Przy piwie o tłumaczeniach.

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • cyborg_marcel
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2003.03
    • 3467

    #46
    jeżeli chodzi o dokumenty unijne, problemy społeczne były dwa - wymieniona przez Wujcia rodzina królika i to, że zabrali się za to na ostatnią chwilę, problem formalny jeden - tak jak z naszym Dziennikiem Ustaw i wszelkimi kodeksami: ilość stron i wierszy musiala się zgadzać i każde sluczowe słowo w każdej wersji językowej musiało być dokładnie na tej samej stronie i w tym samym wierszu...

    Konstytucji UE po polsku nie widziałam, w oryginale żabojadzkim czytalam wiele razy - wstęp jest lekko patetyczny, natomiast ogólnie dla mnie sprawia wrażenie sensownego tekstu (poza 2-3 zdaniami dotyczącymi zasad funkcjonowania instytucji), więc jeśli wersja polska jest niezręczna, to ...
    Czesio śpiewa w środku, w Czesiu...

    Tłumaczę, przewodzę i wiecznie zabieram się za uporządkowanie kolekcji wafli i szkła.

    Comment

    • dziku
      Major Piwnych Rewolucji
      • 2002.12
      • 1992

      #47
      cyborg_marcel napisał(a)
      Dziku, moje teksty zawsze podlegają weryfikacji przez osoby z zewnątrz, najlepiej nieznające języka wyjściowego, ale w wypadku tłumaczeń technicznych nie zawsze jestem znaleźć specjalistę, a poza tym jako że z zawodu jestem po pierwsze terminologiem, wstydem byłoby zrzucać na czyjeś barki przetłumaczenie mi wszystkich terminów
      poza tym ja mam swoje zasady i zawsze chcę wiedzieć, o czym piszę(...)
      Ależ ja tylko pisałem o ogólnej tendencji jaką obserwuję na naszym rynku wydawniczym. Z wymaganą znajomością języka wyjściowego u osób dokonujących "proofreadingu" jest widać różnie. Wydawcy piśmiennictwa medycznego (z tym mam do czynienia...) takiej znajomości wymagają. Ale ogólnie, nawet przy pracy najlepszych tłumaczy, weryfikacja treści przez specjalistów jest potrzebna. Choćby z tego powodu, że teksty branżowe pisane są swoistym "żargonem" który jednak stale ewoluuje. Z drugiej strony - potrzeba wyczucia, bo nadmierna ingerencja w "tekst literacki" potrafi przekształcić go w bezsensowny bełkot.
      Dziku


      Comment

      • cyborg_marcel
        Major Piwnych Rewolucji
        • 2003.03
        • 3467

        #48
        moje teksty podlegają weryfikacji, bo ja o to się staram - niezależnie, czy robię to dla kasy , czy z innych powodów

        bywa, że oryginał jest strasznym bełkotem i są tłumacze artyści, którzy potrafią dokonać z nim cudów

        jeżeli chodzi o tłumaczenia medyczne - ja zawsze przekładałam wszystko na łacinę (a raczej wyszukiwałam odpowiedniki) i później zamęczałam znajomy szpital - teraz nawet ordynatorzy mówią mi tam pierwsi dzień dobry!

        zawsze można też skontaktować się z autorem o ile go znamy i żyje
        Czesio śpiewa w środku, w Czesiu...

        Tłumaczę, przewodzę i wiecznie zabieram się za uporządkowanie kolekcji wafli i szkła.

        Comment

        • dziku
          Major Piwnych Rewolucji
          • 2002.12
          • 1992

          #49
          cyborg_marcel napisał(a)
          (...)zawsze można też skontaktować się z autorem o ile go znamy i żyje
          W przypadku tekstów naukowych (nie tylko zresztą medycznych) kontaktując się z pierwszym podpisanym autorem (zwykle szefem tych, których podpisy widnieją dalej...) można się sporo rozczarować.
          Na szczęście coraz powszechniejszy staje się zwyczaj publikowania adresu mailowego do kontaktu w sprawie artykułu... Wtedy odpowie ten kto badanie prowadził, a w przypadku kontaktów zagranicznych niektórych naszych uczelni - po prostu ten kto zna angielski.
          Dziku


          Comment

          • Marusia
            Marszałek Browarów Rzemieślniczych
            🍼🍼
            • 2001.02
            • 20221

