Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik
Wyświetlenie odpowiedzi
Przy piwie o górach
Collapse
X
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika iron Wyświetlenie odpowiedziCoś mnie dzisiaj naszło i oglądałem filmiki z Orlej Perci na której...
nigdy nie byłem i pewnie nie będę - kondycja już nie ta, a i z wiekiem pojawił się mały lęk wysokości
Trochę żałuję, że w latach mojej górskiej świetności (początek lat 90tych zeszłego stulecia) nie zaniosło mnie tam.
Tylko czy bym dał radę...
Stąd pytanie (tak z czystej ciekawości) do mających porównanie - czy wtedy mając na koncie Rochacze, Lodowy Szczyt od Lodowej Przełęczy, Przęłecz pod Chłopkiem czy kopczykowany szlak od Wrót Chałubińskiego przez Szpiglasową Przełęcz do Szpiglasowego Wierchu (o Czeskim Raju nie wspominając bo to same drabinki i platformy) miałbym szanse przejść Orlą Perć?
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Basik Wyświetlenie odpowiedziA tym czasem będę trzymała kciuki za tego człowieka, zwłaszcza w tę pogodę
Duże piwo się należy chłopakowi
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kony Wyświetlenie odpowiedzi4 dni bez snu - ból mięśni nie pozwalał zasnąć.
Olbrzymi szacun dla chłopa, zrobił coś wielkiego
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika slodki Wyświetlenie odpowiedziZ relacji ekipy z trasy wynika że jednak nie do końca bez snu.
Comment
-
-
Z okazji święta mojej lepszej połówki , ponownie wybraliśmy się z Piotrym i moimi rodzicami w Karkonosze. Głównym celem było zwiedzenie browaru w Lućni Boudzie. Zwiedzanie odbywa się tylko w wyznaczonych godzinach (byliśmy za wcześnie), ale musieliśmy mieć bardzo błagające spojrzenia, ponieważ pani z recepcji zlitowała się nad nami i zadzwoniła do piwowara. Na szczęście był na miejscu i znalazł dla nas czas. Koszt zwiedzania to 150,00 koron od osoby. W cenie jest wliczona próbka piwa. Trafiliśmy na ciemne, którego nie było na kranach w restauracji. Wbrew naszym domysłom sprzed dwóch tygodni, było to zwykłe ciemne piwo, a nie stout. Jednak jakie pyszne! Ponoć będzie na kranie zamiennie z IPĄ (oprócz jasnego i polotmavego, które generalnie są dostępne cały czas). Ponieważ IPA, z tego co zauważyliśmy, nie schodzi zbyt szybko (turyści nie wiedzą co to jest), podpytaliśmy czy planują warzyć ją w przyszłości. Na szczęście zarówno piwowar, jak również manager schroniska uwielbiają IPĘ, zatem możemy spać spokojnie . Z ciekawostek, udało nam się dowiedzieć, że mają w planach uwarzenie portera bałtyckiego.
W samym schronisku zachwyciły nas podziemia, których nie mielibyśmy okazji oglądać, gdyby nie zwiedzanie browaru. Okazało się, że w podziemiach znajdują się również baseny z rybami. Zatem, jeżeli ktoś lubi jeść ryby, może mieć pewność, że w Lućni zje je naprawdę świeże. Były pomysły, żeby hodować świnki, ale nie da rady, to w końcu park narodowy.
Generalnie wycieczka tym razem przebiegła wyjątkowo pod znakiem pysznego piwa i smacznego jedzonka (gulasz na piwie w Lućni Boudzie, przepyszne dania w knajpce Basen w Pecu pod Śnieżką), ale chodzenia też trochę było.
W pierwszy dzień wjechaliśmy na Kopę- Lućni Bouda- Vyrovka-Liści Hora-Lyżarska Bouda- Pec pod Śnieżką. Drugiego dnia musieliśmy się wturlać na Vyrovkę (asfaltem 3,5 do góry w słońcu )- Lućni Bouda- Kopa i zjazd.
