Ciekawostki historyczne

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Komar_Pafnucy
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2005.08
    • 1114

    #31
    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy
    Jak dla mnie, magistra politologii, to tylko przypomnienie, że również historycy w swoich pracach służą polityce - czasem czyjejś (jak w przykładzie który tak Cię oburzył), czasem swojej własnej.
    A już historii Polski, zwłaszcza tej nauczanej w szkołach i w publicystyce, ale również na uczelniach, nieraz daleko do obiektywności.
    Uznałem podany przykład za bardzo niesmaczny ponieważ jest różnica pomiędzy brakiem obiektywizmu (zresztą nikt nie jest obiektywny i nie ma w tym nic złego) a zwykłym kłamstwem. Wiadomo, że różne źródła można w rożny sposób interpretować, nawet naginając pewne rzeczy do własnej koncepcji. Kiedy jednak "historyk" zaczyna przeczyć oczywistom faktom, przy okazji nie uzasadniając tego w żaden sposób źródłowo to przestaje być historykiem a staje się eufemistycznie mówiąc publicystą bądź politykiem.

    Pozdrawiam
    Last edited by Komar_Pafnucy; 2006-01-29, 00:03.

    Multitap Crawl
    Multitap Crawl na Facebook

    "Kilgore Trout napisał kiedyś opowiadanie w formie rozmowy między dwoma drożdżami.
    Spożywając cukier i dusząc się we własnych ekskrementach dyskutowały nad celem życia."

    Comment

    • becik
      Generał Wszelkich Fermentacji
      🍼🍼
      • 2002.07
      • 14999

      #32
      [QUOTE=Latarnik]
      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pieczarek
      Bardzo wątpię w możliwość usunięcia śladów krwi ówczesnymi środkami. QUOTE]

      Krew swieza najlepiej jest usuwana przez zimna wode (rozpad hemoglobiny), a tej chyba wtedy nie brakowalo i na bialych szatach nie bylo nawet sladu krwi.
      Dziś przeprowadziłem eksperyment, żywa i świeża krew zmywa się pod zimną wodą bez żadnych detergentów, nic nie zostało
      Last edited by becik; 2006-02-03, 21:58.
      Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl

      Comment

      • pieczarek
        Pułkownik Chmielowy Ekspert
        • 2001.06
        • 5011

        #33
        Gratuluję udanego eksperymentu. Pytanie jak długo krew jest świeża. Zasycha w kilka, góra kilkanaście minut, a "imprezy" Elżbiety Batory trwały chyba trochę dłużej. No chyba, że Elżbieta na ofiary wybierała wyłącznie osoby chore na hemofilię.

        Comment

        • becik
          Generał Wszelkich Fermentacji
          🍼🍼
          • 2002.07
          • 14999

          #34
          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pieczarek
          Gratuluję udanego eksperymentu. Pytanie jak długo krew jest świeża. Zasycha w kilka, góra kilkanaście minut, a "imprezy" Elżbiety Batory trwały chyba trochę dłużej. No chyba, że Elżbieta na ofiary wybierała wyłącznie osoby chore na hemofilię.
          fakt, zmyłem świeżą krew,jak następnym razem się skaleczę to zaczekam aż zaschnie
          Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl

          Comment

          • żąleną
            D(r)u(c)h nieuchwytny
            • 2002.01
            • 13239

            #35
            Becik, nie zapamiętuj się zbytnio w tym eksperymentatorstwie.

            Comment

            • kalifat
              Major Piwnych Rewolucji
              • 2004.10
              • 1168

              #36
              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika becik
              fakt, zmyłem świeżą krew,jak następnym razem się skaleczę to zaczekam aż zaschnie
              E tam, Becik nie popisałeś się jako eksperymentator
              Powinienieś był dobrze go zaplanować, aby nie zakłócić wyników.
              A Ty tylko czekasz na skaleczenie. To musi być poważna rana - Twoja, nie Twoja, ale krew MUSI sikać znacznie.
              bla bla bla

              Comment

              • Latarnik
                Premium Lamplighter
                🥛🥛🥛🥛
                • 2004.06
                • 5030

                #37
                Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika becik
                fakt, zmyłem świeżą krew,jak następnym razem się skaleczę to zaczekam aż zaschnie
                Zimna woda dziala rowniez na zaschnieta krew, tylko to troche dluzej trwa.
                Uwierzcie mi na slowo, bo nie warto sie kaleczyc.
                5450 kapsli z wypitych piw
                874 nowe piwa opisałem na forum (w tym 774 z USA).
                "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy."- Benjamin Franklin
                https://sites.google.com/view/latarniknj-galeria/strona-główna
                Freedom is the right to tell people what they do not want to hear– George Orwell
                https://sites.google.com/view/ety-z-...trona-główna

