Zdrowie niech zdrowo nie żyją??? SZACUNEK a zdrowie nasze.
Zdrowie ich za to co zrobili. I to miejsce w którym teraz są niech im będzie dobrze służyło. Za to wypije zawsze. Ci co żyją górami spotykają się ze śmiercią non stop więc mają też do niej inne podejście-ale to już może na inny temat.
Mi się ta ściana najbardziej kojarzy ze słynną akcją ratunkową z 1957 roku kiedy pierwszy raz na taką skalę zastosowano tzw. szelki Grammingera do opuszczenia ratownika kilkaset metrów w dół z grani szczytowej żeby go z powrotem wciągnąć z ratowanym alpinistą na plecach. Teraz nie pamiętam szczegółów ale udało się w ten sposób uratować Claudio Corti'ego. Drugi z Włochów, Stefano Longhi, wisiał niewiele niżej. Był w kontakcie głosowym z ratownikami, jednak nie byli w stanie do niego zjechać. Prawdopodobnie nie przeżył następnej nocy z powodu wychłodzenia. Przypomina mi się to z opowiadania "Stefano, przyjdziemy jutro" które kiedyś czytałem, już nie pamiętam autora. Jego ciało ściągnięto dopiero 2 lata później
Opowiadanie o którym pisałeś było autorstwa Adama Skoczylasa. Brał on udział w tej akcji ratunkowej wraz z innymi polskimi alpinistami, którzy przebywali w tym czasie w okolicy na obozie wspinaczkowym. A Corti to postać kontrowersyjna. To co mówił po wyciągnięciu go na szczyt i jak mieszał się w zeznaniach poźniej sprawiło że środowisko go po prostu odrzuciło. Pierwsze słowa Cortiego po wyciągnięciuna szczyt: "Świetnie, teraz mogę spróbować w przyszłym roku". Jakby nic sie nie stało.
( ... ) warunki powinny być do marca. Czułem się jak na Kaukazie
Warunki narciarskie zawsze są do maja a nawet do czerwca ... a jak obecnie jest na Kaukazie ?
Bo wiesz, jak byłem 20-ścia lat temu samolotem przyjażni, to na nartach było alpejsko ( trasy kiepsko przygotowane ... jak to na wschodzie ).
W sklepo - barakach tylko ocet, kawior, pepsi i ... samogon ! W " restauracjach " trochę lepiej bo można było troche zjeść
Ogólnie bbb tanio i złodziejstwo ...
Opisz proszę coś więcej bo te Wasze zdjęcia w galerii jakieś bardzo " popularne " a bardzo mnie to kręci - czy warto tam obecnie pojechać na narty ?
Czy bezpieczeństwo osobiste ... a może zabrać ze sobą flinte ?
Z początku nie chciało mi się z tobą wdawać w polemiki, wybierasz sobie fragment mojego postu sprzed miesiąca i przekręcasz sens całości, dobrze wiesz o co mi chodziło. Ale odpowiem. Chodziło mi o warunki lawinowe przy których można chodzić wysoko i w wiekszości miejsc. I takie warunki zreguły są do marca/kwietnia. A w temacie Kaukaz-chodziło o ilość rosyjskojezycznych ludzi na ulicach (99,9% ludzi którzy to przeczytali wiedzieło o co chodziło...) Myśle że jak chcesz mieć trasy zjazdowe to jedź w Alpy albo przestaw sie na skialpinizm.Zreszta nie kumam-w Kaukazie nie ma być alpejsko? A jak? Beskidowo? Co do sklepów to nie widze różnicy ich-nasze a złodziejstwo to masz większe u Polsce, chyba że paradujesz ze złotymi łańcuchami na szyji.
Moje zdjecia z galerii nie są z Kaukazu (zreszta to też jest tam napisane...) i nie wiem czym mogą się różnic podobne zdjęcia z Alp, Kaukazu, Pamiru czy Wypizdowia Górnego i o co chodzi z tą ich popularnościa tym bardziej nie wiem. Na nartach nie jeżdze więc popytaj innych.
ja niestety musiałem zrezygnować z wypadu w góry na Słowację, gdyż w tym samym czasie jest giełda i spotkanie pogiełdowe, a tak dawno nie piłem słowackich piw
Na Kaukazie znają narty. Załapałem się na Tyskie ?
Zadaj konkretne pytanie to będziesz miał konkretne informacje.
Wiem, że wiedzą tam jak wyglądają narty , p.w.
Więc piwa na razie nie ma, czy znają tam Tyskie ?
Konkretne pytanie: " Sytuacja narciarstwa alpejskiego i biegowego na Kaukazie, stan obecny ".
Tylko proszę szczerze tak od siebie z pominięciem literatury pięknej czyli fachowej w polskim przekładzie !
Pomimo, że sezon górsko-wyprawowy w pełni to wątek się już trochę zestarzał, więc postanowiłem go odświeżyć .
W poszukiwaniu nowych górskich wrażeń ruszyliśmy ostatnio z dreamerowym synem (starszym - Bartkiem) w Małą Fatrę na Słowacji. Chęć potwierdzenia wszystkich entuzjastycznych opinii na temat tych gór wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem, bo upał był nie do zniesienia a na grani ni drzewka nie uświadczysz.