Acha, gdyby ktoś planował wycieczkę w góry od Szklarskiej a nie od Karpacza, to Parohaća można również spróbować w Labskiej Boudzie (ten sam właściciel). Wydaje mi się, że można zrobić fajną wycieczkę wjazd na Szrenicę- Vosecka Bouda-Labska Bouda-i albo powrót od razu przez Łabski Szczyt, albo dalej do Martinovej Boudy- niebieskim dojść do granicy z Polską i wracać górą przez Łabski, albo Śnieżnymi Kotłami (zielony szlak) do schroniska pod Łabskim i do Szklarskiej.
Comment
-
-
Wróciliśmy z Młodym z kolejnej edycji CoTyRapoPoG-u (Corocznej Tygodniowej Rajzy po Polskich Górach ).
W Bieszczadach weszliśmy (chronologicznie) na: Połoninę Caryńską, Tarnicę, Małą Rawkę, Wielką Rawkę, Krzemieniec i Połoninę Wetlińską.
Potem transferowaliśmy się w klimaty beskidzkie i weszliśmy (chronologicznie) na: Lackową (Niski), Radziejową (Sądecki) i Turbacz (Gorce).
Wejścia na Tarnicę i trzy górki beskidzkie spowodowały, że licznik do KGP "wybił" nam liczbę "25" .
Ciekawym akcentem okazało się zejście z Turbacza, bo w deszczu i mgle najpierw znikł nam "nasz" szlak, potem wszystkie inne, a potem jeszcze znikła błotnista wyrypa do zwózki drewna.
Dalej schodziliśmy, kierując się odgłosami ciurkającego strumyka, a potem w zasadzie samym strumykiem... . Zeszliśmy w kompletnie innym miejscu, niż chciałem, ale i tak OK, bo Młody uznał to zejście za atrakcję nr 2 wyjazdu .
Żeby było o piwie i browarach - byliśmy w Wojkówce, Zadymie, Starej Zajezdni i Redenie. Jak się ogarnę, to poopisuję...
Comment
-
-
Uprzejmie donoszę, że za jakieś pół godziny Zespół Żyznej Buczyny rusza w kolejną trasę...
Dziś zapowiadamy występy na polu campingowym w Harrahovie, a jutro przy schronisku Orle i Chatce Górzystów (a jeżeli przynajmniej bufet będzie czynny, to i przy Wysokim Kamieniu)
Comment
-
-
Na początku lipca dość spontanicznie zaliczyłem 3 szczyty do KGP. Pojechaliśmy do Bielic, skąd zielonym szlakiem weszliśmy na Rudawiec, następnie wzdłuż granicy (wyraźna szeroka ścieżka, na mapie nie zaznaczona w całości) przez Postawną i Przełęcz Trzech Granic doszliśmy do Kowadła. Marusia wymiękła trzy minuty przez szczytem, ja wlazłem, ale musiałem mocno kombinować jak sobie zrobić sensowne zdjęcie bez statywu pod ostre słońce. powrót zielonym do Bielic i tam nocleg pod leśniczówką.
Drugi dzień to Śnieżnik. Żółtym z Kamienicy do Granicznej Góry, dalej trochę polskim zielonym, trochę czeskim czerwonym na szczyt. Tu można było porównać sobie bezpośrednio jak wygląda utrzymanie szlaków u nas i u sąsiadów. Szala raczej nie po naszej stronie . Zeszliśmy niebieskim do Kamienicy, gdzie pod lasem sobie kimnęliśmy.
W ostatni łykent natomiast, Zespół Żyznej Buczyny, czyli Slavoy, Marusia, Basik & Piotry (& Gromit) miał turnee po Izerach. Pierwszego dnia przeszliśmy się Harrachov-Jizerka-Schronisko Orle-Harrachov. Po drodze, przy moście Karlovskym natrafiliśmy na uroczystości dziewięciolecia tegoż, gdzie można było posłuchać Dechovki, najeść się kiełby, ciasta i popić Harrachovskym piwem. Za darmona .
