Dietę zamierzam zacząć od 3 stycznia, od tego czasu zero piwa, zero niezdrowego żarcia i ogólnie zdrowe jedzonko. Jakiś czas temu po dwóch tygodniach diety miałem 8 kilogramów mniej, więc zrzucenie ponad 15 jest do zrealizowania. Na pewno będzie ciężko bo lubię dobre piwo, lubię smakować nowości piwne i dobrze zjeść (także późnym wieczorem, co jest najwiekszym problemem). Tak więc rozwiązłego, rozpasanego życia zostało mi niewiele. Mam nadzieje ,że wszystko uda się zrealizować.
Zaczynam przestawać wierzyć, że piwo nie wpływa na wagę.
Przez ostatni tydzień wypiłem jedno normalne piwo i jakieś próbki symboliczne tego co leżakuje albo fermentuje, razem nie więcej niż 2 kufle (zamiast 10-15 w tym samym czasie). Nieco przypadkiem stanąłem na wagę i okazało się, że spadła o 1,8 kg czyli 2,5%
Wracam do nałogu, żeby nie spaść poniżej 65 kg
Jako doświadczony odchudzacz, pozwolę sobie tę dietę "zrecenzować":
1. za mało posiłków;
2. kiełbasa zwyczajna - trochę bez sensu, niepotrzebnie dużo tłuszczu, podobnie zresztą, jak salami i sardynki w oliwie;
3. kawa Inka, no, paskudztwo, ale po co to mleko jeszcze? To znowu tłuszcz.
Domyślam się, że taka dieta nie ma przede wszystkim na celu utratę nadmiernego "gabarytu/wagomiaru", może ma podstawy zdrowotnościowe?
Podpisuję się pod tym co napisał Pancernik, a do tego: nie wiem jak mają wyglądać inne dni Twojej diety, ale to co napisałeś wieje nudą. Nuda to wróg diety. Obawiam się, że zaraz będziesz marzył o masie różnych przekąsek, które normalnie nawet nie przyszłyby Ci do głowy. Ile dni już wytrzymałeś na tej diecie?
Comment