Piecia napisał(a) o ile wogóle Igrzyska się odbędą...
a czemu miałoby ich nie być??
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943http://zamkidwory.forumoteka.pl
dla Ciebie 63 medale na ok. 1000 przyznanych w Atenach to jest wszystko???? ciekawa matematyka...
wydawało mi się, że w klasyfikacji medalowej prowadzi USA z prawie dwukrotną ich ilością nad Chinami
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943http://zamkidwory.forumoteka.pl
Na zakończenie Igrzysk Olimpijskich polecam powtórne przeczytanie wywiadu z Alexis II w ostatniej piątkowej Gazecie Wyborczej (str. 2).
Mam nadzieję, że wszystkich nas podniesie on na duchu
Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Stanisław Stefan Paszczyk zaprzeczył, jakoby podjął decyzję o podaniu się do dymisji. Paszczyk powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że nie ma powodu, by składać rezygnację. Informację o dymisji Paszczyka podał dziennikarzom prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Nie było Ciebie tyle lat! Myślałem, że nie wrócisz już (Krystyna Prońko - koniec cytatu)
celt_birofil napisał(a) Prezydent "mija się z prawdą"?
Szef PKOl.: Nie podałem się do dymisji!
Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Stanisław Stefan Paszczyk zaprzeczył, jakoby podjął decyzję o podaniu się do dymisji. Paszczyk powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że nie ma powodu, by składać rezygnację. Informację o dymisji Paszczyka podał dziennikarzom prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Ma facet poczucie humoru. Najslabszy występ Polaków od 1956 roku nie jest dla niego dobrym powodem
Zastanawiam się jak PKOL może zwiększyć szanse medalowe Polaków.
Jaśli ktoś (sportowiec) nie ma wrodzonego talentu i samozaparcia do ciężkiej pracy, to żadne stypendia go do tego nie zmuszą.
Więc istnienie takiej instytucji (PKOL) usprawiedliwia tylko kilkaset ciepłych posadek, których nie oddaje sie bez walki.
Jeszcze a propos pecha.
Jeden z dziennikarzy bodajże w tvn24 powiedział jedną modrą rzecz o której nasi wspaniali sportowcy w większości zapomnieli.
Jeśli się startuje w zawodach licząc na dobre losowanie lub słabszy dzień przeciwników to lepiej w ogóle nie startować.
Jeśli chce się wygrywać to trzeba liczyć
TYLKO
na SWOJĄ BARDZO DOBRĄ formę
i być przekonanym, że każdego jest się w stanie pokonać.
A tego wszystkiego poza Korzeniem, Otylką, Syczem i Kucharskim ZABRAKŁO.
Pierwszy kibic III RP (pełniący również od czasu do czasu obowiązki Prezydenta) zarządził, że nie wystarczy talent, ale potrzebna jest ciężka praca, treningi, sztaby szkoleniowe, psychologowie i tak dalej, aby w Pekinie było lepiej. Popłynie więc kasa tędy i owędy, aby Naród miał swoje Igrzyska, skoro mu na chlebie zbywa. Oczywiście winni ateńskiego blamażu zostaną ukarani surowo - odsunie się ich od sportu, przez co nie załapią się na wyżej wspomniane przepływy. Winni będą zapewne dobrani z łapanki i takie akcje, jak dzisiejsze podanie do dymisji szefa PKOl przez Prezydenta będą na porządku dziennym, może tylko w mniejszej skali.
Z tymi psychologami to chyba rzeczywiście jest coś na rzeczy - taka ilość medali straconych o 0,00000000... sekundy jest faktycznie imponująca i za to też powinien być przyznawany jakowyś medal (nie wiem tylko, z jakiego surowca). Zawodnicy, trenerzy, komentatorzy i oficjele mówią o pechu; bo niby co mają powiedzieć? Że brakuje im woli walki i woli zwycięstwa? Że nastawiają się na minimalizm typu "No powalczymy, ale przeciwnicy bardzo groźni"? Albo, że "Niestety, wiadomo, że przeciwnicy są lepsi, więc nie mamy szans". Widziałem zbyt wielu sportowców, którzy poddawali się przed walką; jedna chyba Sylwia Gruchała była autentycznie wkurzona, że zdobyła tylko brąz. Jeżeli zaś mówi się, że "liczy się udział", to można było wystawić reprezentację z polskich wczasowiczów i kibiców przebywających w Atenach - z pewnością byłoby taniej.
Z innej beczki - odebrano aż trzy złote medale (w tym węgierskiemu młociarzowi, który nie stawił się na POWTÓRNE badanie) z powodu dopingu. A ponoć pozostawiono próbki do zbadania za 8 lat, gdy technologia wykrywania niedzwolonych środków pójdzie naprzód. Ciekawe kto zapewni trwałość i niezmienność tych próbek - pole do machinacji jest dość szerokie. Dopiero będą jaja, gdy komuś odbiorą medal po ośmiu latach... Moim skromnym zdaniem cały wyczynowy sport "jedzie" na różnych formach dopingu, zaś postęp w "ukrywalności" tegoż jest znacznie większy, niż w "wykrywalności". W najbliższych latach otworzy się tu pole do popisu dla inżynierii genetycznej (o ile już się nie otworzyło) - dopieroż będą padały rekordy.
Być może Chińczycy zdobędą za 4 lata wszystkie medale, a może tylko większość. Tak na logikę, to statystyka jest za nimi - w najludniejszym kraju znajdzie się więcej świetnych sportowców, niż w kraju mniej ludnym. A na dodatek będą gospodarzami, zaś jak wiadomo: gospodarzom pomagają nawet ściany...
za Onetem
Jest i jasna strona klęsk polskich sportowców w Atenach. Nasz kraj zaoszczędził ponad 35 mln zł na nagrodach i emeryturach, dzięki temu, że zamiast medali nasi zajmowali czwarte, piąte miejsca
Comment