Jest zorganizowany konkurs między narodowy na to kto najlepiej odgadnie jaki alkochol spożywa. No i pierwszy startuje Niemiec jemu dali piwo.
-Niemiec: Hmm piwo jasne .... uważone południowej Bawarii hmm ... z chmielu zebranego w 1998r.
W tym moncie oklaski. Nastepnie do testu podchodzi Francuz, któremu to jurorzy dali do spróbowania wino.
Francuz: Wino czerwone hmm rocznik 56 może'57 wyprodukowane w okolicach Bordoux.
Trzeci w kolejności startuje Polak, ale sędziowie go chcieli udupić i dali mu bimber.
a Polak wychylił kielona i jednoznacznie stwierdza: ŻYTNIA!!!
Na to sędziowie, że nie, że pan się chyba pomylił.
a Polak: Chwilunia, Chwilunia Żytnia 12 m.8!!
Wszak nie bedzie to kawał o piwie, ale bardzo mi się spodobał.
---------------------------------------------
Był sobie sławny judoka Józef K., mistrz nad mistrze. Nie miał równych sobie przeciwników - z jednym wyjątkiem - Japończykiem Yamamoto, który miał opracowany do perfekcji tzw. chwyt precelkowy. Nikt nie wiedział dokładnie na czym ten chwyt polega -Japończyk stosował go tak szybko że nikt nie był w stanie zorientować się w jaki sposob to robi. Rownież próby sfilmowania tego chwytu nic nie dały - widać było tylko szybki błysk ... i zaraz potem przeciwnik leżał bezwładnie na macie.
Oto jednak pewnego dnia obaj mistrzowie, Yamamoto i Józef K. walczyli w pewnym niezwykle prestiżowym turnieju. Józef K. pokonał wszystkich przeciwników i zakwalifikował się do walki finałowej. Podobnie rzecz się miała z Japończykiem. Tak więc Józef i Yamamoto mieli się spotkać w finale, jednak biorąc pod uwagę fakt, iż nikt nie znał obrony przed chwytem precelkowym Japończyka, niewielu tylko dawało Józefowi szanse na złoty medal.
W dzień przed walką trener, masażysta, specjalista od odnowy biologicznej, psycholog, kierownik ekipy, działacz sportowy oraz nasz zawodnik zasiedli do narady. Po długiej dyskusji postanowiono spróbować pokonać Yamamoto przy pomocy fortelu: oto przez pierwszą minutę walki Józef miał przed Japończykiem uciekać unikając zwarcia. Przez drugą minutę miał rownież uciekać, udając jednak , że ciągnie resztkami sił. Dopiero pod koniec trzeciej minuty miał przejść do ataku. Zgodnie z rachubami trenera taka taktyka dawała pewne szanse na zwycięstwo - Yamamoto mógł już być zmęczony i nie spodziewać nagłej zmiany zachowania Józefa.
Z przyjęciem takiego planu wiązało się niebezpieczeństwo - za unikanie starcia groziła dyskwalifikacja, ale trener uznał, że warto zaryzykowac.
Jak postanowiono tak zrobiono. Na drugi dzień miało miejsce spotkanie. Tak jak było ustalone Józef K. uciekał przed Japończykiem biegając w kółko po macie. Publiczność, wielce niezadowolona z takiego przebiegu walki zaczęła gwizdać, ale Józef K. pomny jak wysoka jest stawka stosował się ściśle do zalecen trenera. Gdy sędziowie już zaczęli się zastanawiać czy nie ogłosić dyskwalifikacji nadeszła ustalona chwila - trener mrugnął znacząco do Józefa, ten gwałtownie zawrócił i rzucił się jak lew na Yamamoto ... , który jak się okazało tylko na to czekał i natychmiast zastosowal chwyt precelkowy.
Nie mogąc znieść widoku tego co teraz miało nastąpić trener zamknął oczy, usłyszał przeraźliwy , rozdzierający krzyk po którym nastąpiła nagła cisza, przerwana po krótkiej chwili okrzykiem sędziego : "ippon !" oznaczającym koniec walki. Z bólem serca trener spojrzał na matę i ujrzał Józefa K. stojącego nad pokonanym Japończykiem.
Dopiero po dłuższym czasie, już po rozdaniu medali trener doszedł do siebie na tyle, aby móc zapytać Józefa K. o przebieg walki. Ten, gdy usłyszał pytanie złapał się za głowę.
- Panie trenerze, to było straszne, ten chwyt precelkowy to jest okropność, gdy go zastosował myślałem, że już nie żyję, zobaczyłem tylko rękę, plecy, sufit, ścianę, nogę....
