Trzeci dzień - przez Liliowe na Świnicką Przełęcz, tu chwila zastanowienia bo Monika już była w swoich trekingach a na Świnkę przegubowe raki to średni pomysł, szczególnie dla początkujących. Ale podeszliśmy razem do 1/3 drogi na szczyt taternicki i dalej poszedłem sam, Monika czekała w skałach. Wyżej śnieg już swietny, miejscami bardzo twardo, szkoda że tak krótko. Potem w dół i przez Turnie na Liliowe i dalej na Beskid. No tu juz śnieg mocno przetopiony, szczególnie po E stronie. I tłumy ludzi. Hehe ja nie wiem skąd sie taki pomysły ludzia biorą. Przyszła grupka, częśc w adidasach i słysze że chcą iść z Beskidu w kierunku Liliowego w tych adidasach Odważny mamy naród. My sobie poczłapaliśmy przez Kasprowy na przełęcz Goryczkową nad Zakosy i z 1,5 godziny leżeliśmy na słońcu które już wtedy pięknie paliło. No i później do Betlejemki. Niestety ostatni dzień to był a nazajutrz mieliśy już rano śmigać na autobus by popołudniu raczyć się piwkiem w Krakowie
Ja zwykle za krótko było. Zima w tym roku troche zmarnowana i nie mogę tego przeboleć. Może jakieś wyższe góry latem uda się zachaczyć jeszcze przed jesiennym Kaukazem i odrobić strate Dobrze że sobie chociaż gębe spaliłem
fotka I: widok na Świnice z wierzchołka taternickiego, grań między nimi łatwa, bez asekuracji robi sie latem, kusiła trochę
Ja zwykle za krótko było. Zima w tym roku troche zmarnowana i nie mogę tego przeboleć. Może jakieś wyższe góry latem uda się zachaczyć jeszcze przed jesiennym Kaukazem i odrobić strate Dobrze że sobie chociaż gębe spaliłem
fotka I: widok na Świnice z wierzchołka taternickiego, grań między nimi łatwa, bez asekuracji robi sie latem, kusiła trochę
Comment