Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Cyrkonia
Wyświetlenie odpowiedzi
Aparat cyfrowy
Collapse
X
-
-
-
No to się cieszę że Ty też się cieszysz
A ja jeszcze bardziej się cieszę bo udało mi się go kupić (razem z obiektywem 17-55) za 1200 zł, co uważam za SUPER cenę :-)
Comment
-
-
Cyrkonio, to że D60 jest całkiem sprytnym aparatem nie znaczy, że otrzymywanych zdjęć nie powinno się próbować poprawić w najprostszym choćby programie graficznym. Szczególnie, gdy jest to coś tak fotograficznie trudnego, jak białe futro. Niczego mądrego Ci nie doradzę, sam wymiękam przy umiejętnościach niektórych amatorów, ale powinnaś popróbować opanować choćby podstawy jakiegoś programu.
Comment
-
-
Pieczarku kochany, wątpię bym kiedykolwiek dorównała Ci umiejętnościami i wiedzą o fotografii.
Co do obróbki - to co Ty uważasz za lepsze... dla mnie wcale takie nie jest. Nie wiem czemu ale tak miękkie rysy bardziej mi odpowiadają.
Poza tym nie widziałeś nigdy mojego Bregulca i nie wiesz że jego białe futro w rzeczywistości nie jest białe. Więc efekt na zdjęciu i tak jest dla mnie powalający. Swoją drogą - zapraszam do odwiedzenia mnie
Oczywiście, mam nadzieję że kiedyś uda mi się opanować jakiś program graficzny i nauczyć się choć trochę "ulepszać" zdjęcia. Póki co ..... nie ma na to czasu A naukę pstrykania będę kontynuować już w kraju piramid i wielbłądów
Buziaki
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pieczarek Wyświetlenie odpowiedziale powinnaś popróbować opanować choćby podstawy jakiegoś programu.Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Cyrkonia Wyświetlenie odpowiedziOczywiście, mam nadzieję że kiedyś uda mi się opanować jakiś program graficzny i nauczyć się choć trochę "ulepszać" zdjęcia.
Nie rozumiem jaka radość ma dawać fotografia, którą można ulepszać bądź "poprawiać" i "naprawiać"? Moim zdaniem jest to oszukiwanie fotografowanej rzeczywistości.
Ale to tylko moje zdanie. Jeśli mi jakieś zdjęcie nie wyjdzie nie poprawiam go w żadnym programie, tylko zastanawiam co i jak zrobić lepiej nastenym razem aby zdjęcie wyszło takim jakim powinno być.Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl
Comment
-
-
Becik, to nienormalne...........pierwszy raz się z Tobą zgadzam
ale programy graficzne i tak uważam za przydatne, np. w przerabianiu kolorowych zdjęć na black&white albo sepia, bo w końcu nie wszystkie aparaty oferują taką możliwość
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Cyrkonia Wyświetlenie odpowiedziBecik, to nienormalne...........pierwszy raz się z Tobą zgadzam
ale programy graficzne i tak uważam za przydatne, np. w przerabianiu kolorowych zdjęć na black&white albo sepia, bo w końcu nie wszystkie aparaty oferują taką możliwość
Jeśli przerabianie na sepie etc to ok....jako tradycjonalista w tym wypadku kupuję odpowiednie kliszeGdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl
Comment
-
-
Dyskusja zmierza w bardzo ciekawą stronę.
Becik, chyba nie wierzysz, że jeśli robisz zdjęcia na filmie barwnym, to nie są one potem poddawane obróbce w labie. Poprawiane są kolory, kontrast, usuwane skutki błędnego naświetlenia. Jeśli na współczesnym filmie naświetlisz pięć klatek -2EV, -1EV, 0EV, +1EV, +2EV, to z labu otrzymasz pięć praktycznie nie różniących się odbitek. No, może ta -2EV będzie ździebko odstawała od reszty. Ale nie wszyscy to zauważą.
Dokładnie taka sama manipulacja materiałem wyjściowym ma miejsce z fotografią czarno-białą. Dobierasz odpowiedni film, potem go obrabiasz wybierając taki a nie inny wywoływacz. Na koniec masz do wyboru papiery o różnej twardości lub papiery wielogradacyjne i kila różnych wywoływaczy.
Błędy naświetlania zawsze były poprawiane w dalszej obróbce, o ile tylko było to możliwe.
