Zdarza mi się znaleźć czasem teksty, w których piwo nie jest głównym bohaterem, a i tematyka nie bardzo kwalifikuje je do "normalnej" prasówki. Może więc przyda się taki dodatkowy temat?
Znalezione dziś w gazeta.pl
Pijany kierowca? Pozory mogą mylić
Niemieccy policjanci byli pewni, że mają winnego, kiedy zgłosił się do nich pijany i mocno poturbowany właściciel rozbitego samochodu, ubrany jedynie w bieliznę. Okazało się jednak, że mają przed sobą ofiarę dość niecodziennego przestępstwa - poinformowała w poniedziałek policja.
Złodziej, będący pod wpływem alkoholu i marihuany, ukradł w Dortmundzie samochód, którego właściciel spał pijany w bagażniku. Złodziej wyruszył na przejażdżkę. Po pewnym czasie wyrzucił wciąż pijanego właściciela na pobocze szosy i pojechał dalej, ale chwilę potem stracił panowanie nad kierownicą, przekoziołkował kilkakrotnie, zostawił rozbity samochód i uciekł na piechotę. Jemu samemu nic się nie stało.
Początkowo policjanci bardzo sceptycznie podchodzili do zeznań 54-letniego właściciela rozbitego samochodu. Zmienili zdanie, kiedy 31-letni złodziej sam się do nich zgłosił i przyznał do kradzieży samochodu, którego właściciel spał pijany w bagażniku, głośno chrapiąc.
Okazało się, że obaj - złodziej i jego ofiara - pili na tym samym przyjęciu. Złodziej przyznał się do pięciu litrów piwa i kilku jointów. Zdecydował się wyznać prawdę na policji, bo przemówiła mu do sumienia przyjaciółka.
Znalezione dziś w gazeta.pl
Pijany kierowca? Pozory mogą mylić
Niemieccy policjanci byli pewni, że mają winnego, kiedy zgłosił się do nich pijany i mocno poturbowany właściciel rozbitego samochodu, ubrany jedynie w bieliznę. Okazało się jednak, że mają przed sobą ofiarę dość niecodziennego przestępstwa - poinformowała w poniedziałek policja.
Złodziej, będący pod wpływem alkoholu i marihuany, ukradł w Dortmundzie samochód, którego właściciel spał pijany w bagażniku. Złodziej wyruszył na przejażdżkę. Po pewnym czasie wyrzucił wciąż pijanego właściciela na pobocze szosy i pojechał dalej, ale chwilę potem stracił panowanie nad kierownicą, przekoziołkował kilkakrotnie, zostawił rozbity samochód i uciekł na piechotę. Jemu samemu nic się nie stało.
Początkowo policjanci bardzo sceptycznie podchodzili do zeznań 54-letniego właściciela rozbitego samochodu. Zmienili zdanie, kiedy 31-letni złodziej sam się do nich zgłosił i przyznał do kradzieży samochodu, którego właściciel spał pijany w bagażniku, głośno chrapiąc.
Okazało się, że obaj - złodziej i jego ofiara - pili na tym samym przyjęciu. Złodziej przyznał się do pięciu litrów piwa i kilku jointów. Zdecydował się wyznać prawdę na policji, bo przemówiła mu do sumienia przyjaciółka.