deutsch? A wielbłąd nic, tylko żuje... No to znów - sprechen sie deutsch? Dalej nic więc odwrócił się do Żyda z pretensjami, a ten na to - trzeba podejść z drugiej strony! Cóż, podszedł od ogona i znów spytał - sprechen sie deutsch? A wielbłąd - fynf.

          Comment

          • Mister
            D(r)u(c)h nieuchwytny
            • 2001.09
            • 683

            Dopalają się świece. Wieczerza szabasowa ma się ku końcowi. Siedzący wokół stołu rozprawiają na temat wychowania dzieci. Wspominają z rozrzewnieniem dawne czasy, mówią ze zgrozą o obecnym zepsuciu młodzieży. Tylko osiemdziesięcioletnia matrona Pesel jest odmiennego zdania:
            - Aj, czego wy właściwie chcecie od nich? Ta dzisiejsza młodzież jest dużo grzeczniejsza i ma lepsze maniery. Ja pamiętam, jak za dawnych czasów młodzi ludzie nie dawali mi przejść ulicą. Jakie to oni słowa pletli idąc za mną, do czego to mnie namawiali! A teraz młodzi wcale mnie nie zaczepiają...

            Comment

            • Mister
              D(r)u(c)h nieuchwytny
              • 2001.09
              • 683

              Silbermann do lekarza:
              - Panie doktorze, kiedy poruszam rękami, to całe ciało zaczyna mnie boleć. Zwłaszcza, kiedy podnoszę prawe ramię, a drugie jest opuszczone i wygięte do tylu, to pojawia się taki ból, że można zwariować.
              - To dlaczego uprawia pan tak intensywną gimnastykę?
              - No, a jak mam pana zdaniem wkładać płaszcz?

              Comment

              • Mister
                D(r)u(c)h nieuchwytny
                • 2001.09
                • 683

                Icek i Mosze wybrali się do Afryki na safari. Przyczaili się za kępą drzew i czekają na strzał. Nagle zza drzew wypada jakieś wielkie zwierzę. Nie namyślając się Icek i Mosze rzucają broń i dają nogi za pas. Biegnąc Icek pyta:
                - Mosze czczy tttto lew, ppppantera aaa mmmmooże ttygrys?
                - Icek, a skąd mnie wiedzieć, czy ja kuśnierz?

                Comment

                • bury_wilk
                  Major Piwnych Rewolucji
                  • 2004.01
                  • 2655

                  Mam nadzieję, że się nie powtarzam...
                  Dowcip może nie jest stricte żydowski, ale...

                  Do konfesjonału podchodzi elegancko ubrany starszy pan i zaczyna mówić:
                  -Dożyłem pięknego wieku, w zdrowiu i szczęściu. Mam piękną, młodą żonę. Mam dużo pieniędzy i cieszę sie szacunkiem wśród ludzi. Wczoraj wracałem wieczorem do domu i wziąłem na stopa trzy zgrabniutkie siedemnastki. Tak się jakoś złożyło, że wylądowaliśmy w hotelu i z każdą zaliczyłem po bardzo udanym numerku...
                  Ksiądz nieco zaskoczony:
                  -Rozumiem synu, że żałujesz za ten grzech?
                  -Za jaki grzech?
                  -No, jak każdy przyzwoity katolik musisz żałować...
                  -Nie jestem katolikiem, jestem żydem.
                  -To po co mi to mówisz?
                  -Każdemu mówię...

                  Last edited by bury_wilk; 2004-07-14, 07:15.
                  Lubię kiedy się zieleni
                  Lubię jak się piwo pieni...

                  ...najlepiej z Browaru Szlacheckiego!

                  Comment

                  • Mister
                    D(r)u(c)h nieuchwytny
                    • 2001.09
                    • 683

                    Icek zaprosił Salcie na randkę. Spacerują po mieście i w pewnym momencie mijają elegancką restaurację.
                    - Ach, jaki niesamowity zapach... - wzdycha Salcie
                    - Podoba ci się? Bo jeśli tak, to możemy przejść się tędy jeszcze raz.

                    Comment

                    • Mister
                      D(r)u(c)h nieuchwytny
                      • 2001.09
                      • 683

                      Icek wyjezdża do USA i zostawia żonę pod czujnym okiem swojego serdecznego przyjaciela Wacka.
                      Po tygodniu Wacek spotyka Salcię w nowym, drogim futrze.
                      Po dwóch tygodniach spotyka Salcię w nowym extra samochodzie - już mu to dało do myślenia.
                      Po miesiącu Wacek spotyka żonę swojego przyjaciela i ta zaprosza go do nowej willi.
                      Wacek dzwoni więc do Icka:
                      - Icek, przyjacielu, przyjeżdżaj natychmiast! Twoja stara ma faceta, który robi jej kosztowne prezenty. Icek wsiadl w samolot i przylatuje do Polski. Wchodzi do pięknej nowej willi, zastając żonę z jakimś obcym mężczyzną w łóżku i pyta żonę:
                      - Salcia, czy to futro to od tego pana?
                      - Tak , Icek, od niego.
                      - A ten samochód przed domem też od tego pana?
                      - Tak , Icek, od niego.
                      - Salcia, a czy ten piękny dom to też od tego pana?
                      - Tak, kochanie. Ale wiesz czułam się taka samotna bez Ciebie.
                      - To Ty go przykryj, żeby się nam nie przeziębił!!!