Bardzo lubię tradycyjną fotografię, cały czas używam moje stare aparaty, ale to mit, że głęboka obróbka obrazu pojawiła się wraz z cyfrówkami. Po prostu teraz każdemu łatwo opanować podstawy. Skoro do obróbki zdjęć nie jest konieczne bycie laborantem lub fotograficznym maniakiem, to dlaczego udawać, że takie możliwości nie istnieją.
Ty masz entuzjazm do nauki na błędach, Cyrkonia ma i jeszcze sporo osób. Ale 95% nabywców aparatów ustawia "zielony" program i chce mieć dobre zdjęcia. Programy do obróbki plików graficznych mają przed sobą świetlaną przyszłość.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pieczarek Wyświetlenie odpowiedziBecik, chyba nie wierzysz, że jeśli robisz zdjęcia na filmie barwnym, to nie są one potem poddawane obróbce w labie. Poprawiane są kolory, kontrast, usuwane skutki błędnego naświetlenia.
Na początku były albo przejaskrawione, albo za ciemne, albo cień zbyt czarny, albo zbyt dużo zimnych kolorów. I kiedy kilka razy składałem reklamacje na kilkaset zdjęć, a zdarzało się, że poprawiali je wszystkie nie raz, a i dwa to zaczęli zwracać uwagę i nie klepać ich z automatu jak to w labach robią. Wiem kiedy zdjęcie może źle wyjść, wiem też co widzę i co fotografuję i wiem jak powinno mniej więcej wyjść dane zdjęcie i tego oczekuję w labie. Dlatego jak oddają mi je wywołane to wszystkie oglądam i od razu odkładam co poniektóre do poprawki, za jasne, za ciemne, za mało ciepłych kolorów etc. Dlatego ze swoich zdjęć suma sumarum jestem zadowolonyGdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl
Comment
-
-
Becik, cieszę się, że zgadzamy się co do istoty sprawy. Ostateczny efekt na papierze, to suma świadomych lub przypadkowych działań fotografa i lepszych lub gorszych manipulacji w labie. Może być tak, że sumują się błędy fotografa i labu (wtedy mamy kaszankę), a może być tak, że sumują się ich umiejętności, doświadczenie (wówczas mamy zdjęcia dobre lub bardzo dobre). Nie rozumiem jednak dlaczego wg Ciebie manipulacja w labie jest dopuszczalna i generalnie cacy, natomiast podobna w skutkach obróbka we własnym komputerze jest be.
Oczywiście nasza letnia polemika jest zupełnie bez znaczenia dla prostej w sumie rzeczywistości. Oceniam, że dla 95% osób odbierających zdjęcia w labie jest zupełnie obojętne czy miała miejsce obróbka zdjęcia. Jeśli na zdjęciu są jakiekolwiek kolory, a barwne plamy przypominają choćby minimalnie Giewont, Wawel, ciocię Krysię lub wujka Waldka, to zdjęcie jest jak najbardziej udane.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pieczarek Wyświetlenie odpowiedziNie rozumiem jednak dlaczego wg Ciebie manipulacja w labie jest dopuszczalna i generalnie cacy, natomiast podobna w skutkach obróbka we własnym komputerze jest be.
Tu się chyba nie zrozumieliśmy, neguje manipulację zarówno w programie jak i w labie. Powtórzę co już wcześniej napisałem. Kiedy robię zdjęcie to wiem co mniej więcej powinno wyjść na zdjęciu. Kiedy chcę zrobić zdjęcie danego obiektu z jakiejś strony, a taka mozliwość istnieje tylko i wyłącznie pod słońce, to wiem, ze zdjęcie będzie prześwietlone, staram się wtedy ustawić tak, aby obiekt zakrywał słońce lub żeby minimalnie wystawało (wtedy na zdjęciu moze pojawić sie refleks świetlny). I kiedy w labie oddają mi zdjęcie tak spreparowane, że cień na budynku jest zbyt mocny, tak, ze go prawie nie widać to wiem, ze to nie jest to co wtedy widziałem. Dlatego mówię, cień jest za mocny, zdjęcie powinno być rozjaśnione - bo wtedy będzie najblizsze temu co sam widziałem. W labie natomiast próbowali "ponaprawiać zdjęcie" i lepiej uczytelnić tło kosztem zaciemnienia budynku.
