Łabędź opowiada żonie, że spotkał Żółtka, który szalenie się wzbogacił:
-Pytam go, co teraz robi, a on powiada, że nic. Rano je śniadanie, a potem kładzie się na werandzie. Potem spaceruje, zjada drugie śniadanie i znowu kładzie się na werandzie. Potem przerwa, obiad i znowu kładzie się na werandzie. Później znowu spaceruje albo gra w bilard, je kolację i znowu kładzie się na werandzie.
-A to szczęściarz ten Żółtko. A czy on jest żonaty?
-Oczywiście!
-A jak się nazywa jego żona?
-Też pytanie! Weranda!
Wraca Icek wcześniej niż zwykle do domu i zostaje swoją żonę z panem Łabędziem w łóżku, w sytuacji jednoznacznej. No i zaczyna jej robić wymówki:
- Salcie! Czy ja ci nie kupiłem nowego futra!? Czy ja ci nie kupiłem nowego samochodu!? Przecież nowiusieńkie masz mieszkanie! Panie Łabądź! Pan przestanie to robić, jak ja mówię!
Przychodzi wielce zafrasowany Icek do Rabiego i rzece:
- Rabi, moja Salcia to mnie siurpryzę zrobiła... ona brzemienna jest..
- To i dobrze, Icek, to co Ty chcesz jeszcze?
- Co ja chce?! Toć ona z naszym Panem Hrabim to uczyniła...
- Ajajaj! Icek, to Ty prawdziwy problem masz.. Ty wiesz co? Jak to mówi Święta Księga - oko za oko, ząb za ząb, Ty zrób jemu to samo!
Po roku Icek przychodzi znów do Rabiego i gada:
- Rabi, moja Salcia drugi raz brzemienna i wiem, co nie ze mną...
- Ale, ale, Icek, ja słyszał, że Ty godnie się Hrabiemu zrewanżował... Hrabina też lada chwila rodzić będzie... więc o co Ty lament podnosisz?
- O co?! Jak to o co?! A co to za biznes jest, jak ja mu Hrabiów mnożę, a on mnie samych Żydów?!!
W okresie stalinowskim w Zwiazku Radzieckim skazano Zyda na kare smierci.
Zapytano go jednak:
- Gdzie chcialbys lezec po smierci.
- Obok grobu towarzysza Stalina.
- Przeciez Towarzysz Stalin ZYJE!!!
- Nie szkodzi. Ja poczekam.
Dwaj ludzie z sąsiednich miasteczek sprzeczali się o to, które z nich ma
bardziej świątobliwego rabina. Po długiej burzliwej dyskusji, kiedy wszystkie
argumenty zostały wyczerpane, jeden z dyskutantów w desperacji oświadczył;
-Nasz rabin jest tak światobliwy, że w każdą sobotę prorok Eliasz gra z nim
w karty.
Na to drugi odpowiedział:
- Wasz rabin jest zwykłym kłamcą.
Wówczs pierwszy dyskutant odparomwał:
- Ale przecież prorok Eliasz nie grałby w karty z kłamcą!
Rozmowa 2 wspólników:
- Wiesz Gerszon, co przeczytałem w gazecie? Corocznie ginie na świecie prawie
5000 ludzi, którzy się już nie odnajdują.
- Aj, Reuben! - wzdycha wspólnik. - Jaki to pech, że wśród nich nie ma naszych
wierzycieli!
Na cmentarzu żydowskim w Stanisławowie spotyka się dwóch zebraków.
- Powinszuj mu! Zaręczyłem córkę...
- Szczęść Boże! A z kim?
- Z Fajwlem...
- A, Fajwel! Ten z bielmem na oku? Fajny zięć, jak Boga kocham... A co mu dałeś
w posagu?
- Oj nie pytaj! Ten hycel zdarł ze mnie żywcem skórę... Musialem mu odstąpić
całą ulicę Kazimierzowską i jeszcze pól Lelewela!
Dawid Potoker, właściciel restauracji i domu zajezdnego w galicyjskim miasteczku garnizonowym, ma żonę wielkiej urody. Pewnego dnia zastaje ją w łóżku z młodym porucznikiem. Oficer w negliżu daje przez okno susa, ale życzliwi sąsiedzi zdążyli to zauważyć.
Nazajutrz padają pytania w bożnicy, kiedy zamierza rozwieść się z żoną.
-Rozwieść się?! Czyście zwariowali?
-Przecież przyłapałeś ją w sypialni z oficerem!
-No to co z tego? Jeśli ona podobała się oficerowi ... to mnie się ma przez to przestać podobać?!...
Mosiek wyjezdza na parę dni i zostawia w domu zone Salcie.Wraca steskniony i
puka energicznie do drzwi mieszkania.
Salcie - Kto puka?
Mosiek-Ty mi Salcie nie pytaj kto puka.Ty pytaj czym puka...
Domownicy zauważyli, że Chaim od pewnego czasu śpi w okularach.
- Czemu to nie zdejmujesz na noc okularów? - dziwi się żona.
- Wiesz, kochanie, tak mi się popsuł wzrok, że już nie dostrzegam ludzi we śnie...
Comment