                Comment

                • pieczarek
                  Pułkownik Chmielowy Ekspert
                  • 2001.06
                  • 5011

                  #38
                  W "Dzienniku" z 20.04.2006r. Michał Komar zajął się sprawą Elżbiety Batory, której historia rozpoczęła ten wątek. W artykule "Bestia czy ofiara czarnego PR? Trzynaście prawd o Ersebet Bathory" krok po kroku wyjaśnia zagadki związane z tą panią. I niewiele ostało się z tej krwawej historii. Nie wykluczając, że miała na sumieniu jakieś krwawe łaźnie, autor wyjaśnia historyczne tło zdarzeń, podważa wiarygodność uzyskanych zeznań, pokazuje kto był zainteresowany rozprawą z rodem siedmiogrodzkich Batorych.
                  Warto przeczytać, bo pokazuje jak odmienne mogą być oceny tych samych historycznych "faktów".

                  Comment

                  • becik
                    Generał Wszelkich Fermentacji
                    🍼🍼
                    • 2002.07
                    • 14999

                    #39
                    Podczas przeglądania i poszukiwania materiałów na temat obiektów warownych na podkarpaciu nie raz natykałem się na informacje o diable łańcuckim. Zaciekawiony tym, cóż to za diabeł zacząłem szukać i znalazłem. Owym diabłem jak sie okazało był - określany w kilku źródłach - największym warchołem Rzeczypospolitej, Stanisław Stadnicki. Na początku XVIIw. dla mieszkańców ziemi przemyskiej był wcielonym diabłem, okrutnikiem, nie znającym umiaru w zadawaniu cierpienia i dlatego przeszedł do historii jako „Diabeł łańcucki” .

