Znalezione w sieci
Collapse
X
-
-
coś na ząb
na uwagę zasługuje składLast edited by arzy; 2006-09-20, 12:47."Spotkałem się z kolegą / Bo kolega jest od tego / I wypada czasem spotkać się z nim"
Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
Bractwo Piwne
Skład Piwa
Piszę poprawnie po polsku!
Comment
-
-
Do czego może doprowadzić nadmiar piwa
Pijany chiński robotnik, ugryziony przez pandę w pekińskim zoo, zemścił się na zwierzęciu, gryząc je w plecy - napisał pekiński "Morning Post".
35-letni Zhang Xinyan z prowincji Hunan wypił w restauracji cztery kufle piwa, po czym postanowił odwiedzić pobliskie zoo.
Jak pisze gazeta, mężczyzna zauważył śpiącą pandę i "poczuł nagłą potrzebę dotknięcia jej". Wskoczył więc za ogrodzenie i nachylił się, by zwierzę - jak tłumaczył później - przytulić.
Obudzona, przestraszona panda ugryzła turystę w nogę. Xinyan zdenerwował się i kopnął zwierzę. Doszło do krótkiej szarpaniny.
"Wtedy ugryzłem zwierzaka w plecy" - zrelacjonował Xinyan gazecie. Jego zdaniem "skóra pandy była dość cienka".
Obecni przy bójce turyści wezwali pracownika zoo, który uspokoił zwierzę, spryskując je wodą. Ranny mężczyzna został odwieziony do szpitala.
Xinyan przyznał w wywiadzie, że wcześniej widział pandy jedynie w telewizji i zawsze wydawały mu się one "przyjaźnie nastawione do ludzi".
Comment
-
-
Znalazłem w sieci, i to ku przestrodze!
Piwo to początek!
Dżin mieszka w każdej butelce
Kiedy pijesz i pracujesz jednocześnie i obydwie te rzeczy robisz naprawdę z pełnym zaangażowaniem, możesz w pewnej chwili znaleźć się na życiowym zakręcie. Nagle okaże się, że nie możesz już tego łączyć. Wtedy pomogą ci lekarze wykonujący błyskawiczne detoksy. Pamiętaj jednak, że jeśli przesadzisz z detoksami, możesz wylądować na małym zielonym cmentarzu, a w najlepszym razie na odwyku w towarzystwie kompletnych szaleńców.
"Nie lubię, kiedy rzygają na buty..."
- Najbardziej zapadł mi w pamięć facet, który przyszedł i powiedział tak: "Panie doktorze, robaki do mnie gadają". Wyglądał jak Gregory Peck w filmie "Old Gringo" i cały czas się uśmiechał. Mój rozmówca nie chce, by ujawniać jego nazwisko. Jest lekarzem i zajmuje się alkoholikami.
- Głównie przychodzą do mnie tacy, którzy napili się ostro i chcą szybko wytrzeźwieć, ale najczęściej dzwonią. Jadę do nich i aplikuję dożylnie glukozę, a potem witaminy. To neutralizuje i wypłukuje alkohol z krwi. Nawet ludzie, którzy ledwo się ruszają z przepicia, są po tej kuracji jak nowo narodzeni.
Przeważnie doktora wzywają mężczyźni, ale kilka razy jeździł do zalanych kobiet. - Pijany facet to coś, co można jeszcze wytrzymać. Nawet gdy obrzyga ci buty albo zapomniał, że cię wezwał i teraz biega po mieszkaniu w poszukiwaniu młotka, bo musi się przed tobą obronić, to jest to obrazek, który przy odrobinie wysiłku możesz przywołać z pamięci i nic cię w nim nie zaskoczy. Pijana babka to piekło. Byłem u kilku takich. Spektrum zachowań bardzo szerokie - od wyzwisk do propozycji seksualnych i striptizu, były także oczywiście wymioty, drgawki. To wszystko były młode, ładne kobiety, nie jakieś przechodzone raszple.
