Hej, pytanie do bardziej doświadczonych górołazów.
Chciałbym w jakiś weekend odbyć jednodniową pieszą wędrówkę na trasie Ustroń-Żywiec (zahaczając o Karczmę Wrzos i browar Krajcar ). O ile ja jestem nie do zdarcia i iść mogę tydzień bez przerwy o samym chlebie i piwie, o tyle dwie kobiety, które bym zabrał ze sobą, mogą nie być tak wytrzymałe. Ile czasu mniej-więcej zajęłaby taka trasa? Jest w miarę sensownie oznaczona, bo nie chciałbym się pogubić (tak, umiem korzystać z kompasu i map)? Nie jest za trudna dla miejskich marud?
Dodam jeszcze, że szlak na Śnieżkę (strome podejście) jest zamknięty z powodu remontu. Podobnie jest w przypadku Mały Staw - Polana (można dojść tylko ubitą drogą).
Masz na myśli podejście na Śnieżkę, znakowane czarno? Jaki remont, parę lat temu (2010) było wszystko cacy...
Udało mi się w niedzielę wyskoczyć w Karkonosze. Spokojnie, bez pośpiechu przeszedłem czerwonym szlakiem przez Kocioł Łomniczki na Śnieżkę, a stamtąd przez Strzechę Akademicką nad Mały Staw. Później Polana i Karpacz.
Dodam jeszcze, że szlak na Śnieżkę (strome podejście) jest zamknięty z powodu remontu. Podobnie jest w przypadku Mały Staw - Polana (można dojść tylko ubitą drogą).
W związku z doprecyzowaniem planów wycieczkowych w sierpniu, będziemy wdzięczni za ewentualne pomysły na tanie noclegi w Krynicy Zdrój, Piwnicznej Zdrój, Szczawnicy. W tych 3 miejscach, po górskich wędrówkach, planujemy pojedyncze noclegi z łazienkami
Ja byłam zauroczona Krywaniem, pomimo że w trakcie schodzenia mocno się odbił na moich stawach kolanowych Przepiękne widoki! Schodzić się nie chce.
Sławkowski natomiast podziwialiśmy codziennie z okna pensjonu i w drodze do kolejki. Długość trasy w jedną stronę, a następnie konieczność schodzenia tym samym szlakiem trochę nas odstraszały. Jednak w związku z tym, że zdaję sobie sprawę, że widoki z niego są jednymi z najpiękniejszych w Tatrach, to jeżeli kiedyś znów tam wrócimy- na pewno znajdzie się w planie wędrówek.
O wędrówce na Krywań sporo opowiadał mi mój słowacki instruktor narciarstwa (były mistrz CSRS w... judo ).
Wśród Słowaków jest to szczyt uznany za "magiczny", bardzo wiele osób tam wchodzi, instruktor bardzo polecał. Nie mówię "nie", ale to pewnie po Koronie.
Szansa na Krywań jest tym większa, że wg Młodego, w należącej do hotelu "Patria" w Szczyrbskim Plesie knajpie "Koliba" serwują "najpyszniejsze" jedzenie na świecie...
Zamiast przereklamowanych i zatłoczonych Rys'ów polecam słowacki Krywań - wejście mało trudne technicznie, ale upierdliwe - ciągle w górę i końca nie widać - choć tu prym wiedzie Sławkowski Szczyt - ale usiąść sobie na szczycie i popatrzeć w Dolinę Koprową (największa tatrzańska deniwelacja) - bezcenne i uczące pokory - ludzie na drodze jak łepek od szpilki...
...Właśnie. Mi się to właśnie m.in. dlatego podoba, bo "muszę" zajechać w miejsca (pasma), które normalnie się pomija, albo o nich nawet nie wie. Bo inaczej raczej nie wpadł bym na to, by pchać się w takie miejsca jak Kłodzka Góra, pozaszlakowa Wysoka Kopa, o wyprawie w "nikczemne" Świętokrzyskie nie wspominając...
