Rozencwajg podchodzi na ulicy do Zilbersztajna:
Panie Zilbesztajn ! teraz jest dwunasta. Punktualnie o wpol do pierwszej przyjdzie pan do mnie i… ( tu nastepuje propozycja, nie majaca nic wspolnego z pocalunkiem w czolo).
Co powiedziawszy Rozencwajg szybkim krokiem oddala sie.
Oszolomiony Zilbersztajn stoi przez kilka sekund jak wryty, potem zaczyna gonic Rozencwajga.
Po drodze zatrzymuje go Rubinsztajn.
Dokad tak pedzisz ?
Wyobraz sobie, ze przed chwila podszedl do mnie Rozencwajg i powiedzial, ze punktualnie o wpol do pierwszej mam go pocalowac w …
Wiec po co tak pedzisz ? odpowiada spokojnie Rubinsztajn, masz przeciez pol godziny czasu…
Pewien bardzo pobozny pan uczeszczal co sobote do synagogi. Za kazdym razem wychodzac z boznicy dawal koczujacemu nieopodal zebrakowi-Josce Gęślarzowi- 10 zl. Sytuacja powtarzala sie od dluzszego czasu.
W pierwsza sobotę pazdziernika pan wychodzi ze świątyni, podchodzi do zebraka i daje mu 5 zlotych.
- A dlaczego tylko 5? Zawsze bylo 10 - pyta Josek.
- No wie pan, poslalem syna na studia - odpowiada pan.
- A dlaczego na mój koszt?
Pewien młody talmudysta z Chełma, nie bardzo uświadomiony w sprawach życia doczesnego, został ożeniony dość wcześnie. Niedługo po ślubie żona jego urodziła dziecko. Młody człowiek poleciał do rabina i pyta go:
- Rebe, wydarzyła się dziwna rzecz. Moja żona właśnie urodziła dziecko, a my jesteśmy dopiero trzy miesiące po ślubie. Jak to może być, przecież każdy wie, że do tego potrzeba 9 miesięcy.
Rabin uśmiechnął się i powiedział:
- Mój synu, niewielkie masz pojęcie o tych sprawach. Nie znasz prostych zasad kalkulacji. Pozwól, że ci zadam kilka pytań: żyłes z twoją żoną trzy miesiące?
- Tak.
- Czy ona z tobą żyła trzy miesiące?
- Tak.
- A razem żyliście ze sobą trzy miesiące?
- Tak.
- Policz więc: trzy miesiące i trzy miesiące, i trzy miesiące, to ile?
- Dziewięć miesięcy, rebe.
- Widzisz, nie namyślisz się i przychodzisz mi zawracać głowę głupimi pytaniami.
Młody człowiek zwraca się do szadchena z pretensją po wizycie u proponowanej narzeczonej:
- Co mi pan proponujesz? Przecież ona kuleje.
- Ale tylko kiedy chodzi.
Mosze zszedł z Synaju, stoi przed Żydami trzymając Tablice w ręku, wszyscy czekają, co teraz powie.
- Żydzi - mówi Mosze - mam dla was dwie nowiny, jedna dobra, a druga zła. Od której zacząć?
- Od dobrej - jednogłośnie odparł lud.
- Dobra to ta, że udało mi się sporo utargować tam na górze, miało być 30, zostało tylko 10!
- Szkojach - wykrzyknęli Żydzi - a jaka jest ta zła wiadomość?
- Niestety, cudzołóstwo zostało!
Chasyd: Ostatnio rabbi nasz dokonał prawdziwego cudu. Przechodząc wąską ścieżką obok rzeki poślizgnął się i wpadł w głębię. Nie umiał pływać. Na szczęście przypomniał sobie, że w kieszeniach swej jedwabnej kapoty ma dwa śledzie. Tchnąwszy w nie ducha, wsparł się o ich grzbiety i szczęśliwie dobił do brzegu...
Sceptyczny słuchacz: Nie wierzę w takie cuda. A gdzież dowód?
Chasyd: Możesz sam sprawdzić. Rabbi żyje dotychczas.
Rozmowa księdza z chasydem:
- Wy, Żydzi to dziwny naród. Nie wierzycie w zmartwychwstanie Chrystusa Pana, a wierzycie, że wasz rabin-cudotwórca na chustce od nosa staw przepłynął...
- No, tak, ale to jest prawda!
Dialog między chasydem a Żydem wolnomyślnym, niewierzącym w moc nadprzyrodzoną rabinów-cudotwórców.
- Jak śmiesz wyśmiewać się z naszego cadyka, któremu Bóg objawia się w każdy piątkowy wieczór?