            #50
            Ja kiedyś zostałam poproszona o przeróbkę pracy dyplomowej MBA - to a propos fachowego języka.
            Ponieważ darzyłam poważaniem taki yplom, a nie wiedziałam jeszcze, ze niektóre uczelnie niekoniecznie reprezentują wysoki poziom - byłam lekko wystraszona.Mój stres powiększył się, jak po przeczytaniu pierwszego akapitu nic nie zrozumiałam
            Po przeczytaniu kolejnych dwóch akapitów już tylko pękałam ze śmiechu. Okazało się, że nie zrozumiałam tekstu, bo był napisany tak beznadziejną angielszczyzną, że trzeba było odwoływać się do konstrukcji zdań z polskiego, żeby się połapać
            www.warsztatpiwowarski.pl
            www.festiwaldobregopiwa.pl

            www.wrowar.com.pl



            Comment

            • Twilight_Alehouse
              D(r)u(c)h nieuchwytny
              • 2004.06
              • 6310

              #51
              cyborg_marcel napisała
              bywa, że oryginał jest strasznym bełkotem i są tłumacze artyści, którzy potrafią dokonać z nim cudów
              Też się zajmuję tłumaczeniami i tu się akurat nie zgodzę, choć tylko w dziedzinie literatury. Tłumacz nie ma za zadanie poprawiać tekstu oryginalnego, lecz go przełożyć, a więc oddać jak najlepiej wszystkie jego dobre i złe strony. Wielokrotnie trafiałem na błędy merytoryczne popełniane przez autorów i biłem się z myślami czy poprawiać, jednak w końcu decydowałem się zostawić. Owszem, naraziłem się z tego powodu na parę niepochlebnych opinii, ale na szczęscie mój wydawca zgadza się z moim punktem widzenia.
              zawsze można też skontaktować się z autorem o ile go znamy i żyje
              Pod tym podpisuję się oburącz. Autorzy są bardzo zadowoleni że tłumacz podchodzi poważnie do swojej roboty i zwykle chętnie udzelają wyjaśnień.
              Last edited by Twilight_Alehouse; 2004-11-17, 11:00.

              Comment

              • crizz
                Major Piwnych Rewolucji
                • 2003.02
                • 1255

                #52
                Polecam - jeśli macie możliwość - tłumaczenie korporacyjnej nowomowy, w jedną czy w drugą stronę. Szczególnie wieczorami przy piwie...

                Comment

                • dziku
                  Major Piwnych Rewolucji
                  • 2002.12
                  • 1992

                  #53
                  Miałem kiedyś podobne przeżycie jak Marusia.
                  Było to (chyba) w roku 1990 podczas zwiedzania Luwru. Przy wejściu do każdej sali w specjalnych stojakach stały takie sztywne tablice, które można było brać, zwiedzać z nimi sale i odłożyć do odpowiedniego stojaka przy wyjściu. Wybrałem tablicę angielską. Czytam i... nic nie rozumiem. To znaczy rozumiem wyrazy, ale nie znajduję sensu. W końcu z pewną pomocą obrazków nauczyliśmy się korzystać z tej "pomocy"...
                  Później rzecz wyjaśniła nam znajoma Polka (lekarka pracująca we Francji).
                  Francuzi (z przyczyn być może historycznych) raczej nie "przykładają się" do tłumaczeń angielskich. A jeśli już to często maja przekonanie (co mówię... pewność!) że wszystkie języki świata posługują się względnie identycznymi zasadami gramatyki. Są to oczywiście zasady gramatyki francuskiej. Wystarczy więc poznać słówka angielskie by przetłumaczyć tekst używając zasad uniwersalnych. I tak właśnie było z tablicami w Luwrze. Szyk zdań absolutnie nic nie miał wspólnego z angielskim...
                  Nadmieniam, że piszę tu o roku 1990... Jak jest teraz z owymi tablicami - nie wiem.
                  Last edited by dziku; 2004-11-17, 11:15.
                  Dziku


                  Comment

                  • cyborg_marcel
                    Major Piwnych Rewolucji
                    • 2003.03
                    • 3467

                    #54
                    poprawiać czy przekładać? zależy od typu tekstu, życzeń autora i zleceniodawcy, celu tłumaczenia itd. itp.

                    co nie zmienia faktu, że ja nieraz biję się z myślami i chyba jednak wykształcenie kierunkowe może przeszkadzać - wiedząc o wszystkich technikach, często się zastanawiam, a może by ionaczej podejść do rzeczy? niestety z reguły terminy gonią, a moim marzeniem i tak pozostaje utrzymanie się wyłącznie z tłumaczeń...
                    Czesio śpiewa w środku, w Czesiu...