Z drugiego dnia odpadli Marusia z Gromitem, bo ten ostatni lekko zdefektował... Przeszliśmy 26km Jakuszyce-Orle-Chatka Górzystów-Samolot-Wysoka Kopa (bez szlaku)-Wysoki Kamień-Szklarska Poręba PKP, po drodze mijając się parę razy z kilkoma paniami po 60. robiącymi tę samą trasę (szacun!).
Skonstruowałem sobie osobistą mapę KGP
Dick Laurent is dead.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Basik Wyświetlenie odpowiedziAcha, gdyby ktoś planował wycieczkę w góry od Szklarskiej a nie od Karpacza, to Parohaća można również spróbować w Labskiej Boudzie (ten sam właściciel). Wydaje mi się, że można zrobić fajną wycieczkę wjazd na Szrenicę- Vosecka Bouda-Labska Bouda-i albo powrót od razu przez Łabski Szczyt, albo dalej do Martinovej Boudy- niebieskim dojść do granicy z Polską i wracać górą przez Łabski, albo Śnieżnymi Kotłami (zielony szlak) do schroniska pod Łabskim i do Szklarskiej.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika slavoy Wyświetlenie odpowiedziPrzeszliśmy 26km Jakuszyce-Orle-Chatka Górzystów-Samolot-Wysoka Kopa (bez szlaku)-Wysoki Kamień-Szklarska Poręba PKP, po drodze mijając się parę razy z kilkoma paniami po 60. robiącymi tę samą trasę (szacun!).
Bayern71, masz rację. Moi rodzice w ten weekend szli trasą m.in. Szklarska-Szrenica-Łabska-Martinova - Szpindl i faktycznie na Parohaća się nie załapali. W niedzielę wracali przez Łabską inną trasą, ale nic się nie zmieniło. Pozostaje zatem liczyć tylko na Lućni.
A my planujemy już urlop Bieszczady na szybką rozgrzewkę (4 trasy) i cofamy się w Beskid, tylko nie potrafimy jeszcze zdecydować- w który. Chcę, żeby było ładnie, tanio i przy okazji, aby nazbierać trochę nowych pieczątek. Korona mnie nie interesuje, ale pieczątki- jak najbardziej (bo każdy ma jakiegoś bzika...).
Mimo braku większego zainteresowania KGP, Slav- dzięki za wyciągnięcie na Wysoką Kopę.Ostatnia zmiana dokonana przez Basik; 2013-07-17, 06:40.
Comment
-
-
Trochę w "koronnym" podtemacie - jakoś tak wyszło, że od wakacji 2009 jeden tydzień (z reguły pierwszy) wakacji chodzę z Młodym po górach.
Zaczęliśmy lajtowo, od Świętokrzyskich, a potem wpadliśmy na pomysł KGP i poszliśmy "szeroko" od zachodu. Po pięciu tygodniowych wypadach mamy na koncie 25 szczytów - zostały Wysoka w Pieninach, Babia i Rysy. Jak dobrze pójdzie, pobiegniemy tam w przyszłym roku .
Nie kombinujemy żadnych pieczątek, książeczek, potwierdzeń, robimy sobie fotkę na górce i git. Jak zapniemy Koronę, zrobimy sobie autorskie koszulki na pamiątkę .
Ale to fakt, jest to jakaś motywacja czy inna mobilizacja - może nie tyle, żeby się na starość ruszyć w góry, ale żeby ruszyć się w góry nietypowe - czy kiedyś przyszłoby mi do głowy, żeby się wdrapywać na Lackową?
Pewnym problemem przy "sfokusowaniu się" na KGP jest omijanie czasem ciekawych szlaków opodal oraz - dla mnie - że mi się te wszystkie wejścia i zejścia mocno "zajączkują", potrafię wspominać tylko jakieś szczególne, nietypowe (np. właśnie Lackowa, czy Mogielica w gradobiciu albo inny powrót z Turbacza strumykiem... ).
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Pancernik Wyświetlenie odpowiedziPewnym problemem przy "sfokusowaniu się" na KGP jest omijanie czasem ciekawych szlaków opodal
Comment
-
Comment