- Skąd ty to wiesz?
- Skąd ja wiem... sam mi o tym opowiadał!
- A czy on aby nie kłamie?
- Czyś oszalał? Posądzasz człowieka, któremu Bóg się objawia, o kłamstwo?!
Moryc wraca do domu i zastaje swoją żonę we łzach. Żona, zapłakana, mowi:
- Właśnie się dowiedziałam, że masz romans ze swoją sekretarką. Jak mogłes mi to zrobić? Zawsze byłam dobrą żoną. Gotowałam dla ciebie, wychowałam ci trójkę dzieci i od trzydziestu pięciu lat jestem przy tobie. Czego jeszcze potrzebujesz do szczęścia?
Moryc odpowiada:
- To prawda, Sara, jesteś najlepszą żoną, jaką można sobie wymarzyć. Uszczęśliwiasz mnie na tyle sposobów... poza jednym. Nigdy nie jęczysz, kiedy się kochamy.
Sara na to:
- A gdybym zaczęła jęczeć, przestałbyś mnie zdradzać?
Moryc przytakuje, więc Sara ciągnie go do sypialni mówiąc:
- Pokażę ci, że potrafię.
Idą do sypialni, rozbierają się, wchodzą do łóżka.
Kiedy zaczynają się całować, Sara pyta:
- Teraz, Moryc? Mam jęczeć?
- Nie, jeszcze nie.
Zaczyna się gra wstępna, Sara pyta:
- Już?
- Nie, powiem ci kiedy.
Akcja zaczyna nabierać tempa i rumieńców.
- Czy już mam jęczeć, Moryc?
- Czekaj, czekaj. Powiem ci, kiedy.
Po dłuższej chwili, kiedy Moryc zbliża się do końca, krzyczy:
- Teraz, Sara, teraz - jęcz!
- Och, Moryc... Nie uwierzysz, jaki miałam dzień. Dzieci się ciągle kłóciły, zepsuła się pralka, na stole leży góra rzeczy do uprasowania, no i na dodatek dowiedziałam się, że mój mąż ma romans z sekretarką!
Jeszcze dziś wiele osób pisze ręcznie cyfrę 7 z poziomą kreską w połowie wysokości. Kreska ta zaniknęła w większości stylów pisma maszynowego i komputerowego. Ale czy wiecie dlaczego ta kreska przetrwała do naszych czasów? Trzeba powrócić do czasów biblijnych, kiedy to Mojżesz wspiął się na górę Synaj. Gdy zostało mu podyktowane 10 przykazań, zszedł do swego ludu i zaczął odczytywać im donośnym głosem każde przykazanie. Gdy doszedł do siódmego, odczytał: "Nie będziesz pożądał żony bliźniego swego", na co z tłumu odezwały się liczne głosy: "Skreśl siódemkę, skreśl siódemkę!".
Recently heard on El Al flights upon landing at Ben-Gurion:
"Please remain seated with your seatbelts fastened until this plane is at a complete standstill and the seat belt signs have been turned off."
"To those of you still seated, we wish you a Merry Christmas, and hope that you enjoy your stay... and to those of you already standing in the aisles, talking on cell phones, and pushing to the front, we wish you a Happy Chanukah, and welcome home."
Fteo, wkleiłeś piękny angielski kawał. Weź błyśnij jeszcze bardziej i przetłumacz go choćby na znane mi nieco języki rosyjski lub niemiecki. O tłumaczenie na polski nie proszę, bo to w dzisiejszych czasach takie trywialne.
fteo napisał(a) Gdy doszedł do siódmego, odczytał: "Nie będziesz pożądał żony bliźniego swego"....
Akurat ten dowcip w najmniejszym stopniu nie jest żydowski. Musiałbyś sobie porównać dziesięć przykazań w brzmieniu biblijnym i w brzmieniu katechizmowym. Po prostu dawno temu kościół katolicki pozwolił sobie na dość daleko idącą ingerencję w treść i wynikającą stąd numerację przykazań. Ten dowcip powinieneś wkleić w jakimś przyszłym temacie "dowcipy kościelne", "dowcipy katolickie".
Noc poślubna. Icek chodzi po sypialni i co chwila odsłania zasłony i spogląda przez okno. Panna młoda czeka w łóżku w bardzo zachęcającej pozie. W końcu pyta zniecierpliwiona:
- Czego ty tam szukasz...? Nooo... chooodź tu do mmnnie...
- Mówią... - odpowiada Icek - ...że noc poślubna taka piękna a tu leje i leje...
Comment