                    Stanisław Stadnicki, (1551-1610) prowadzący awanturniczy tryb życia, był początkowo zasłużonym dla korony rotmistrzem. Już w bardzo młodym wieku niektóre z jego wyczynów świadczyły o odwadze. W 1573r zajechał zbrojnie majątek Zofii ze Sprowy Kostrzyny, zagarnął jej lasy, gdzie wyrąbywał drzewa i kazał dostarczać je do Dubiecka, jego ówczesnej siedziby. Najechał również Przeworsk w celu odbicia jednego z jego uwięzionych ludzi - Stanisława Ilkę, wysadził bramę więzienia w ratuszu i wydobył z niego swego sługę, ratując go w ten sposób przed toporem kata.
                    Brał udział w wyprawie Stefana Batorego na Gdańsk gdzie otrzymał wówczas chorągiew kozacką z 50-oma końmi. Brał także udział w wyprawie na Moskwę gdzie na czele swojej chorągwi brał udział we wszystkich walkach z wojskami Iwana Groźnego. W czasie bitwy pod Pskowem wykazał się szaloną odwagą i brawurą i to po niej otrzymał przydomek „Diabła”. Po zakończeniu wojen Stadnicki otrzymał za swoje zasługi tysiąc złotych rocznej dotacji od króla i leżące w Inflantach mało zagospodarowane starostwo zygwulskie, gdzie nigdy nie pojechał. Uznał wtedy, że jego zasługi zostały za mało wynagrodzone i urażony wyjechał na Węgry, gdzie w wojsku cesarza Rudolfa II walczył przeciw Turkom. W roku 1587, gdy po śmierci Stefana Batorego rozgorzała w Rzeczypospolitej walka stronnictw politycznych, opowiedział się przeciwko Zygmuntowi III Wazie, popierając przy tym austriackiego arcyksięcia Maksymiliana Habsburga. Stadnicki wspierał czynnie stronnictwo prohabsburskie, do którego należał także brat banity Samuela Zborowskiego - Krzysztof. "Diabeł" na czele swoich prywatnych chorągwi 24 stycznia 1588 roku wziął udział w bitwie pod Byczyną. Stadnicki dowodził tutaj lewym skrzydłem wojsk Maksymiliana, uderzył też jako pierwszy na oddziały Zamoyskiego, gdy jednak kanclerza wspomógł Stanisław Żółkiewski, siły Stadnickiego zostały złamane a on sam musiał uchodzić z pola bitwy. Po klęsce nie troszczył się już o losy arcyksięcia Maksymiliana, uszedł do Rzeczypospolitej i pomścił przegraną na swój sposób. Napotkawszy pod Iwanowicami wozy należące do Mikołaja Potockiego, stronnika Zygmunta III Wazy, rozbił je i złupił, zajechał także włości starosty lubaczowskiego Jana Płazy, obrabował dwie wsie kasztelana oświęcimskiego Wojciecha Padniewskiego i zaszkodził poważnie dobrom wielu innych spokojnych obywateli województwa krakowskiego. Ale mimo swojej odwagi potrafił też szybko uciekać z pola bitwy jak to było w przypadku udziału w rokoszu Zebrzydowskiego (1606-1609) – mimo to pozostał bezkarny.
                    Stadnicki wrócił potem do swego Łańcuta, który nabył w roku 1586 od Anny Pileckiej wraz z 14 wsiami w zamian za Dubiecko z okolicznymi wsiami. Nikt za nim nie tęsknił w Dubiecku i w okolicznych wsiach. W Łańcucie czekały już na Stadnickiego pozwy na sąd królewski o zdradę stanu. Jednak nigdy nie został osądzony i do końca swego życia występował przeciwko królowi Zygmuntowi III Wazie. Od tej pory jego główną siedzibą był Łańcut i stamtąd prowadził wszystkie „wyprawy”. Odtąd właśnie datuje się początek jego zbrodniczej działalności.
                    Sam o sobie mówił: „Mnie diabłem zowią tylko skurwysynowie, a od takich ja zelżon być nie mogę.” Palił, łupił, z dymem puszczał wsie i miasta od Lwowa, poprzez Wojutycze, Sośnicę, Krzemienicę, Sędziszów, Przeworsk, Sandomierz i Lublin, siejąc wszędzie pożogę i zniszczenie. Wziętych do niewoli ludzi torturował w podziemiach piwnic, darł pasy ze skóry, wyrywał paznokcie, kołem łamał i żywcem zakopywał.
                    Z Łańcuta Stadnicki wiódł prywatne wojny z sąsiadami, napadł na Rzeszów Mikołaja Spytka Ligęzy. Zniszczył dobra Konstantego Korniakta ,z którym prowadził jedną z najdłuższych prywatnych wojen, spalił jego zamek w Białobokach, a także zniszczył ostatecznie wielokrotnie napadaną Sośnicę. Po jednej z bitew, przywlókł zakłutych w łańcuchy trzydziestu chłopów Korniakta, którym kazał zmiażdżyć zębatym kołem palce u nóg, a następnie żywcem zakopać. Stadnicki był winien Korniaktowi dużą sumę pieniądzy dlatego uprowadził go i uwięził na 8 tygodni w lochach do czasu, aż tamten nie zrzekł się wszelkich pretensji majątkowych. Po uwolnieniu Konstanty, wszystko odwołał i ukrył się we Lwowie. Stadnicki zebrał wtedy ponad 1000 zbrojnych i od znalezionego tam Korniakta ponownie wymusił podpisanie dokumentów.
                    Najdłuższą prywatna wojnę, bo 4 letnią prowadził z Drohojowskim, który próbował odzyskać majatek Herburtów we wsi Uherce (obecnie Uherce Mineralne, zdjęcie dworu znajduje się w innym temacie jako część spłaty długu przez Stanisława Tarnawskiego. Ten posiadał dość pokaźny majatek, ale miał też wielkie długi. Jego głównym wierzycielem był referendarz koronny Jan Tomasz Drohojowski. Spodziewając się poważnych kłopotów ze strony tej wysoko postawionej osoby, aktem wieczystej donacji (darowizny) przekazał cały swój majątek nieruchomy Stanisławowi Stadnickiemu. Drohojowski wiedząc, że teraz łatwo nie odzyska długu postanowił zdobyć go siłą, założył wtedy formalny, oszańcowany obóz między Glinnem a Uhercami, otoczył go fosami napełnionymi wodą i stąd nękał zarówno Tarnawskiego jak i Stadnickiego. I tak zaczęła się prywatna wojna trwająca cztery lata. Żołnierze referendarscy łapali rzemieślników i kupców, zabierali bydło, konie i dopuszczali się zbójeckich napadów w okolicy. W tym okresie Tarnawski kilkakrotnie bronił się lub ukrywał w uherczańskim dworze przed oddziałami referendarza - za każdym razem skutecznie. Nic nie osiągnąwszy, w 1605 roku Drohojowski zginął z rąk ludzi Stadnickiego.