Staram sie wymóc w labie aby robili zdjęcia tak, aby były najbliższe temu jak ja widziałem fotografowany obiekt, zeby był jak najbardziej naturalny. Preferuję naturalność i prawdziwość w fotografii, a nie poprawiany obraz. Kiedyś coś w polu fotografowałem zaraz przed burzą (akurat w połowie musiałem zmienić kliszę) to na jednej wyszło tak jak powinno być, zachmurzone niebo, mocne ostre, ciemne kolory trawy, drugi film z tego samego miejsca wywoływałem później i mi babka za mocno rozjaśniła (brak chmur burzowych ale za to lepiej widoczna np ta trawa). Ja jej mówię, wtedy była burza, na zdjęciu jej nie ma, proszę zrobia tak jak powinno być bo na negatywie ją widać, na zdjęciach nie. Takie poprawki w labie Pieczarku mialem na myśli, bo kiedy widzę na negatywie zarysy chmur - takie powinny też być i na zdjęciu. Poprawki i obróbka w labie - tylko taka aby oddawała to co naprawdę widziałem, a nie poprawki aby coś ulepszyć. Szkoda, ze muszę oddawać takie zdjęcia jak skladam reklamację to wrzuciłbym je do zobrazowania, ale nic straconego, mam jeszcze kilka zdjec do poprawki to zachowam te które zostały źle zrobione, żeby później wrzucić te dobre.Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl
Comment
-
-
Becik, rozumiem wszystkie Twoje uwagi. Ale zdjęcie na papierze (ekranie) jest zawsze zdjęciem zmanipulowanym. Choćby z tego tytułu, że papier i ekran nie są w stanie oddać całej rozpiętości tonalnej, która swobodnie mieści się na filmie lub matrycy. I kwestią dyskusji jest później, co jest ważniejsze - szczegóły burzowych chmur, czy też szczegóły na trawie. Jeden laborant uznał, że ważniejsze są chmury, inna pani po jakimś czasie zdecydowała się na trawę.
Napisałeś, że najważniejsza jest zgodność tego, co fotografowałeś i wg Ciebie znalazło się (a przynajmniej powinno się znaleźć) na negatywie, z tym, co otrzymałeś potem na papierze. Weźmy się teraz za zdjęcie kota Cyrkonii i moją szybką (i nieudolną, jak zauważył Slavoy) obróbkę. Cyrkonia wkleiła zdjęcie wprost z aparatu, dodała ramkę i podpis. Oczywiście mówiąc o pliku formatu jpg trudno mówić, że tam nie było obróbki. Była, i to ogromna zrobiona przez procesor aparatu. Podobnie jest zresztą z negatywami - jaki włożysz do aparatu, takie otrzymujesz rezultaty, to pierwszy etap fałszowania rzeczywistości robiony przez fotografa, jeszcze przed labem. Ja z tym "surowym" zdjęciem kota nie zrobiłem nic szczególnego. Nie robiłem żadnej korekty barw, nie dodałem rzeczy, których w cyfrowym zapisie nie było. Zwiększyłem tylko kontrast (stara sztuczka z fotografii tradycyjnej) i za mocno wyostrzyłem. Całość zajęła mi dwie minuty. Nie pojawiło się nic, czego wcześniej na zdjęciu (pliku jpg) nie było. Nie sądzę, aby tego typu obróbka była fałszerstwem większym niż to, co jest robione w labach.
A teraz moje pytanie z rzędu fundamentalnych.
Częstym "błędem" w fotografii barwnej są czerwone źrenice osób fotografowanych lampą błyskową. Specjalnie napisałem "błędem", bo to nie jest żaden błąd. Te osoby w momencie błysku faktycznie miały czerwone źrenice. Znaczy zawsze mają czerwone dno oka, ale widać to tylko wtedy, gdy na dno oka pada bezpośrednie światło. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo po to są brwi, rzęsy, powieki, aby promienie światła słonecznego nie padały bezpośrednio na dno oka, bo mogą tam dokonać spustoszeń. A jeśli już padną, to nikt postronny tego nie widzi. Niestety, natura nie była w stanie przewidzieć pojawienia się lamp błyskowych.
Obiektywna prawda jest więc taka: ludzie w momencie zdjęcia mieli czerwone oczy, zostało to zarejestrowane na filmie/matrycy. Moje pytanie do Ciebie: czy te dosyć szkaradne czerwone oczy powinny być widoczne na finalnym zdjęciu, papierowej odbitce? Manipulować obrazem, czy zostawiać np. pannę młodą z oczami królika albinosa? Na tym etapie dyskusji odrzucam rady typu: nie stosować lampy błyskowej, stosować błysk odbity od sufitu, specjalnej parasolki itp.
PS. Cyrkonio, koty mają zielono-niebieskie dno oka. Też doświadczysz tego problemu w przypadku robienia im zdjęć z lampą błyskową.
Comment
-
Comment