Przy piwie o hipermarketach

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • sklep-piwowar
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2002.10
    • 559

    #46
    Audycja Rozmowy Niedokończone 07.01.2004
    Temat: "Hipremarkety jako problem społeczny"
    Goście: dr inż. Jan Rakowski, Daniel Kopeć, Marek Hejda, red. Michał Grabianka

    Należy przypomnieć sobie historię powstawania hipermarketów w świecie. Pierwsze takie hipermarkety już w latach 30. powstały w Stanach Zjednoczonych. Rozwój nie był szybki, trwało to powoli, latami. Natomiast z kolei Francja była już swoistym naturalnym poligonem rozwoju sieci wielko powierzchniowych hipermarketów już od początku lat 60. Był to swoisty marsz hipermarketów, a nie nieuchronne zjawisko ekonomiczne, które musi dotknąć każdy kraj. Hipremarkety powstawały z kolei w Niemczech, gdzie stanowiły dominującą rolę. Częściowo w krajach Beneluxu i w mniejszym stopniu w Szwajcarii. Czyli okazuje się, że nie jest to nieuchronne zjawisko ekonomiczne i rozwój został lekko przyhamowany. Następnie dotarły do Portugalii, Grecji, Hiszpanii, a w latach 80. zaczęły opanowywać rynek Wielkiej Brytanii. Z kolei lata 90. to ekspansja hipermarketów, która dociera do Włoch. I tutaj możemy potwierdzić, że jest to marsz, który został zahamowany przez silne lobby handlowców, które stawiły silny opór. Największy opór hipremarkety napotkały w kraju skandynawskim - Norwegii, która zakazała wówczas budowy hipermarketów zagranicznych na swoim terenie. W latach 90. prezydent Francji J.Chirac zatrzymanie ekspansji hipermarketów potraktował jako obietnicę wyborczą i obietnicy dotrzymał. Wprowadził radykalne ustawodawstwo przyhamowując dalszy rozwój tej formy handlu. Niestety było już za późno. Z 498 tys. sklepów we Francji pozostało tylko 97 tys. Zbankrutowało ponad 400 tys. sklepów. Według badań francuskich ekonomistów jeden hipermarket jest w stanie obsłużyć populację 50 tys. osób. Ekspansja hipermarketów spowodowała upadek drobnego i średniego przemysłu rolno- spożywczego, dla którego jedynym kanałem dystrybucji produkowanych towarów był lokalny rynek handlowy. Ekspansja hipermarketów spowodowała upadek drobnego i średniego przemysłu sąsiednich gmin. Dochody gmin spadły około 30-40% z tytułu utraty wpływów z podatków lokalnych, z dzierżawy lokali handlowych. Hipermarkety stosowały wobec producentów szereg praktyk wymuszania dodatkowych opłat, żądano opłat za wejście do sieci, narzucano odległe terminy płatności, zmuszano dostawców do ponoszenia kosztów druków reklamowych, itd. We Francji prezydent J.Chirac narzucił dekretem krótkie terminy płatności i zakazał monopolistyczne działania wielkich sieci wobec dostawców. Bardzo szybko i konsumenci zorientowali się, iż w miarę przejmowania rynku przez hipermarkety jakość towarów systematycznie spadała. Producenci zmuszani do coraz to niższych cen szukali ratunku w obniżaniu jakości, a wielkie zakłady oferowały żywność nafaszerowaną najczęściej konserwantami i chemią, a to dlatego, że ta żywność miała być trwała na dłuższy okres, pogarszając tym samym znacznie jej smak. Po przejęciu rynku przez hipermarkety oczywiście ceny zaczęły wracać do normy. Skończyły się nadzwyczajne promocje i bzdury plecione przez polityków i media o antyinflacyjnej roli hipermarketów, o obniżaniu kosztów utrzymania emerytów i rencistów. Ta forma handlu tak wiele zrobiła złego dla gospodarki krajów Europy, że odpowiednie ustawy antyhipermarketowe mają prawie wszystkie kraje UE. Oczywiście w Polsce nadal tego nie ma. Od drakońskich limitów powierzchni dla nowo otwieranych placówek, tak jak jest to w niektórych miejscach Francji, nie przekraczających 100 m2, czy też w Grecji czy Portugalii- 300- 400 m2. Tam ograniczono handel w niedziele i święta oraz dni ustawowe wolne od pracy. Tutaj podzielę się jeszcze informacją, że według Watykańskiej Komisji Ekonomicznej w raporcie o hipermarketach stwierdzono, iż wpływ tej formy handlu na lokalny rynek pracy jest tak znaczny, że jedno miejsce pracy w hipermarkecie generuje w handlu i w lokalnych usługach i drobnym przemyśle, 7-8 osób bezrobotnych. A więc jaka jest polityka polskiego rządu i samorządów do polskich przemian w handlu? Myślę, że na to pytanie będziemy się starali dzisiaj odpowiedzieć.
