Idiotyzmy zasłyszane w pracy i nie tylko

[jacer]

2i, nie 2j

To na matematyce. Na elektryce 2j, bo "i" jest zarezerwowane dla prądu

[jacer]

Co to za praca, gdzie każą odejmować CYFRY w słupkach? Chcę taką!

No dobra. Koniec żartów. Pewnie się pomyliłeś i miałeś na myśli liczby a nie cyfry

No liczby, liczby

[Pogoniarz]

Jeżeli PO przejmie pełnie władzy w Polsce i przegłosują uchwałę w której przekwalifikują nauczycieli na urzędników.

Pedagog ma faktycznie większe luzy niż inny nauczyciel.Jemu nie dochodzą kartkówki czy klasówki a jest tego naprawde sporo i mnóstwo czasu w domu trzeba siedzieć nad tym.

Zapomniałeś dodać wyjazdy do bursy(internatu) po pracy, zapomniałeś o wyjściach na imprezy po godzinach pracy( oczywiście soboty i niedziele w to wchodzą)Ogarnięcie tego logistycznie z innymi "dziewczynami" rady pedagogiczne, co chwilę telefony, wyjazdy do domów podopiecznych,(często spoza Szczecina), załatwianie pewnych doprawdy ciężkich spraw w UM i na Policji; stres jest, o uwierz jest i potem Kobieta przyjeżdża ...szczęśliwa i ma tylko przecież kilkanaście godzin tygodniowo pracy
Marzenie

[Twilight_Alehouse]

To na matematyce. Na elektryce 2j, bo "i" jest zarezerwowane dla prądu

I tu wyszła moja indoktrynacja matematyczna, bo choć jestem zdeklarowanym humanistą, to edukację matematyczną odebrałem niezłą. Za to fizyczną, jak widać, gorszą

[żąleną]

Ja i matematyczną, i fizyczną odebrałem doskonałą - z obu przedmiotów miałem komisy, co się nachodziłem na korepetycje, to moje.

Chciałbym wiedzieć, jak działa tranzystor, jak zestawić obwód urządzenia elektrycznego itp., ale tego akurat nie mnie uczyli.

[jacer]

Chciałbym wiedzieć, jak działa tranzystor, jak zestawić obwód urządzenia elektrycznego itp., ale tego akurat nie mnie uczyli.

ooo, to mnie uczyli tego na ZPT w podstawówce.

[emes]

....
Poza tym wydaje mi się, że matematyka i fizyka na poziomie liceum to oderwana od rzeczywistości abstrakcja. ....

Tak, czyli w miarę rozwoju debilizmu ogólnego, jeszcze poluzujmy progi z matematyką i fizyką w szkołach średnich. Teraz będziemy mieli więcej debili z dyplomem liceum. Podobna sprawa, w moich czasach takie tłumaczenia "dysortografia" w ogóle nie funcjonowały, ktoś kto pisał z błędami po prostu nie zdawał matury. Dziś się zaczyna tworzyć jakieś specjalne formy "wykszałconych inaczej".

[zgroza]

Problem polega chyba na sposobie nauczania tych przedmiotów. Na takiej biologii pałuje się miesiącami pantofelka i to co się dzieje na poziomie komórkowym, a przeciętny licealista nie wie jak funkcjonuje wątroba czy trzustka. To samo z fizyką, chemią czy matematyką. Uczeń liczy pochodne, a nie potrafi obliczyć ile płytek ma kupić do łazienki. Liczy kiedy się pociągi spotkają, a nie rozumie dlaczego mu korki wybija, jak podłączy czajnik, grzejnik i suszarkę. Te praktyczne sprawy powinny być niby na poziomie podstawówki, góra gimnazjum, ale tam jak sądzę też ich nie ma. Nauczanie jest totalnie oderwane od rzeczywistości.
Zresztą to samo jest np. z polskim wałkuje się przydawki, imiesłowy, deklinację, a prostego pisma jeden z drugim nie jest w stanie napisać.

To absolutnie nie jest wina systemu! Założenia są takie, że z tą wiedzą uczeń ma wyjść z gimnazjum - testy gimnazjalne testują czytanie ze zrozumieniem, proste umiejętności matematyczne itd. To, że uczniowie takiej wiedzy nie posiadają, nie jest wadą wymagań ani podziału na podstawówkę i liceum, ale jakości nauczania w szkołach, a także w domach.