Czasem stan klienta jest taki, że żadna glukoza i witaminy sączące się z kroplówki nie pomogą, albo klient chce wytrzeźwieć natychmiast. - Ja takich rzeczy nie robię, bo boję się, że klient mi zejdzie. Są tacy, którzy podają insulinę i odkręcają na maksa kroplówki. W Tworkach mówią na to "niagara". Wariuje przy tym ciśnienie i pijaczek może zejść na udar, a insulina bardzo źle działa na trzustkę.
Ceny szybkich detoksów są zróżnicowane; mój rozmówca bierze za to 200 złotych, ale on stosuje podstawowy wariant dla pijaków, którym się średnio śpieszy. Usługa może jednak kosztować nawet 800-900 złotych - wszystko zależy od zastosowanych środków i tego, jaki jest akurat dzień. W święta wszystko jest droższe. Wszyscy klienci mojego rozmówcy byli ludźmi dobrze ustawionymi zawodowo, mającymi dochody znacznie powyżej przeciętnej. - Chyba nie myślałeś, że jeżdżę do żuli, którzy leżą w rynsztokach? - mówi.
Pijany management
Piotr zajmuje kierownicze stanowisko w jednym z dużych banków. Na gazie jest prawie cały czas. Żeby nie było widać tego po oczach, wpuszcza sobie co jakiś czas kropelki. Uśmiech nie schodzi z jego twarzy nigdy i mało kto wie, że Piotr jest alkoholikiem.
- Nie daj sobie wmówić, że kiedy wszyjesz sobie disulfiram, to przestaniesz pić. Może ktoś tam się nie ugnie, ale ja się zaszywałem już cztery razy i co z tego. Dalej piję. Piotr nie wie, co zrobić, żeby nie pić. Wie za to doskonale co zrobić, żeby móc pić, gdy ma się w pośladku wszyty disulfiram.
- To cię przecież nie zabije, musisz zdawać sobie z tego sprawę. To tylko potęguje objawy zatrucia alkoholowego; jeśli jesteś mocny, to przetrzymasz. Kupujesz sobie piwko, siadasz przed telewizorem i otwierasz; obok stawiasz miskę, do której będziesz zwracał, a na oparciu fotela wieszasz ręcznik, którym będziesz ocierał pot z czoła. A potem do dzieła! Najgorszy jest pierwszy łyk. Okropnie trzęsie. Musisz pić malutkimi łykami, żeby organizm się dostosował. Powoli do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Piotr nie wierzy, żeby można było sobie wydłubać nożem tabletki z pośladków. - Wiesz, to są takie chłopackie opowieści o prawdziwym piciu. Znasz kogoś, kto zrobił coś podobnego? Przyznaję, że osobiście nie, tylko o tym słyszałem.
Piotr nie boi się, że ktoś go wyrzuci z pracy. - To jest w ogóle wykluczone. Po pierwsze jestem dobrym specjalistą, po drugie mój szef też lubi sobie wypić, po trzecie mieszkam w kraju, gdzie ciągle są miejsca, z których wypędza się matki z nieślubnymi dziećmi, a gdy ktoś po pijanemu pobije żonę, to mówią "e, pijany był, zdarzyło się". Nie słyszałem jeszcze, by wśród menedżerów ktoś wyleciał za picie. Już prędzej na nadmierne angażowanie się w pracę – żartuje Piotr. – Mój kolega wpadł kiedyś w taki ciąg, że spał po śmietnikach, nie chodził do pracy, a był dyrektorem. I co? Nic się nie stało. Poszedł do szefa, powiedział co i jak i jeszcze wszyscy mu współczuli. Gdy nie miał ciągu, to robota szła i nic nie było zawalone. No bo jeśli ktoś pije cały czas, to budzi się wcześnie, czasem ma kaca, czasem go trzęsie i musi coś zrobić. Najczęściej idzie do pracy i zajmuje się swoimi obowiązkami. Flaszkę można sobie zawsze postawić w pracy i wtedy już nie ma problemu. Nigdzie ci się nie spieszy, cały czas jesteś u siebie.