                      Comment

                      • ergie
                        Major Piwnych Rewolucji
                        • 2004.05
                        • 1041

                        Mosze spotyka Icka jadącego na nowiutkim rowerze.

                        - Icek a skąd masz taki piękny rower?
                        - Dostałem go wczoraj od Salci
                        - ???
                        - No wczoraj ona zaprosiła mnie do siebie, bo jej rodzice wyjechali i była sama w domu. I jak tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy, ona w pewnym momencie mnie powiedziała. "Icek bierz co mam najcenniejszego". No to ja sobie wybrałem ten rower.

                        Lepiej milcząc uchodzić za idiotę, niż odzywając się rozwiać wszelkie wątpliwości.
                        ------------------------------------------------------------------
                        Jasne czy ciemne? Jasne, że ciemne!

                        Comment

                        • Avinetiv
                          Kapral Kuflowy Chlupacz
                          • 2004.07
                          • 38

                          Na weselu spotykają się ksiądz i rabin, ksiądz podsuwa rabinowi pod nos półmisek ze schabowymi
                          -Nie dziękuję, nie mogę - mówi rabin
                          -Dlaczego? - dziwi się ksiądz
                          -Religia mi zabrania
                          -A szkoda, dobra rzecz, bardzo dobra rzecz - mówi ksiądz zajadając się
                          Po weselu obaj panowie się żegnają. Rabin prosi, by ksiądz pozdrowił małżonkę
                          -Nie mam żony - odpowiada zaskoczony ksiądz
                          -Dlaszego?
                          -Religia mi zabrania
                          -A szkoda, dobra rzecz, bardzo dobra rzecz...

                          Comment

                          • Mister
                            D(r)u(c)h nieuchwytny
                            • 2001.09
                            • 683

                            W synagodze rabin nawołuje do składania ofiar na remont świątyni. W pewnym momencie kawał tynku z sufitu spada wprost na głowę miejscowego bogacza. Ten wyskakuje do góry i mówi:
                            - To ja daję tysiąc zlotych.
                            W tym momencie urywa się kolejny kawał tynku i uderza go w ramię.
                            - Dam dwa tysiące.
                            W tym momencie spada kolejny kawał tynku.
                            - Dam pięć tysięcy!
                            W tym momencie nie wytrzymuje rabi:
                            - Uderz go jeszcze raz, Panie. Jeszcze raz.

                            Comment

                            • Avinetiv
                              Kapral Kuflowy Chlupacz
                              • 2004.07
                              • 38

                              Po zburzeniu wieży Babel i pomieszaniu języków rożne narody rozprzestrzeniły się po świecie. Bóg postanawia zaprowadzić jakieś prawa, objawia się jednemu z ludów:
                              -Jam jest Bóg, czy chcecie przyjąć moje przykazanie?
                              -Jakie?
                              -Nie kradnij.
                              -Nie da rady - odrzekli - żyjemy na bardzo nieurodzajnych ziemiach, jak nie będziemy okradać sąsiadów naszych, to z głodu pomrzemy.
                              Bóg postanawia spróbować z innym narodem:
                              -Jam jest Bóg, czy chcecie przyjąć moje przykazanie?
                              -Jakie?
                              -Nie zabijaj.
                              -Odpada, jesteśmy plemieniem wojowników, szczycimy się swym męstwem i podbojami, od dziecka tak się wychowujemy i nie potrafimy robić niczego innego.
                              Kolejna próba:
                              -Jam jest Bóg, czy chcecie przyjąć moje przykazanie?
                              -Jakie?
                              -Nie cudzołóż.
                              -Nie jesteśmy zainteresowani, wielożeństwo i swoboda obyczajów powoduje nasz rozrost, poza tym nikt nie chce zrezygnować z korzystania z wdzięków naszych kapłanek, które do tego są powołane.
                              W końcu trafia Bóg do Izraelitów:
                              -Jam jest Bóg, czy chcecie przyjąć moje przykazanie?
                              -A za ile?
                              -No, za darmo!
                              -To my weźmiemy dziesięć!

                              Comment

                              • Mister
                                D(r)u(c)h nieuchwytny
                                • 2001.09
                                • 683

                                Mosze spotyka Icka jadącego na nowiutkim rowerze.

                                - Icek a skąd masz taki piękny rower?
                                - Dostałem go wczoraj od Salci
                                - ???
                                - No wczoraj ona zaprosiła mnie do siebie, bo jej rodzice wyjechali i była sama w domu. I jak tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy, ona w pewnym momencie mnie powiedziała. "Icek bierz co mam najcenniejszego". No to ja sobie wybrałem ten rower.

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X