Właśnie Basik ważną informację udzielił o której ja zapomniałem. Młody musi nie mieć lęków wyskokościowych.
Dzięki. Młody ma największe lęki przed szkołą , w ostatnie wakacje zaliczył kilka parków linowych (w tym trasę "dorosłą" z tzw. instruktorem ) i o strachu nie meldował... .
Iron, nie wspinamy się tylko trekkingujemy, to po co nam karta ? Kurcze, a może ja o czymś nie wiem ?
(...)
Bo o ile nic mi się nie pomyliło i o ile nic sie nie zmieniło od lat 90tych ubiegłego wieku, to z Wrót Chałubińskiego do Szpiglasowej Przełęczy prowadzi kopczykowany szlak o trudności bodaj 2+ dostępny tylko dla posiadaczy Karty Taternika (TPN rulez - inni płaca karę).
Co prawda myśmy z kumplami poszli na nielegalu i tak żeśmy sie rozpędzili, że wleźliśmy jeszcze na Szpiglasowy Wierch...
Na szczęście nikt nas nie złapał ale mieliśmy i chwile grozy, gdy bedac w połowie dystansu obejżelismy się, a Mięgusze były całe w chmurach, które na szczęście nie podążyły w naszym kierunku...
Właśnie Basik ważną informację udzielił o której ja zapomniałem. Młody musi nie mieć lęków wyskokościowych. Idąc już stromiznami od Czarnego Stawu pod Rysami fajnie się wspina człowiek po tych łańcuchach ale jak sie stanie na chwilę i się obejrzy za siebie to może się w głowie zakręcić. Ale napewno naszą stroną lepiej wchodzić niż schodzić.
Aha i koniecznie koniec lipca lub sierpień jeśli z młodym idziesz.
Ja będąc końcem czerwca miałem trochę przygód gdyż oznaczenie nowego szlaku było pod płatami lodu i poszedłem starym (którego TOPRowcy nie usunęli), podeszliśmy pod osunietą półkę skalną która okazała się ślepą ścieżką. Przejście na skróty kosztowało nas dużo strachu gdyż przechodząc po lodowczykach pod kątem ca 45st gdzie można było na dupie zjechać 200m w dół po lodzie chropowatym jak gruby papier ścierny nie napawało nas wesołością. Bez czekanów nasza wyprawa spaliłaby na panewce.
TOPRowcy tak naprawdę to w mediach są wykreowani na bohaterów i nieomylnych ludzi. Tak naprawdę to cwaniaczki z pekaesu i za to złe oznaczenie szlaku nalezy się im zółta kartka. Może już się pozmieniało od 2005 roku.
Iron, nie wspinamy się tylko trekkingujemy, to po co nam karta ? Kurcze, a może ja o czymś nie wiem ?
Co do przerdzewiałych zabezpieczeń, to jest jeszcze gorzej niż kilka lat temu. W dodatku jest sporo takich, które ledwo trzymają się ścian. I to nie jest już zabawne. Naprawdę ostatnio roztopy wyrządziły masę szkód. A mamy też porównanie, bo byliśmy tam kilka lat temu. Myślę, że po zbliżającej się zimie, powinni na poważnie pomyśleć o remoncie tego szlaku. Ale miejsce super Tylko tym razem "Sucha Bela" faktycznie była sucha a i Hornad po lecie jakiś taki niemrawy
Pancerniku, o ile Twój syn nie będzie miał lęku wysokości czy strachu przed łańcuchami, to ja bym poparła plan Gringo. Ja akurat mam lęk (za każdym razem marudzę Piotryemu, że nie dam rady, a co -przyznam się), ale jak już idę to idę Po łańcuchach, jak się ma lęk wysokości, łatwiej pod górę (przynajmniej ja tak mam), więc jakby co, tym bardziej lepiej od naszej strony podchodzić. Po słowackiej jest jeden krótki zabezpieczony odcinek.
No i już czekam na zdjęcia schroniska pod Rysami, bo jestem ciekawa, jak będzie ostatecznie wyglądało. Teraz było w totalnej przebudowie (ale czynne).
My dwa lata z rzędu (2010 i 2011) nartowaliśmy się w Szczyrbskim Plesie. O tyle fajnie, że można z buta dojść pod stok, a jak kto leniwy - jeździ skibus . Górka sama nie za wielka, ale zabić się trudno .
Mieszkaliśmy w wypasionym hotelu "Patria": http://www.hotelpatria.sk/sk/wellnes...tel-patria.htm. Hotel w sumie fajny (dla mnie trochę za wielki), jest basen, różne sauny i inne takie.