Na odwyku fajnie jest
Są alkoholicy, dla których nie ma już ratunku. Są bardzo poważnie chorzy, mają urojenia i dramatycznie przebiegające deliria. Żeby zamknąć ich w szpitalu, gdzie jest odwyk, trzeba uzyskać ich zgodę. Muszą stanąć twarzą w twarz ze swoim problemem i przyznać się do choroby. Niewielu się na to zdobywa. - Napisz, że mam na imię Alan - mówi Alan. - Do wariatów poszedłem, kiedy zauważyłem, że mam przyjaciela. Siedział mi na plecach i wszędzie musiałem go ze sobą nosić. Okropnie był ciężki. W dodatku nic nie mówił. Jak długo mogłem to wytrzymać? Musiałem się gdzieś zgłosić. Przyjaciel Alana zszedł z jego pleców dopiero po miesiącu. Alan mówi, że nie zrobił tego dobrowolnie, trzeba go było zmusić. - Włochate pająki łażące po kołdrze, robaki, które mrugają oczami i mówią albo krasnoludki to na takim odwyku standard - mówi Alan. - Ja byłem wyjątkiem; cały oddział przyszedł mnie poznać i mojego przyjaciela oczywiście też. Było dużo śmiechu.
Wytrzeźwiałka działa
Max już nie pije. Przestał, kiedy wylądował w izbie wytrzeźwień. - Piłem zawsze tylko towarzysko i w dobrych lokalach - mówi Max. - Kiedyś wyszedłem z takiego lokalu, była zima, zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem, leżałem bez ubrania na wąskiej pryczy. Obok leżał jakiś nieogolony brudas, ktoś czołgał się po podłodze w samych kalesonach, a przy drzwiach stał facet, który walił w nie od czasu do czasu pięścią i wrzeszczał rozdzierająco: "Otworzyć! Otworzyć!" Okropnie chciało mi się pić, nie mogłem się ruszyć. Leżałem tak chyba z pół godziny, aż przyszedł pielęgniarz i walnął tego krzyczącego tak, że tamten natychmiast stracił oddech. A potem bardzo grzecznie zwrócił się do mnie, czy nie zechciałbym udać się z nim w celu ustalenia danych personalnych. Poszedłem. Okazało się, że moje dane są już dawno spisane z dowodu. Pielęgniarze powiedzieli, że zostałem przywieziony o 2 w nocy, mogą mnie więc wypuścić dopiero o drugiej po południu, bo takie są procedury. Była dopiero jedenasta. Kiedy pomyślałem, że mam tu czekać jeszcze tyle czasu, serce we mnie zamarło. Pielęgniarze popijali sobie ciepły barszczyk, ale żaden nie pomyślał, żeby mnie poczęstować. Zapytałem, co mogę zrobić, żeby przyspieszyć swoje uwolnienie. Uśmiechnęli się szeroko, bo wcześniej spenetrowali mój portfel. Zapłaciłem 140 złotych za pobyt w izbie, bo tyle się wtedy płaciło i dodatkowo sto za to, że wypuścili mnie wcześniej. Od tamtej nocy nie sięgnąłem po kieliszek.
Gabriel Maciejewskizupka chmielowa dobra i zdrowa!!
Comment
-
-
-
BEZ KOMENTARZA...
Najnowsze piwo...najnowszy otwieracz...
Comment
-
-
Lwów zawsze polski,Bytom zawsze niemiecki.
1 FOLKSDOJCZ BROWARU :D
Da seufzt sie still, ja still und flüstert leise:
Mein Schlesierland, mein Heimatland,
So von Natur, Natur in alter Weise,
Wir sehn uns wieder, mein Schlesierland,
Wir sehn uns wieder am Oderstrand.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kiszotA co powiecie na takie importowane piwa w puszce?
http://www.hipernet24.pl/katalog.php?kat_id=1675Browar Hajduki.