                    Tłumaczę, przewodzę i wiecznie zabieram się za uporządkowanie kolekcji wafli i szkła.

                    Comment

                    • StaryKocur
                      Major Piwnych Rewolucji
                      • 2002.01
                      • 1521

                      #55
                      Twilight_Alehouse napisał(a)
                      Tłumacz nie ma za zadanie poprawiać tekstu oryginalnego, lecz go przełożyć,
                      Autorzy są bardzo zadowoleni że tłumacz podchodzi poważnie do swojej roboty i zwykle chętnie udzelają wyjaśnień.
                      A zatem proponuję rozważyć casus pana Lecha Wałęsy ( całość powstań )
                      i jego tekst: "Jestem za, a nawet przeciw".

                      Ja bym bardzo chętnie zapoznał się z didaskaliami do owego tekstu
                      naniesionymi przez samego autora.

                      Bo w tłumaczeniu na francuski brzmi to: "Je suis pour et meme contre"

                      Wielokrotnie przytaczałem ten cytat Żabojadom i z rozbawieniem patrzyłem na ich ogłupiałe twarze
                      Piwo pite z umiarem
                      nie szkodzi w żadnych ilościach.

                      Comment

                      • cyborg_marcel
                        Major Piwnych Rewolucji
                        • 2003.03
                        • 3467

                        #56
                        cóż... z doświadczenia wiem, że jeżeli usiłuje się przeciętnemu Francuzowi wytłumaczyć cokolwiek na temat polskiej mentalności bądź historii bardzo często kończy się to trudnym do określenia wyrazem twarzy Francuza i.... piciem

                        c'est la vie!
                        (=takie jest życie)
                        Czesio śpiewa w środku, w Czesiu...

                        Tłumaczę, przewodzę i wiecznie zabieram się za uporządkowanie kolekcji wafli i szkła.

                        Comment

                        • StaryKocur
                          Major Piwnych Rewolucji
                          • 2002.01
                          • 1521

                          #57
                          Zgadza się. Ale ja rad bym wiedzieć, co w tym wypadku sam autor miał na myśli
                          Piwo pite z umiarem
                          nie szkodzi w żadnych ilościach.

                          Comment

                          • Wujcio_Shaggy
                            Major Piwnych Rewolucji
                            • 2004.01
                            • 4628

                            #58
                            StaryKocur napisał(a)
                            Zgadza się. Ale ja rad bym wiedzieć, co w tym wypadku sam autor miał na myśli
                            Każdy by chciał; niestety - sam autor też tego nie wie...
                            Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!

                            Browar Szlachecki w Warszawie (działalność zawieszona)

                            @WujcioShaggy Wuj na Twitterze, czasem coś napisze nawet

                            Comment

                            • dziku
                              Major Piwnych Rewolucji
                              • 2002.12
                              • 1992

                              #59
                              Bo tłumaczenie Noblistów łatwe nie jest...
                              Dziku


                              Comment

                              • pieczarek
                                Pułkownik Chmielowy Ekspert
                                • 2001.06
                                • 5011

                                #60
                                Czytałem sobie kiedyś do poduszki jakąś powieść sensacyjną dosyć znanego autora, tłumaczoną z angielskiego. Angielskiego, jako się rzekło w zasadzie nie znam, ale zafrapowała mnie pewna czynność wykonywana przez bohaterów książki. Chociaż z kontekstu sytuacji - byli zdaje się na statku - to absolutnie nie wynikało, bohaterowie w pewnym momencie zaczęli pić "whisky na skałkach". Bardzo mnie zaciekawiły te skałki. Domyśliłem się jakiegoś babola ze strony tłumacza. Odwróciłem sposób jego rozumowania i po prostacku przetłumaczyłem na angielski. Wyszło mi "whisky on the rock". I taki zwrot rzeczywiście funkcjonuje w angielszczyźnie. Oznacza po prostu łyskacza z lodem.

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X