- No dobrze,- niecierpliwił się trener-ale jak się z tego wybroniłeś ?"
- Och, to było straszne... Nagle proszę sobie wyobrazić, zobaczyłem przed sobą taką wielką dupę...
- No dobrze, dobrze ale powiedz jak się wybroniłeś
- No to mowię. A zaraz obok widzę takie tego, jak by to powiedzieć, no jaja, za przeproszeniem Pana trenera, no jaja...
- No i co?
- No to ja wziąłem, i je tego, no ugryzłem z całej siły - no i tak wygrałem.
- Jezus! Czy ty wiesz coś ty zrobił? Przecież, gdyby to sędziowie zobaczyli to dożywotnia dyskwalifikacja pewna !
- No może i ma pan trener rację. Ale nie zauważyli, więc po co się martwić. Ale z drugiej strony to człowiek dostaje sakramenckiej siły, gdy się we własne jaja ugryzie...
Akcja tego dowcipu dzieje sie w latach 80-tych, wiec realia moga byc dla niektorych niezrozumiale.
Przychodzi facet do sklepu.
Poniedzialek:
-Dzien dobry
-Dzien dobry
-Jest piwo?
-Nie ma piwa
-Nie ma piwa?
-Nie ma piwa
-Do widzenia
-Do widzenia
Wtorek:
-Dzien dobry
-Dzien dobry
-Jest piwo?
-Nie ma piwa
-Nie ma piwa?
-Nie ma piwa
-Do widzenia
-Do widzenia
Sroda:
-Dzien dobry
-Dzien dobry
-Jest piwo?
-Nie ma piwa
-Nie ma piwa?
-Nie ma piwa
-Do widzenia
-Do widzenia
Czwartek:
-Dzien dobry
-Dzien dobry
-Jest piwo?
-Nie ma piwa
-Nie ma piwa?
-Nie ma piwa
-Do widzenia
-Do widzenia
Piatek:
-Dzien dobry
-Dzien dobry
-Jest piwo?
-Jest piwo
-Nie ma piwa?
-Jest piwo
-Do widzenia
-Do widzenia
Wychodzi dresiarz z pubu po kilku piwkach(im dużo nie trzeba),przeszedł przez ulicę na czerwonym i dorwał go policjant.
- no chłopie będzie mandacik ,nazwisko?
- Kowalski
- imię?
- Jan
- adresik ?
- dresik oczywiscie ,że adidasa!!!
Lysy, Kichol, Nowak i Kowalski pija w klubie piwo. Po dwunastym browarze Lysy wydusil z siebie Sszzzzzzzz.. i umilkl.
- dajcie mu popic piwa- poradzil Kichol
- Lysy wypil i znow wydusil z siebie Sszzzz...
Koledzy zmartwili sie bardzo i postanowili zaniesc Lysego do domu.
- Cos stalo sie twojemu chlopu. Zatkal sie i koniec - relacjonuje zonie Lysego Kichol.
Baba nalala mu szklanke piwa. Lysu popil i wydusil z siebie Sszzzz..
Nalala mu wiec nastempna szklanke. Ten wypil, spojrzal na kumpli i wydusil:
- Szzzzzzzzzzla.. dzieweczka do laseczka, do zielonego....
Seksuolog radzi swojej pacjentce, by pobudziła aktywność seksualną męża specjalnie przepisanymi tabletkami, które należy popijać kufelkiem piwa. Po kilku tygodniach kobieta znów odwiedza lekarza. Ten pyta:
-Czy mąż stosuje zalecaną kurację?
-O, tak. W tabletkach trochę się opóźnia, ale za to z piwem jest dobre pół roku do przodu.
Najlepszy kawał piwny:
.... Kierowca Vectry wjeżdża na granicę PL / CZ dla samochodów osobowych. Chce tylko wjechać na piwo ! Czeskie służby graniczne spostrzegają, że w dowodzie rejestracyjnym kierowca ma wpisane: samochód ciężarowy ! Cofają kierowcę !
Po kilku tygodniach wychodzi przepis:
Samochody które mają wpisane w dowodzie: samochód ciężarowy muszą ustawiać się na przejściach granicznych w kolejce dla TIRów.
Tak więc wyjazd na piwo do Czech dla kierowcy Opla Vectry przedłuży się o jakieś 3 dni.
Jak ktoś jest cwaniaczek i kupuje sobie ciężarówkę, by zaoszczędzic na podatku VAT, sam jest sobie winien.
Akurat nie odnosi się do Simona.
Muszę powiedzieć, że miałem dużą satysfakcję, gdy obserwowałem te zmagania na granicy.
Comment