Po którymś z telefonów ostatnio dostałem niemałej amby - po raz kolejny ktoś chce mi coś sprzedać, wyciągnąć infomację o tym jakim samochodem jeżdżę, w jakiej lodówce trzymam piwo, w jakiej firmie mam serwer, z jaką prędkością łączę się z siecią, kiedy ostatnio byłem na wakacjach, itepe itede...
Czy szanownych interlokutorów irytuje coś takiego jak telefon od telemarketera?
Zauważyłem u siebie że po kilku sekundach prowadzenia takiej rozmowy wpadam niemalże w dziki szał i zachwouję się zupełnie inaczej niż przy zwykłej rozmowie bym się zachowywał... I po zakoczeniu takiej bezproduktywnej rozmowy pełnej utarczek i wymigiwań od odpowiedzi na pytania sprzedawcy trudno mi się z nerwów otrząsnąć.. a przecież to tylko minuta dwie "konwesacji"...
Czy szanownych interlokutorów irytuje coś takiego jak telefon od telemarketera?
Zauważyłem u siebie że po kilku sekundach prowadzenia takiej rozmowy wpadam niemalże w dziki szał i zachwouję się zupełnie inaczej niż przy zwykłej rozmowie bym się zachowywał... I po zakoczeniu takiej bezproduktywnej rozmowy pełnej utarczek i wymigiwań od odpowiedzi na pytania sprzedawcy trudno mi się z nerwów otrząsnąć.. a przecież to tylko minuta dwie "konwesacji"...
Comment