Jestem po kilku...telefonach. Tak się cudownie złożyło, że na 7 osób na piętrze, tylko ja od jakiegoś czasu jestem w pracy. Mogę trzymać nogi na kaloryferze, robić dziwne miny do słuchawki, pisać głupoty na Forum. Tylko kurczę, mam jeszcze lekkie wyrzuty sumienia... Ale wieczorem idę ponękać pewnych uroczych Forumowiczów z internetem, to może faktycznie napiszę coś po kilku
Czesio śpiewa w środku, w Czesiu...
Tłumaczę, przewodzę i wiecznie zabieram się za uporządkowanie kolekcji wafli i szkła.
Nie jestem jeszcze nawet po jednym dobrym, a czuję się jak po kilkunastu... Chyba zaraz pójdę sam - jakiś rekord czasowy Jeszcze tylko jakoś do domu trzeba dojechać...
Czesio śpiewa w środku, w Czesiu...
Tłumaczę, przewodzę i wiecznie zabieram się za uporządkowanie kolekcji wafli i szkła.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika cyborg_marcel
Nie jestem jeszcze nawet po jednym dobrym, a czuję się jak po kilkunastu... Chyba zaraz pójdę sam - jakiś rekord czasowy Jeszcze tylko jakoś do domu trzeba dojechać...
Jestem po kilku i czułbym się świetnie gdyby nie to, że w spokojnej do tej pory klatce w bloku pojawiła się techno patologia i nie wiem co zrobić. Praktyvznie nie da się przebywac od ich łomotu w mieszkaniu ale nei ma 22.00. W ryj bić od razu?
To inaczej miało być, przyjaciele,
To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!
Rządzący światem samowładnie
Królowie banków, fabryk, hut
Tym mocni są, że każdy kradnie
Bogactwa, które stwarza lud.
Jestem po kilku i czułbym się świetnie gdyby nie to, że w spokojnej do tej pory klatce w bloku pojawiła się techno patologia i nie wiem co zrobić. Praktyvznie nie da się przebywac od ich łomotu w mieszkaniu ale nei ma 22.00. W ryj bić od razu?
To na pewno jacyś neoliberalni chuligani. W głowie się nie mieści, że takich rzeczy dopuszcza się młodzież lewicowa
Co mi się dziś nie udało? Chciałem taki temat założyć ale może już jest...
Bywają dni, w których nie wszystko idzie jak należy.
Jak było dzisiaj ze mną? - ano... głupia sprawa, nie udało mi się nawlec igły.
W południe jeszcze nic nie zwiastowało niepowodzenia. Jakoś koło 11.00 natknąłem się na piwko. Nie żebym jego szukał, ot - sięgnąłem do kredensu (schyliwszy się nieco) gdzie zwykle jest... i rzeczywiście było. Wychylona flasza upomniała się o następną... trzecia stuknęła w zlewie o poprzednie, bo porządek musi być - flaszkę po piwie należy potoknąć (jak to mówią) i starannie osuszyć. Ponieważ zamiłowanie do porządku mam we krwi, również następną osuszyłem z pietyzmem... i tak zleciało...
Coś pożytecznego każdego dnia wypada jednak zrobić więc dzisiaj nie mogło być inaczej i tu zaczęły się problemy. Mam zaległy prezent dla kuzynostwa, sięgnąłem więc po tamborek by tych kilka krzyżyków zategować, co by robotę do przodu nieco posunąć (może niewiele ale jednak). Biorę (proszę ja Was) igłę i jak zwykle w takich razach - kordonek, ugniatając mu nieco koniec, by na igłę go nadziać... i nic z tego. Śmieszne to się w końcu zrobiło bo co ja byłem tuż tuż przy uchu, to mi się to raz z lewej raz z prawej omskało. Co próbuję to ha ha ha, brzuch piwem załadowany się kołysze, ręka się kiwa a igła wbita już w stół - by choć jeden element był stabilny... - sytuacja komiczna. Spróbowałem inaczej - koniec kordonka pośliniłem obficie - też nie pomogło. Zdecydowałem się więc na sposób drastyczny i ten koniec sklepałem młotkiem. Było już prawie dobrze, wąskość odpowiednia ale nitka okazała się zbyt szeroka. Ponieważ nie znalazłem igły z wyższym uchem, zdrzemnąłem się nieco...
Dzień się jeszcze nie skończył więc do roboty...
Pozdrawiam.
Piwo jest prawdopodobnie jedną z najlepszych rzeczy, jakie pojawiły się na ziemi - oprócz mnie, tak... to dwa z największych objawień na powierzchni ziemi. Więc... pasujemy do siebie.
Comment