Jak byłem mały i nosiłem długie włosy i skóraka to też chciałem mieć tatuaż. Oczywiście pomysły na to co ma on przedstawiać były niesamowite, ale w końcu wyrosłem z tego zamiaru i jestem niefarbowany I się cieszę z tego.
Jeżeli ktoś chce się tatuować to nie mam nic przeciwko, byle nie moja żona i dzieci (przyszłe)
Ja tatuażu nie mam.
Kiedyś ciągnęło mnie bardzo, teraz ciągnie mnie mniej, za jakieś 5 lat przestanie mnie ciągnąć w ogóle.
Ale tatuaż jako pewnego rodzaju forma sztuki podoba mi się.
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943http://zamkidwory.forumoteka.pl
na jednym z amerykańskich filmów kobieta przy kości i w wieku pobalzakowskim rozmawia z nastolatką, która marzy o tatuażu: słuchaj, jak byłam w Twoim wieku to wymyśliłam sobie małego kotka na pośladku... dzisiaj to jest stary wyleniały tygrys
Czesio śpiewa w środku, w Czesiu...
Tłumaczę, przewodzę i wiecznie zabieram się za uporządkowanie kolekcji wafli i szkła.
A ja chciałam mieć, od kilku lat mam i chcę jeszcze, ale mnie nie stać. Jestem zadowolona i nie przeszkadza mi, że z wiekiem moja towarzyszka może zmienić się w wyleniałą, pokrytą plamami wątrobowymi i pomarszczoną zwierzynę
PS. Albeertos doradza mi rozpisanie konkursu na temat tego, co przedstawia mój tatuaż... Dowcipny się znalazł...
Comment