O ile w pierwszym roku byliśmy mile zaskoczeni rabatami (dziecko za friko, basen + sauny za friko, garaż podziemny za friko ), to rok później Słowacy się znacząco usztywnili...
Co nie znaczy, że nie jest fajnie po walce z nartami wygrzać się w cieplutkim jacuzzi, owinąć się w mięciutki szlafrok, walnąć na leżaczku z "Bażantem" w pokalu i patrzeć przez wielkie szyby na ośnieżone szczyty...
Wracając do Rysów - zobaczymy, jak nasza kondycja będzie wyglądać za dwa i pół roku i zobaczymy, którędy iść. A hotel "Patria" jest bazą dobrą, ale drogaśką...
Z Popradzkiego czy też Szczyrbskiego Plesa jeżdzi wąskotorowa kolejka elektryczna do Popradu a w Popradzie można w Tatralandii zregenerować siły po takim przejściu.
Kilka lat temu spałem w Hotelu Europa w Popradzie, komuna to była straszna ale wychodziło po 35 zł od osoby.
Ja bym proponował wejść od naszej strony a schodzić po słowackiej. Dobrze wziąć nocleg nad morskim okiem i wyruszyć o świcie.
Ma to też ten plus że z Palenicy do Morskiego Oka szybkim krokiem można zrobić sobie rozgrzewkę przed następnym dniem.
Ograniczajac się do jednej tylko strony wejścia i zejścia ograniczamy sobie też porównanie różnic jakie stanową Tatry "północne i wschodnie". Naświetlenie stoków z powodu budowy Tatr, charakteryzuje się ciekawymi odczuwalnymi i wizualnymi różnicami.
Wchodząc od strony Morskiego Oka mamy część bardziej surową, jest chłodniej bardziej księżycowo. Natomiast po drugiej stronie mamy bardziej ziemski klimat, zielono, cieplej, przyjaźniej.
Rysy (od tej drugiej, przyjemniejszej strony ), jak zwykle za to bez widoków
Metodycznie planując co roku jedynie tydzień w górach i koncentrując się jedynie na KGP (ale pamiętając o innych atrakcjach dla - już od przyszłego roku - nastolatka ), Rysy pewnie zostaną "na deser" (o ile kolana pozwolą ) w roku 2014...
Prawdopodobnie również od słowackiej strony, np. startując z Popradskiego Plesa. Dlatego... ...trochę więcej szczegółów, plijz... .
Zazdroszczę Wam Panowie zapału do zdobywania KGP. Gdyby nie fakt, że szkoda mi urlopu na zdobywanie górek, które mniej mnie interesują, to chyba dawno też bym się za to zabrała.
Tymczasem we wrześniu wędrowaliśmy po Tatrach, zaliczone:
Grześ (udała się pogoda, fajny widok na stronę słowacką i Babią);
Czerwone Wierchy (od Kościeliskiej, do Kondrackiej i dalej do Kuźnic); Szpiglasowa Przełęcz (miały być do tego Wrota Chałubińskiego, ale nasze kolana...ech, starość nie radość );Rysy (od tej drugiej, przyjemniejszej strony ), jak zwykle za to bez widoków;
Kasprowy z Karbami (na Karbach byliśmy pierwszy raz PIĘKNIE!)
Urlop w Tatrach udany, ale kolejny raz, to chyba dopiero za jakieś 10 lat. Nie opłaca się i tyle.
To już w zasadzie pagórki, ale bawiliśmy się też dobrze w Słowackim Raju, zaliczone w jeden dzień trasy "Sucha Bela", "Przelom Hornadu".
Dwa tygodnie temu byliśmy w okolicach Śnieżnika - przejście od Międzygórza do Siennej, z Opatem w schronisku pod Śnieżnikiem. Na drugi dzień powrót przez Czarną Górę do Międzygórza. Wracamy tam 22.X na świętowanie 140 - lecia schroniska
Przełom Hornadu - fajna sprawa - nadal są te przerdzewiałe "rakiety" nad wodą przy nachyleniu skały spychającej w toń rzeki?
A jak to co na czerwono za jednym zamachem, to rozumiem, że macie kartę taternika
Zazdroszczę Wam Panowie zapału do zdobywania KGP. Gdyby nie fakt, że szkoda mi urlopu na zdobywanie górek, które mniej mnie interesują, to chyba dawno też bym się za to zabrała.