    Jest to rzecz bardzo ważna. Przede wszystkim najważniejszym aspektem prowadzenia działalności gospodarczej przez sieci hipermarketów w Polsce jest absurdalne zwolnienie tychże sieci z podatków. Sieci te nie płacą do polskiego budżetu ani złotówki. Jedyną opłatą, jaka wpływa z tytułu z niejakiego rodzaju obiektów jest podatek od nieruchomości, która od takiego dużego hipermarketu to suma maksymalnie kilkuset tysięcy złotych wpływająca do kasy gminy. Jest to rzecz bardzo dziwna. Chciałbym tylko dla przypomnienia podać przykład: w roku 2001-2002 opublikowane zostały wyniki finansowe grupy TESCO, które wykazały głęboką stratę, bo jest to rentowność –9,9%, czyli za każde 10 zł uzyskanego przychodu TESCO traci w Polsce złotówkę według oficjalnych danych. Natomiast opublikowane zostały wyniki finansowe po audycie w Wielkiej Brytanii. Więc w Wielkiej Brytanii sieć TESCO funkcjonowała tak różnie, generalnie rzecz biorąc odnotowując rentowność rzędu 0%, czyli żadną, ale nie wykazując strat. Natomiast w raporcie mówi się o ogromnych zyskach, które osiągnęła na rynkach Europy Wschodniej i Środkowej, a zwłaszcza w Polsce. Są to dane opublikowane oficjalnie przez grupę TESCO i są to dane po audycie. Wszyscy wiemy, że są rozmaite opłaty koncesyjne, są rozmaite opłaty, które wnoszą szkoleniowe chociażby te firmy, i są to pieniądze transferowane z rynku polskiego do rajów podatkowych, gdzie nie podlegają żadnemu albo są opodatkowane 1%, 2% podatku dochodowego. Dzieje się tak w granicach obowiązującego prawa. Bardzo istotną rzeczą są przepisy, które dopuszczały we Francji i Niemczech księgowanie wszystkich wydatków poniesionych poza UE za pomocą wewnętrznych dowodów księgowych i 20% tych wydatków mogło być zaliczonych w koszt uzyskania przychodów. Mówiąc obrazowo była to po prostu oficjalna forma wręczania łapówki i wliczania jej w poczet uzyskania przychodów. Oprócz elementów podatkowych istotnym elementem są elementy stosowanej polityki wobec dostawców. Niestety polskie prawo dopuszcza lub dopuszczało wiele możliwości, które doprowadzały do tego, że drobny dostawca, drobny producent po roku współpracy z taką siecią hipermarketów praktycznie przestawał istnieć. Jest wiele przykładów tego rodzaju, gdzie sieć hipermarketów obiecując dostawcy ogromne zamówienia, zrywała nagle umowę. Dostawca, który zainwestował duże środki finansowe zostawał bez możliwości zbytu towaru, w związku z tym doprowadzało to do upadku firmy. Inne zagadnienie-raport nikowski z 2001 roku sporządzony przez NIK w Białymstoku podkreśla bardzo złe traktowanie pracowników i częste naruszanie praw pracowniczych w hipermarketach. Pokazały to liczne kontrole, wiemy o przykładach takich, gdzie w hipermarkecie pracuje się po 12,14,16 godzin na dobę, gdzie kasjerki nie mogą odejść od kasy nawet za potrzebą fizjologiczną. Tego nie ma w sklepach polskich. Żaden polski przedsiębiorca nie pozwoliłby sobie na tego typu praktyki, co więcej, gdyby sobie pozwolił, to te praktyki byłyby bardzo szybko ucięte przez pracowników, którzy poszliby do odpowiednich organów kontrolnych i te organy kontrolne bardzo szybko zweryfikowałyby tego rodzaju praktyki. Tego niestety nie ma w sklepach zachodnich sieci. Pytanie: dlaczego? I odpowiedź tutaj nasuwa się sama. Oni są otoczeni gronem bardzo dobrych prawników, otoczeni są ludźmi, którzy odpowiednio potrafią przygotować tego rodzaju placówki do kontroli. Jakie są warunki pracy, jakie są warunki podatkowe, wiemy wszyscy. Kupując w zachodnich sieciach hipermarketów my tylko wspomagamy agonię polskiego handlu.
    Ja podkreślam to z dumą, że Polacy to taki naród, a zwłaszcza ci, którzy chcą aktywnie uczestniczyć w procesach gospodarczych, rąk nie załamują. Po okresie wiadomo, jakiej gospodarki, która funkcjonowała w Polsce, nagle okazało się, że zostaliśmy rzuceni na bardzo głębokie wody. Gospodarka kapitalistyczna to zupełnie coś innego. I teraz proszę sobie wyobrazić, nagle oto starli się polscy kupcy, którzy zaczynali swój handel nieraz od łóżek polowych. Przypomnijmy sobie te piękne sceny na ulicach polskich miast. I okazało się, że w krótkim czasie ci ludzie dorobili się czegoś jednak, czyli potrafili dać sobie radę w tych trudnych warunkach. Budowali sklepy, dzisiaj są kupcami i myślę, że to jest wielka zdobycz tych zmian ustrojowych. Natomiast odpowiedzmy sobie również na drugą stronę tego zagadnienia. Mianowicie bez regulacji prawnych, powstała pewna luka prawnicza, którą ten marsz hipermarketów się rozpoczął. Ja się dziwię, że niektóre sieci zachodnie tak długo czekały, bo to była wspaniała okazja. Oto wchodzimy do raju, który się nazywa Polska, gdzie praktycznie rzecz biorąc nie istnieją wielkopowierzchniowe obiekty handlowe. Więc to się stało faktem. Możemy dzisiaj mieć pretensje do tych, którzy stawiali grubą kreskę, do tych, którzy stanowili prawo, że tak naprawdę nie zabezpieczyli interesów kraju. A co to znaczy? To znaczy, że nie ustanowiono jasnych wyraźnych przepisów, o czym już wielokrotnie mówiliśmy na różnego typu spotkaniach, forach, w środkach masowego przekazu, tam, gdzie chcą nas słuchać. Jeśli nie będzie jednolitej ustawy regulującej zasady funkcjonowania handlu dla wszystkich podmiotów, równego i jednakowego, to ja myślę, że będzie sytuacja taka, jak w tej chwili tzn. będziemy mówili o bardzo trudnej sytuacji handlu polskiego, że jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania. Więc pora najwyższa na to, by ci, którzy nami rządzą, żeby stanowili prawo takie, które będzie sprzyjało rozwojowi przedsiębiorczości, sprzyjało rozwojowi naszego handlu, bo to jest przyszłość naszego kraju. I nie możemy być tylko rynkiem dystrybucyjnym, gdzie wszyscy robią interesy, tylko my, Polacy jesteśmy obywatelami drugiej kategorii. To jest smutne, co ja mówię. Natomiast muszę powiedzieć, że projekty, które chce kongregacja przedłożyć m.in. do naszych parlamentarzystów w sposób jasny, precyzyjny sformułowałyby zasady funkcjonowania obiektów wielko powierzchniowych. Myślę, że to błędne przekonanie o tym, że hipremarkety przyczyniają się do rozwoju, i że to jest pewna konieczność ekonomiczna, są oczywistą bzdurą. To jest pewien lobbing, który uprawiany jest od wielu lat w Polsce i niestety padliśmy tego ofiarą. Szkoda tylko, że ofiarą padają małe rodzinne przedsiębiorstwa, które nie są w stanie wytrzymać tej konkurencji.
    Jeszcze raz chciałbym wrócić do tej historii samego wykorzystania tego czasu, jaki wykorzystały hipermarkety. Pierwszy okres transformacji naszej gospodarki, czyli w zasadzie do 1994 roku był niezwykle korzystny dla naszych elit rządzących, którzy wykorzystali naszą przedsiębiorczość, nasze działania w kierunku wyhamowania niezadowolenia społecznego, wypływającego z restrukturyzacji przemysłu. I my musimy sobie zdawać sprawę, że z przemysłu ciężkiego, z górnictwa, z hutnictwa odeszło w tamtym okresie ponad 400 tys. ludzi. Dzisiaj, jeśli mówimy o zwolnieniu 10 tys. górników, jest wielki szum. Zwróćmy uwagę, że wtedy nikt nie podnosił żadnego alarmu. Dlaczego? Dlatego, że ci ludzie mieli szansę. Szansą był handel, szansą było najniższe wejście do sektora handlu, czyli to łóżko, szczęka, sklep, pawilon, itd. Ten człowiek zaczynał swoją inicjatywę przedsiębiorczą w konkretnym miejscu. On się cieszył, że potrafi coś zrobić. Natomiast państwo nie zrobiło nic żeby ci przedsiębiorcy zaczęli mieć zdrową akumulację kapitału i żeby mogli odłożyć na coś, co jest sensowne. Jak to się działo? Tworzono targowiska, nie dawano kupcom jednoczyć się, poróżniano ich w różny sposób tzn. organizacje, które były bardziej spolegliwe uzyskiwały umowy bardziej długoterminowe, np. trzy lata, inne na trzy miesiące. I