[kopyr]

To absolutnie nie jest wina systemu! Założenia są takie, że z tą wiedzą uczeń ma wyjść z gimnazjum - testy gimnazjalne testują czytanie ze zrozumieniem, proste umiejętności matematyczne itd. To, że uczniowie takiej wiedzy nie posiadają, nie jest wadą wymagań ani podziału na podstawówkę i liceum, ale jakości nauczania w szkołach, a także w domach.

No czytanie ze zrozumieniem, to jest trochę co innego, od tego co napisałem. Ale zgadzam się, że w teorii to o czym pisałem, uczeń powinien wynieść z gimnazjum. Tylko, że nie wynosi.

[jacer]

To absolutnie nie jest wina systemu! Założenia są takie, że z tą wiedzą uczeń ma wyjść z gimnazjum - testy gimnazjalne testują czytanie ze zrozumieniem, proste umiejętności matematyczne itd. To, że uczniowie takiej wiedzy nie posiadają, nie jest wadą wymagań ani podziału na podstawówkę i liceum, ale jakości nauczania w szkołach, a także w domach.

Noo, czyli wina systemu.

W podstawówce gdy szedł nauczyciel do klasy staliśmy równo w parach przed drzwiami, jak pod sznurek. Było w tym trochę przegięcia a i wychowawczyni starą komunistką. Potrafiła przetrzymać 15 min na korytarzu, bo krzywo staliśmy.

Dziś uczniowie zakładają nauczycielowi kosz na śmieci na głowę.

To się wszystko łączy.

[przemo70]

Noo, czyli wina systemu.

W podstawówce gdy szedł nauczyciel do klasy staliśmy równo w parach przed drzwiami, jak pod sznurek. Było w tym trochę przegięcia a i wychowawczyni starą komunistką. Potrafiła przetrzymać 15 min na korytarzu, bo krzywo staliśmy.

Dziś uczniowie zakładają nauczycielowi kosz na śmieci na głowę.

Bo jak w domu rodzice uważają, że ich synkom i córeczkom w szkole dzieje się krzywda i oni sami nauczycieli mają za głupków, to nie ma się czemu dziwić, że dzieciaki czując poparcie rodziców nic sobie nie robią z nauczycieli.

[żąleną]

Tak, czyli w miarę rozwoju debilizmu ogólnego, jeszcze poluzujmy progi z matematyką i fizyką w szkołach średnich.

Brak wiedzy szczegółowej z danej dziedziny to jeszcze nie debilizm.

[jacer]

Brak wiedzy szczegółowej z danej dziedziny to jeszcze nie debilizm.

Szczegółowa to nie, ale warto wiedzieć jak rozwiązać całkę zorientowaną powierzchniowo

[żąleną]

Mam ci coś po staroangielsku napisać?

[Krzysiu]

To powiedzcie mi teraz, ile pamiętacie z matmy i fizy.

Maturę z matematyki, taką jak zdawał teraz mój syn, zdałbym z marszu. A edukację matematyczną skończyłem 26 lat temu. W ogóle poziom tegorocznej matury oceniam na poziom podstawówki sprzed 30 lat.

Problem polega chyba na sposobie nauczania tych przedmiotów...

Problem polega na tym, że ktoś kiedyś sobie ubzdurał, że wszyscy mają mieć maturę, więc dostosowuje się poziom egazminów do narastającego debilizmu. A na to nakłada sie kolejna sprawa - finansowanie uczelni. Uczelnie dosają pieniądze nie za jakość uczenia, tylko za ilość studentó, więc przyjmują wszystkich jak leci, wystarczy, by umieli się podpisać pod podaniem. Gdyby były egazminy wstępne na poziomie takim, jak ja zdawałem, większość maturzystów nie dostałaby się na żadną uczelnię.

Zaczyna sie to wszystko od abstrakcyjnego założenia, że obywatel ma obowiązek szkolny od 7 do 18 roku zycia. Po co - nikt tego nie wie. Rzekomo ma to zwiększać poziom wykształcenia społeczeństwa. Wg mnie skutek jest dokładnie odwrotny. Uważam, że obowiązkowe powinny być 3- 4 klasy podstawówki, żeby taki delikwent potrafił się podpisać, przeczytać ulotkę na konserwie i paragon w sklepie. Jak ktoś chce być głąbem - jego sprawa. I ci co będą chcieli się uczyć, nie będą wtedy demoralizowani przez nieuków, a w tej chwili w podstawówkach i gimnazjach jest to powszechne zjawisko.