Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika zythum
Telemarketing
Collapse
X
-
Jeśli ci się wydaje, że mnie rozumiesz to masz racje - wydaje ci się
-
-
Raz mi się zdarzyło, że zadzwoniła do mnie dziewczyna z Idei namiawiać do jakiejś tam promocji. Całkiem przyjemnie nam się rozmawiało. NIestety to było tylko raz .
Pozostałe wspomnienia z telemarkietingu, czy jak to zwą już nie były takie przyjemne.KONIEC BROWARÓW WARSZAWSKICH.PONAD 150 LAT TRADYCJI DIABLI WZIĘLI
Comment
-
-
Telemarketing, taki przez telefon to jeszcze pół biedy. Mnie wkurzają pseudo-badacze, którzy łapia ludzi na ulicy, albo przyłażą do mieszkań i niby chcą przeprowadzić ankietę a za chwilę chcą coś sprzedać. A sposoby na podejście ludków mają coraz to nowsze. Ostatnio najczęściej spotykam się z tekstem "jesteśmy studentami ..... (wstaw kierunek) i zbieramy informacje do pracy dyplomowej", albo "przeprowadzamy ankietę dla starostwa, gminy itp." Kilku takich "studentów" napatoczyło mi się do domu i usłyszeli "proszę pokazać legitymację szkoły i dokument z dziekanatu z informacją że zbierane dane potrzebne są do pracy dyplomowej" albo "proszę pokazać identyfikator akietera" (w przypadku badań niby dla starostwa). Jak do tej pory tylko raz 2 dziewczyny pokały mi coś takiego, co niby miało być identyfikatorem, ale nim nie było. Pokazano mi kartkę powieloną na ksero, z napisem "pozwolenie na zbieranie danych" lub jakoś tak, i podpis "prezydent Olsztyna" i oczywiście jakiś gryzmoł do tego. Na moje dodatkowe pytanie, jak nazywa się prezydent Olsztyna który podobno podpisał ten dokument, dziewczyny oczywiście nie odpowiedziały. Od tej pory jakoś takie ludki mnie omijają z daleka
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Cyrkonia(...) Kilku takich "studentów" napatoczyło mi się do domu i usłyszeli "proszę pokazać legitymację szkoły i dokument z dziekanatu z informacją że zbierane dane potrzebne są do pracy dyplomowej" albo "proszę pokazać identyfikator akietera" (w przypadku badań niby dla starostwa). (...)
Comment
-
-
Ja mam trzy szczególnie uciążliwe przypadki. Raz czy dwa w miesiącu dzwoni do mnie do domu Tepsa i namawia mnie na zmianę taryfy. Zazwyczaj odpowiadam, że nie jestem zainteresowany zmianą taryfy, tylko obniżką cen połączeń. Ale raz mnie wkurzyli, bo trafiły się trzy takie rozmowy w przeciągu godziny.
W pracy - średnio raz na dwa miesiące dzwoni jakieś wydawnictwo z Katowic i usiłuje mi wmówić, że nowo wydana mapa ścienna krajów Unii Europejskiej to jest rzecz, która jest mi w pracy niezbędna. Ale najpoważniejszy temat to jeden z banków. Co jakiś czas dzwonią z informacją, że mają specjalną ofertę dla pracowników takich instytucji jak moja. Zazwyczaj wystarcza informacja, że 90% moich pracowników nie zarabia nawet 1000 zł na rękę. Ale potrafią być tak upierdliwi, że przyjeżdżają znienacka do firmy i próbują ludziom wtrynić jakieś karty kredytowe. Co ciekawe, na wszystkich siedzibach oddziałów tego banku, które widziałem, wisi wielka informacja, że handel obnośny jest zabroniony.
Comment
-
-
Ja. Przedwczoraj do mnie ktoś taki zadzwonił (z zaproszeniem na jakiś pokaz czegoś z wełny).
- Nie jestem zainteresowany.
- Rozumiem, przepraszam.
Bezproblemowy koniec rozmowy, bez żadnego namawiania "a może jednak..." - to było pozytywne.browerzysta, abstynent i nałogowy piwoholik c[]
Światem rządzi miłość. Ja na przykład kocham piwo :]
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika crizzHa, ha, ha.
Następny proszę.
To chyba te miękkości tak na nich działają
Comment
-
Comment