w takich warunkach żądano od kupców nowoczesnych obiektów handlowych. Nie było to możliwe, nie jest to możliwe i teraz. Wprowadzono dla tych kupców ustawę, ustawę z czasów stalinowskich z lat 50., ustawę o opłatach targowych. Jeśli sobie teraz przypomnimy, że ustalono opłatę targową na terenie Warszawy w wysokości 12 zł z m2 dziennie pod gołym niebem, to najbardziej cywilizowane ulice świata nie kosztowały tyle w świecie. Niestety to samorządowcy nam robili, więc nie było mowy o odłożeniu jakiejkolwiek oszczędności. Obecnie trwa debata dalszego kombinowania przy prawie, zmieniono prawo ponownie o podatkach, o podatku od nieruchomości, wprowadzono dodatkowe obciążenia w sytuacji, kiedy nasz handel jest na skraju bankructwa, obciążenia z tytułu podatku od nieruchomości dla osób, które dzierżawią lokale. Jest pytanie: czy do tej pory ten podatek nie był płacony przez wynajmującego? Był płacony, ale teraz przerzucono dodatkowym kosztem na tego, kto podnajmuje ten lokal. Z kolei wprowadzono opłaty targowe na pawilony na targowiskach, na hale targowe. To jest moim zdaniem rozbój na polskim handlu, który ma doprowadzić tylko i wyłącznie do wyeliminowania tej części handlu drobnotowarowego ze sceny polskiej. Kongregacja Przemysłowo Handlowa, która powstała niespełna rok temu, w tej chwili istnieje w 300 miastach. Nie boimy się żadnego wyzwania, żeby stworzyć coś sensownego dla środowiska kupieckiego. Mówiliśmy już wtedy, że trzeba zmienić otoczenie gospodarcze, otoczenie prawne, trzeba wyeliminować wszelki lobbing, który psuje w tej chwili naszą działalność i to robimy. Składamy wniosek do sejmu dotyczący ustawy o obiektach wielko- powierzchniowych. Nie jest to ustawa, która ma poróżnić nas z sieciami wielko- powierzchniowymi. To nie o to chodzi, że my nie chcemy obiektów wielko- powierzchniowych, my chcemy tylko unormować sytuację na rynku. Nie może być tak, kiedy niedoświadczony burmistrz, lekarz zajmuje się gospodarką miasta i usiłuje w 14 tys. mieście wprowadzać obiekt wielkopowierzchniowy w sytuacji, kiedy nasycenie, powierzchnie handlowe mamy europejskie. U nas buduje się bardzo nowocześnie, ale jeśli do statystyk liczy się na Zachodzie i tamte "budy" blaszaki, no to możemy do statystyk śmiało wrzucić sklepy i w tym momencie jesteśmy czołówką europejską. Poza tym rocznik statystyczny nie podaje jednej rzeczy. Jeśli mówimy o powierzchni sprzedażowej przypadającej na jednego mieszkańca, mówmy o powierzchni sprzedażowej całkowitej tzn. i w handlu drobnotowarowym na targowiskach. Jest to powierzchnia w pawilonach nie raz lepiej przygotowanych do handlu niż wiele innych sklepów. W związku z tym ustawa nasza ma na celu unormowanie sprawy tzn. żeby jasne były reguły czy dany burmistrz może podjąć decyzję o budowie sklepu wielkopowierzchniowego, kiedy jej nie powinien podejmować. Uspołeczniamy ten proces na wzór krajów europejskich. Nie chcemy łamać prawa, nie chcemy być inni, natomiast chcemy to ucywilizować. Sieci zagraniczne nie mogą powstawać bez końca niezgodnie z prawem. Jeśli Najwyższy Sąd Administracyjny podejmuje decyzję o tym, że jest niezgodnie z prawem postawiony obiekt handlowy, że wycofuje pozwolenie na budowę, muszą znaleźć się ludzie odważni, którzy podejmą decyzję rozbiórki takiego obiektu wielkopowierzchniowego, bo został postawiony z naruszeniem interesów obywateli. Jeśli prawo ma obowiązywać, to na obie strony. Chcemy jednakowego prawa dla wszystkich. Mam nadzieję, że dołączą się do nas mili konsumenci, którzy rozumieją problem polskiego handlu, który jeśli padnie, to padnie przemysł ten lokalny, przetwórczy. Mam nadzieję, że to poparcie dostaniemy. Złożymy ustawę jako projekt obywatelski i złożymy wymaganą ilość, 100 tys. podpisów. Tutaj apelujemy do wszystkich handlowców, aby włączyli się w ten proces. Trzeba gospodarkę naprawić. Patrzcie Państwo, afera goni aferę, jakieś lobby, jakieś inne rzeczy. Mam wrażenie, że tutaj należy zacząć naprawiać oddolnie. Podejmiemy współpracę ze wszystkimi organizacjami kupieckimi, handlowymi dla jedności obrony polskich miejsc pracy.

    Comment

    Przetwarzanie...
    X