adam16@browar.biz
Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
Krasnoludki są na świecie, a w każdym razie w Chorzowie ;) a dowodem jest to, iż do domowego piwa siusiają :D - mam KWASIŻURA :D
Comment
-
-
Czerwony Kapturek - wersja współczesna
Dawno, dawno temu, była sobie mała internautka, a nazywała się Czerwony K-pturek. Codziennie chatowala sobie z przyjaciółmi na kanale #las, aż tu pewnego dnia dostała maila od Mamy, w którym było napisane:
"Kochana Córeczko, w załączniku przesyłam Ci pliki HTMLowe dla Babci. ZaFTPuj się, proszę, na konto Babci i daj jej te pliki, bo są jej potrzebne, żeby postawić sobie strone webową. Całuję. Mama"
Tak więc nasza mała internautka odpaliła sobie Windowsowego FTPa i załogowała się jako "K-pturek", żeby przesłać babci pliki, które właśnie dostała od mamy. Akurat ściągała załącznik ze swojego konta webmailowego gdy nagle dostała przez ICQa wiadomość od użytkownika o adresie e-wilk@hacker.las.com. K-pturek grzecznie odpowiedział na ICQową wiadomość, na co E-wilk uprzejmie ją pozdrowił i zapytał dokąd to się wybierała. K-pturek odpowiedział: - Loguję się na konto Babci, żeby przeFTPowac parę
plików potrzebnych do postawienia własnej strony webowej. Po takiej odpowiedzi E-wilk zatelnetował się na skróty i połączył się z kontem Babci pierwszy. Gdy konto babci zapytało go o login ID, wstukał "k-pturek", scrackował hasło i wszedł na konto. Babcia, gdy zorientowała się, że to nie K-pturek tylko ktoś inny, natychmiast skillowała mu process, ale niestety E-wilk był szybszy. Zrobił jej ICMP flood'a na wszystkie porty, których firewall babci nie pilnował, firewall sie wywalił, a E-wilk
zmienił hasło Babci. Potem przyznał sobie prawa ROOTa i zmienił system operacyjny na nowy, który nawet interfejsem przypominał stary system babci. A gdy już wszystko było zainstalowane, rozgoscił się na koncie babci podszywając się pod dotychczasową właścicielkę. Po chwili zalogował sie K-pturek i po wejściu na konto babci zorientował się, że coś sie tu zmieniło. Zatalkowal szybko do babci i zapytał:
- Babciu, a dlaczego masz taką wielką quote na dysku ?
- Żeby lepiej pomieścić Twoje pliki.
- Babciu, a dlaczego masz taki nowoczesny interfejs graficzny ?
- Żeby lepiej skatalogować Twoje pliki.
K-pturek poczuł, że coś tu jest nie tak:
- Babciu, a dlaczego masz prawa ROOTa ?
- Żeby Cię lepiej scrackować !!!
Po takiej rozmowie nawet mały łatwowierny K-pturek rozpoznał, że to wcale nie Babcia i szybkim whois sprawdziła, że jej rozmówca talkował z konta e-wilk@hacker.las.com. K-pturek natychmiast wysłał maila do security@cyberspace.cop.org żeby poskarżyć się na oszusta. Przebiegły E-wilk spróbował zablokować K-pturkowi serwer POP3 przeciążając pamięć, ale na szczęście K-pturek zdążył w porę kliknąć guzik Wyślij. Po chwili na serwer wszedł Sysop z cyberspace.cop, który błyskawicznie odczytał adres IP
E-wilka, zoverride'ował mu prawa dostępu i sam sobie przyznał profil ROOTa. Zanim E-wilk sie zorientował, Sysop skillował mu proces i zalożył bana na całą domenę. A z Trash'a systemu operacyjnego E-wilka udało się odzyskać tabele partycji starego systemu Babci, dzięki czemu można było odtworzyć starą konfigurację. Dzięki pomocy K-pturka i dzielnego Sysopa, Babcia mogła dokończyć formatowanie w HTMLu i postawiła wspaniałą stronę webową z dostępem 10 kilo na sekundę. Stronę Babci podziwiali
wszyscy jak Sieć długą i szeroka, i w krótkim czasie nabili jej rekordową liczbę hitów....
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Comment
-
-
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kiszotA co powiecie na takie importowane piwa w puszce?
http://www.hipernet24.pl/katalog.php?kat_id=1675
Comment
-
Comment