Krótki, 4-dniowy wypad wystarczył aby przemierzyć grań Małej Fatry Krywańskiej. Górami jestem oczarowany i śmiało poszerzam grono entuzjastów tego górskiego pasma: strzeliste wierzchołki o sporych wysokościach względnych porośnięte w szczytowych partiach trawą niczym bieszczadzkie połoniny (cała główna grań pozbawiona jest drzew) i "obsypane" skałkami gwarantują przy dobrej pogodzie fantastyczne widoki. Góry wciąż pozostają niezdeptane (w porównaniu z popularnymi szlakami w Polsce ilość turystów jest niemal znikoma), przez co "płynięcie" trawiastymi zboczami Wielkiej Krywani czy Stoha daje wrażenie nieokiełznanej swobody, coraz trudniejsze do odnalezienia w naszym kraju.
Góry przemierzaliśmy z zach na wsch, a pobyt w kolejnych schroniskach przybrał charakter (jakżeby inaczej ) swoistego szlaku piwnego:
- Chata pod Suchym (I nocleg) - ciche, sympatyczne schronisko położone nieco na uboczu, na polanie pośród dorodnego lasu na stoku Suchego; brak piwa beczkowego był niemiłym zaskoczeniem po ciężkim, upalnym dniu; właściciel oferuje kilka rodzajów piwa butelkowego (w cenie 35-40 koron), ale nie trzyma piwa w lodówce więc jest tak sobie;
- Chata pod Chlebom (II nocleg) - bardziej cywilizowane (niedaleko kolej linowa z Vratnej), pełne turystów i hałasu schronisko, które ma tę przewagę nad poprzednim, że serwuje lanego Topvara (nie pamiętam ceny); za Topvarem nie przepadam, ale po całym dniu w upalnym słońcu smakuje wybornie;
- Štefanova, Penzion pod Lampašom (III nocleg) - tym razem nie schronisko, a mały pensjonacik w górskiej wsi Štefanova, nieopodal Terchovej; czyste, przytulne lokum na końcu wsi zaraz przy zejściu ze szlaku z Rozsutca wybrane nieprzypadkowo: jedyne w okolicy miejsce serwujące lane piwo z czeskiego browaru Černa Hora (fantastyczna 10-tka w cenie 35 koron).
My mieliśmy być na Słowackim Raju ,ale zmieniliśmy plan i wylądowaliśmy w Wysokich Tatrach.Wyruszyliśmy rano z Krakowa do Zakopanego pociągiem,potem busem na Łysą Polanę,potem autobusem rejsowym do Starego Smokowca i dalej elektriczką do Novej Lesnej.Tam zaczepiła nas dziewczynka i po chwili mieliśmy ubytowani za 200 koron W Smokowcu,czy Szczyrbskim Plesie nie ma praktycznie kwater prywatnych(tylko u nachalnych Cyganów),a ceny w penzionach czy hotelach zaczynają się od 300-350 koron.
Udało nam się wejść do Chaty Theryho na 2015 m.Przepiękny szlak ze Starego Smokowca,częściowo w lesie,po drodze trzy wodospady,trzy schroniska,przejście ze Zbójnickiech chaty do Theryho po kamieniach i skałkach,do tego tuż nad przepaścią i nawet po części kaskady gdzie moment nieuwagi mógł skończyć się wiadomo czym.Widoki prześliczne-to była najładniejsza trasa jaką przeszedłem do tej pory.
Byliśmy też na wodospadzie Skok,gdzie sama końcówka była częściowo na łańcuchach,po drodze był piękny Popradzki staw.
Chcieliśmy też iść na Rysy,ale przy Popradzkim Stawie widzoczność była na kilka-kilkanaście metrów,do tego zaczęło padać i poszliśmy na górę o nazwie Ostrva(1984) i potem Tatrzańską magistralą przez Baltizovski staw do miejscowości Vysne Hagi.Szkoda,że była mgła bo szlak był przepiękny i dość trudny.Jak czasami góry się odkrywały to było widać ich piękno.
C.D.N.
Muszę się z Ironem zgodzić w tej sprawie Także w latach 90 byłem w Tatrach Słowackich i odnoszę podobne wrażenie. Do zalet Tatr Słowackich dodałbym jednak jeszcze piwo (browar w Popradzie jest bardzo blisko) i dobrą komunikację wąskotorową u podnóża gór.
Komunikacja pomiędzy miasteczkami jest zorganizowana dzięki elektriczce bardzo dobrze(w sumie jeżdżą co godzinę)Bilety stosunkowo tanie,można kupić bilet blokowy,jedniodniowy,trzydniowy,siedmiodniowy i miesięczny.
Co do piwa słowackiego,to niestety większość była delikatnie mówiąc nijakich i musiałem się męczyć.Mnie się osobiście bardziej podobają słowackie Tatry,choć trasy są na cały dzień i niestety jak jest napisane,że od miejsca x do miejsca y ma iść się 2.30 to trzeba naprawdę dobrze przebierać nogami by dojść w 3 godziny,spróbuj jeszcze stanąć i porobić zdjęcia do tego zatrzymać się na piwo w schronisku to robią się 4 godziny Także nasza rada,jak wybieracie się w trasę i jest opisana tam i z powrotem 6 godzin-to liczcie conajmniej 9 godzin,no chyba ,że chcecie tylko iść tam i z powrotem bez odpoczynku
Comment