Zależy, co kto lubi. Ja Korony nie zrobię nigdy, bo olewam programowo pasma beskidzkie. Ale w Sudetach zaliczyłem chyba wszystkie szczyty koronne, a także całą masę róznych "nieciekawych" miejsc, do których nie docierają turyści - bo takie mam hobby, żeby łazić tm, gdzie turystów nie ma, a omijać te miejsca, które "trzeba zaliczyć".
"Kilkoma" Wycieczka około 50 osób, które zablokowały nam dostęp do jadła i picia w Chatce Górzystów i którą trzeba było wyprzedzać na przyśpieszeniu, żeby być przed nimi przynajmniej na Wysokim Kamieniu
Bardziej miałem na myśli te miłe kobity, który wbiły się z nami na Kopę, niż ten cały peleton.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika leona
Jeszcze jakiś czas temu robienie jakiejkolwiek Korony wydawało mi się absurdem albo żartem. Z czasem człowiek tetryczeje i potrzebuje podobnych wyzwań. Jeszcze rok, dwa marnowania czasu i pierdzenia w stołek i ja do ZDOBYWCÓW dołączę
Bo ZDOBYWCA to brzmi dumnie
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik
Ale to fakt, jest to jakaś motywacja czy inna mobilizacja - może nie tyle, żeby się na starość ruszyć w góry, ale żeby ruszyć się w góry nietypowe - czy kiedyś przyszłoby mi do głowy, żeby się wdrapywać na Lackową?
Właśnie. Mi się to właśnie m.in. dlatego podoba, bo "muszę" zajechać w miejsca (pasma), które normalnie się pomija, albo o nich nawet nie wie. Bo inaczej raczej nie wpadł bym na to, by pchać się w takie miejsca jak Kłodzka Góra, pozaszlakowa Wysoka Kopa, o wyprawie w "nikczemne" Świętokrzyskie nie wspominając.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik
Pewnym problemem przy "sfokusowaniu się" na KGP jest omijanie czasem ciekawych szlaków opodal.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Basik
I właśnie to mnie w KGP drażni. Mus zdobycia jakiejś górki, która niekoniecznie jest warta długiej podróży. Bo KGP, to w moim odczuciu, głównie wyczyn logistyczny.
No absolutnie się z tymi wypowiedziami nie zgadzam. Co ma piernik do wiatraka? Na odfajkowanie KGP czas jest właściwie nieograniczony. Nic nie stoi na przeszkodzie zaliczania gór przy okazji rozleglejszych wycieczek. Skakanie jedynie ze szczytu na szczyt (z pasma w pasmo) jest faktycznie lekko bez sensu. Przykład Basiu miałaś w weekend - przeleźliśmy circa 40km i zaliczyłem tylko Wysoką Kopę, a przecież w tym czasie mógłbym na luzie kopnąć się na Skopiec i Skalnik.
Ale w tym roku udało mi się przemycić i "dokleić" do Tarnicy jeszcze Caryńską, Wetlińską, obie Rawki i Krzemieniec.
A za rok na Rysy chciałbym pójść przez D5SP, zanocować pod MOkiem i zejść na drugą stronę. Żeby było trochę ciekawiej.
A jak pogoda pozwoli, to jeszcze jedno, dodatkowe, w miarę nieprzerzeźbione wyjście w Tatry zrobić...
A wyczynem logistycznym to jest połączenie: KGP, ciekawostek typu zamki-bunkry-kopalnie, basenów krytych, parków linowych i... browarów restauracyjnych .
Wielki mam problem z tym piwem (w tytule wątku). Otóż w Potštejnie, gdzie Clock ma już dobrych parę lat swój browar jego właściciele zakupili historyczną fabrykę Fenetra i tam warzą nowe piwa pod nową marką. Chodzi o piwa kojarzące się z Belgią - saisony, spontaniczna fermentacja, itd....
Zastanawiałem się długo cóż mógłbym napisać o browarkach w których próbowałem piwa, ale ich nie widziałem od wewnątrz co mi się rzadko zdarza.
Ale coś napisać trzeba, nie zawsze musi być kawior, jak brzmiał tytuł pewnego filmu.
Leave a comment: