Żebyśmy się tylko zanadto nie rozpolitykowali... Może lepiej było się skupić na cudzołóstwie, ale cóż.
Po pierwsze - dzieci, starcy, niepełnosprawni, znajdujący się na utrzymaniu rodziny nie muszą wcale "pożądać" rzeczy. Opieka taka jest dobrowolna, oparta na dobrej woli opiekujących się. Również jałmużna, czyli wspieranie potrzebujących przez ludzi obcych, była dobrowolna. Owszem, wynikało to z nakazu miłości bliźniego (zwłaszcza w rodzinie, któryż bliźni jest bardziej kochany niż własne dziecko czy rodzic?) bądź czczenia ojca i matki, ale nie było ustanowionego przymusu. Państwo nie jest "bliźnim". Państwo taki przymus ustanawia, z czego skwapliwie korzystają wszyscy "pożądający".
Po drugie:
A to co znowu za pomysł? Jeżeli obaj się umówią (na pracę najemną albo handel), to oznacza, że rezygnują z pewnych, należących do siebie rzeczy dobrowolnie. Jeśli ktoś pożąda zapłaty za wykonaną pracę, to ta zapłata nie należy już do tego, na rzecz którego pracę wykonano. Jasne jest, że jedna strona może pożądać więcej, niż by się należało, ale to już jest grzech indywidualny, a nie zasada. Nie wszyscy kapitaliści "wykorzystują", i nie wszyscy (nawet "bezwzględni") osiągają jakiś zysk - udziałem niektórych będzie strata, albo i nawet bankructwo. Zresztą zysk tak naprawdę nie należy do nikogo, dopóki ktoś go nie zrealizuje. Jednostka, która pożąda zysku kosztem bliźniego, oczywiście to przykazanie łamie. Ale to nie jest zasada.
Bynajmniej nie trzeba wszystkiego "dzielić" i "przypisywać" każdemu człowiekowi. To nie jest prawo, którego nieznajomość nie zwalnia od odpowiedzialności. Chodzi o to, aby nie pożądać rzeczy, o których WIEMY, iż należą do bliźniego.
Po pierwsze - dzieci, starcy, niepełnosprawni, znajdujący się na utrzymaniu rodziny nie muszą wcale "pożądać" rzeczy. Opieka taka jest dobrowolna, oparta na dobrej woli opiekujących się. Również jałmużna, czyli wspieranie potrzebujących przez ludzi obcych, była dobrowolna. Owszem, wynikało to z nakazu miłości bliźniego (zwłaszcza w rodzinie, któryż bliźni jest bardziej kochany niż własne dziecko czy rodzic?) bądź czczenia ojca i matki, ale nie było ustanowionego przymusu. Państwo nie jest "bliźnim". Państwo taki przymus ustanawia, z czego skwapliwie korzystają wszyscy "pożądający".
Po drugie:
zythum napisał:
W takim ujęciu każdy popełnia grzech, chociażby żadając zapłaty za wykonaną dla kogoś innego pracę. Wszak pożąda aby ktoś podzielił się z nim zyskiem czyli własnością właściela środków produkcji na pten przykład.
W takim ujęciu każdy popełnia grzech, chociażby żadając zapłaty za wykonaną dla kogoś innego pracę. Wszak pożąda aby ktoś podzielił się z nim zyskiem czyli własnością właściela środków produkcji na pten przykład.
Bynajmniej nie trzeba wszystkiego "dzielić" i "przypisywać" każdemu człowiekowi. To nie jest prawo, którego nieznajomość nie zwalnia od odpowiedzialności. Chodzi o to, aby nie pożądać rzeczy, o których WIEMY, iż należą do bliźniego.
Comment