                    Kolejną prywatną regularną wojnę prowadził ze starostą leżajskim, Łukaszem Opalińskim. Wojna ta trwała 3 lata. W 1610 roku, podczas kolejnej, zbójeckiej wyprawy na Opalińskiego, poniósł klęskę. Wojska Stadnickiego zostały doszczętnie rozbite, a on sam musiał salwować się ucieczką. Na jego trop wpadły pod Tarnowcem przednie straże Łukasza, gdzie jeden z hajduków leżajskich, odrąbał mu głowę szablą.
                    To i tyle w wielkim skrócie o słynnym diable łańcuckim

                    Władysław Łoziński tak scharakteryzował tę postać: „Jest hipokrytą (…). Łamie prawo, a ucieka się ciągle do prawa, depce wszelkie zasady moralności, a ma ciągle na ustach cnotę, dopuszcza się krwawych gwałtów, a odgrywa rolę ofiary. Jak nikt inny jest mistrzem w osiąganiu swych celów „prawem i lewem”, szablą i pozwem, muszkietem i dekretem, krwią i atramentem. Tyle może co krwi, przelał atramentu w swoich niezliczonych protestacjach, manifestacjach i pozwach.”
                    Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl

                    Comment

                    • Shlangbaum
                      Pułkownik Chmielowy Ekspert
                      • 2005.03
                      • 5828

                      #40
                      O Stadnickim c.d.

                      Kiedyś Diabeł Łańcucki w rozmowie zaczął się zachwycać pewnym spotkanym zakonnikiem. Zapytany o powód tego uznania odpowiedział: „Bo mnie o nic nie prosił”.

                      Znany był też z tego, że mawiał: "Ja króla Zygmunta za pana nie mam i posłuszeństwo mu wypowiadam".

                      Wojna Stadnickiego z Opalińskim na dobre rozpoczęła się w 1607 roku od tego, że podczas nieobecności Diabła starosta leżajski ukradł mu jego karła Mediacje senatorów i wysłannika dworu królewskiego nie były w stanie zaprzestać regularnej wojny. Nie zdecydowano się również na użycie wojsk królewskich ani hetmańskich do stłumienia warchoła, gdyż dwór obawiał się niezadowolenia szlachty (zwłaszcza mając w pamięci Rokosz Zebrzydowskiego, było to słuszne) i pogłębienia walk w Województwie Ruskim. W tym czasie Stadnicki chciał również za pomocą węgierskich sabatów (dzicy najemni karpaccy górale słynący z rzeźniczych metod walki podjazdowej) osadzić na tronie polskim Gabriela Batorego.

                      Co do jego śmierci, to faktycznie zginął w ucieczce i obcięto mu głowę jak napisał becik, tyle, że wcześniej został jeszcze rażony z półhaka.

                      Krakowski Konkurs Piw Domowych !

                      Comment

                      • becik
                        Generał Wszelkich Fermentacji
                        🍼🍼
                        • 2002.07
                        • 14999

                        #41
                        Dowiedziałem sie, że istnieje w naszych krajowych opracowaniach, jedna jedyna praca nt. tekstu kronikarza opisującego bitwę pod Legnicą, który wspominał, że po stronie mongolskiej były także najprawdopodobniej posiłkowe oddziały chrześcijańskie gdyż widział on po stronie wroga powiewający sztandar z krzyżem św. Andrzeja. Czy ktoś coś wie na temat lub zna moze samą pracę, która omawiała ten mało znany opis kronikarski?
                        Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl

                        Comment

                        • Shlangbaum
                          Pułkownik Chmielowy Ekspert
                          • 2005.03
                          • 5828

                          #42
                          Bitwa legnicka. Historia i tradycja, pod. red. Wacława Korty, Warszawa-Wrocław 1994.

                          Krakowski Konkurs Piw Domowych !

                          Comment

                          • becik
                            Generał Wszelkich Fermentacji
                            🍼🍼
                            • 2002.07
                            • 14999

                            #43
                            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Shlangbaum
                            Bitwa legnicka. Historia i tradycja, pod. red. Wacława Korty, Warszawa-Wrocław 1994.
                            Dzieki
                            Ale czy tam napewno jest omówiony powyższy temat? Opracowań na temat samej bitwy legnickiej jest sporo ale podobno tylko w jednym jest poruszonata, dana kwestia.
                            Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl

                            Comment

                            • Shlangbaum
                              Pułkownik Chmielowy Ekspert
                              • 2005.03
                              • 5828

                              #44
                              Na pierwszym roku studiów o tym czytałem. Ta książka to zbiór artykułów poświęcony tej bitwie. Jest to też najnowsza pozycja naukowa jej poświęcona. Albo w niej jest odpowiedni artykuł albo znalazłaem go wtedy przez bibliografię tej książki. Jeżeli nie znajdziesz tam tego, czego szukasz to dam Ci maila do jednego doktoranta z Historii UJ, który mówi, że ma to gdzieś na fiszkach ale ma remont w mieszkaniu i teraz nie znajdzie

                              Krakowski Konkurs Piw Domowych !

                              Comment

                              Przetwarzanie...
                              X