Tymczasem we wrześniu wędrowaliśmy po Tatrach, zaliczone:
Grześ (udała się pogoda, fajny widok na stronę słowacką i Babią);
Czerwone Wierchy (od Kościeliskiej, do Kondrackiej i dalej do Kuźnic);
Szpiglasowa Przełęcz (miały być do tego Wrota Chałubińskiego, ale nasze kolana...ech, starość nie radość );
Rysy (od tej drugiej, przyjemniejszej strony ), jak zwykle za to bez widoków;
Kasprowy z Karbami (na Karbach byliśmy pierwszy raz PIĘKNIE!)
Urlop w Tatrach udany, ale kolejny raz, to chyba dopiero za jakieś 10 lat. Nie opłaca się i tyle.
To już w zasadzie pagórki, ale bawiliśmy się też dobrze w Słowackim Raju, zaliczone w jeden dzień trasy "Sucha Bela", "Przelom Hornadu".
Dwa tygodnie temu byliśmy w okolicach Śnieżnika - przejście od Międzygórza do Siennej, z Opatem w schronisku pod Śnieżnikiem. Na drugi dzień powrót przez Czarną Górę do Międzygórza. Wracamy tam 22.X na świętowanie 140 - lecia schroniska
Ostatnia zmiana dokonana przez Basik; 2011-10-13, 20:00.
Pierwszy "szczyt" z KGP to była Łysica, dwa lata temu, w ramach oswajania ośmiolatka z tym, że czasem w życiu jest pod górę . Jak dobrze pójdzie, w roku 2014 powinniśmy "szczytować" Rysami i zapinać Koronę .
To fakt w Sudetach teraz jest pięknie. Jak ci jesień ucieknie to na Czupel możesz spróbować w zimie. Ja właśnie ten jedyny szczyt zdobyłem w zimowej aurze, nie jest trudny i nie specjalnie wysoki.
Jak będziesz w Beskidzie to młodemu możesz pokazać źródła Wisły na Baraniej Górze.
Kiedy zdobyliście pierwszy ze szczytów ? Mnie KGP zajęło 10 lat, pierwsze moje wejście na Skrzyczne 24 czerwiec 2001 roku.
Gringo, szacun! My z Młodym chyba jednak tę jesień (mimo, że piękna) odpuścimy, za dużo się porobiło jakichś powakacyjnych okoliczności "towarzyskich", niestety...
Plan na tygodniowe łażenie "lato 2012" wygląda na razie tak: Biskupia Kopa, potem Rudawiec + Kowadło - i tym akcentem żegnamy Sudety, dalej transfer w Beskidy (Żywiec?) i tam: Babia Góra, Skrzyczne, Czupiel i Lubomir .
Dziś dopiąłem ostatni szczyt z Korony Gór Polski. Chełmiec (Wałbrzyskie) zdobyty, szlak z Boguszowa Gorce jest nuuudny jak zlot w Waszecie, cały czas prowadził drogą którą jakby nie szlaban to można by samochodem wjechać.
Wczoraj byłem na Wysokiej Kopie (Izerskie) i tymi górami jestem zachwycony, bardzo fotogeniczne pasmo. Co prawda znalezienie wierzchołka jest troszkę skomplikowane (szlak nie przebiega przez szczyt) ale dla chcącego nic trudnego, szczyt jest oznaczony kopczykiem z kamieni. Jeżeli ktoś się tam wybiera polecam odwiedzić w pobliżu szczytu kopalnię kwarcu "Stanisław" która leży na wysokości 1050mnpm, robi naprawdę niesamowite wrażenie.
Na przyszły rok zdobędę jeszcze Borową (Wałbrzyskie) która jest o 2 metry wyższa od Chełmca ale nie jest uznawana za szczyt KGP, ale niedługo może się to zmienić.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pirackamuza
Basik, uporządkowałaś już swój pięczątnik?
Niestety, zupełnie nie mam na to czasu . Nawet nie rozejrzałam się za żadną firmą introligatorską. Inna sprawa, że ostatnio trochę o zeszycie zapomniałam, bo w sumie wiele nowych miejsc w ostatnim czasie nie udało nam się zaliczyć.
Jedynie w czerwcowy weekend byliśmy w rejonie zwanym Czeska Szwajcaria.
Wielki mam problem z tym piwem (w tytule wątku). Otóż w Potštejnie, gdzie Clock ma już dobrych parę lat swój browar jego właściciele zakupili historyczną fabrykę Fenetra i tam warzą nowe piwa pod nową marką. Chodzi o piwa kojarzące się z Belgią - saisony, spontaniczna fermentacja, itd....
Zastanawiałem się długo cóż mógłbym napisać o browarkach w których próbowałem piwa, ale ich nie widziałem od wewnątrz co mi się rzadko zdarza.
Ale coś napisać trzeba, nie zawsze musi być kawior, jak brzmiał tytuł pewnego filmu.
Leave a comment: