Słów kilka o "klasycznych" alkoholach

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Semper_Fidelis
    Kapral Kuflowy Chlupacz
    • 2007.10
    • 78

    #61
    Nalewka na bursztynach powinna być robiona na spirytusie, więc miała prawo "przytkać". Zasadniczo do stosowania zewnętrznie (nacieranie - bóle mięśni, stawów, itp), lub wewnętrznie (łyżeczka dodana np. do herbaty w przypadku przeziębienia itp.) U mnie dojrzewa na bursztynach zebranych własnoręcznie (spirytus niestety kupny ) Mam nadzieję, że jeszcze przez dłuższy czas nie będę musiał jej używać.
    "Ergo bibamus!"

    Comment

    • Aldach
      Major Piwnych Rewolucji
      • 2003.07
      • 1269

      #62
      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika bayern71 Wyświetlenie odpowiedzi
      Wczoraj wieczorem zdegusowałem nalewkę na bursztynach (otrzymaną w prezencie). Nalałem sobie słuszny kieliszek i aż mnie przytkało. Nigdy takiego paskudztwa nie piłem. Na szczęście mam swoją malinówkę to trochę gardło przeczyściłem. A zdrowie podupadło jeszcze bardziej.
      W mojej rodzinie nalewka na bursztynach była stosowana przede wszystkim zewnętrznie, do smarowania bolących miejsc ewentualnie w trakcie jakichś paskudnych bolów brzucha. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, żeby traktować to jako napitek dla przyjemności.

      Comment

      • bayern71
        Major Piwnych Rewolucji
        • 2006.06
        • 1004

        #63
        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Aldach Wyświetlenie odpowiedzi
        W mojej rodzinie nalewka na bursztynach była stosowana przede wszystkim zewnętrznie, do smarowania bolących miejsc ewentualnie w trakcie jakichś paskudnych bolów brzucha. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, żeby traktować to jako napitek dla przyjemności.
        Ja nalewki stosuje raczej doustnie. Ale masz rację. Bursztynową będę jednak używał do smarowania. Pewnym usprwiedliwieniem jest to, że zażyłem na bolące gardło, a tu ciężko smarować z zewnątrz.

        Comment

        • huanghua
          Major Piwnych Rewolucji
          • 2005.10
          • 1910

          #64
          Z dziwactw alkoholowych, to ostatnio zasmakowała mi Sambuca (likier anyżowy) z dużą ilością lodu plus 3 ziarnka kawy. Jedna "loofa" na wieczór... coś pięknego
          W trakcie aktualizacji: Moje receptury (na razie brak casu)

          Comment

          • Wesoly
            Porucznik Browarny Tester
            • 2003.10
            • 371

            #65
            Ja właśnie rozpracowuje nalewkę farmaceutów. Musze przyznać że po 3 miesiącach smakuje całkiem nieźle, a ponoć najlepsza jest po minimum 6 miesiącach.
            Skład:
            1 litr spirytusu,
            1 litr mleka (najlepiej tłuste od krowy),
            1 kg cytryn,
            1 kg cukru.
            Pozdrawiam, Wesoły

            Comment

            • pieczarek
              Pułkownik Chmielowy Ekspert
              • 2001.06
              • 5011

              #66
              Podałeś skład, to jeszcze się spręż i podaj, co po kolei robi się z tymi składnikami.

              Comment

              • Wesoly
                Porucznik Browarny Tester
                • 2003.10
                • 371

                #67
                Dokładny przepis z uwagami można znaleźć na forum wino.org.pl
                Nalewka farmaceutów
                Pozdrawiam, Wesoły

                Comment

                • pieczarek
                  Pułkownik Chmielowy Ekspert
                  • 2001.06
                  • 5011

                  #68
                  To po co w ogóle podawałeś skład, skoro można go znaleźć na forum winiarzy? Trochę konsekwencji nie zawadzi. Albo podajesz wszystko (składniki i przepis), albo tylko odnośnik.

                  Comment

                  • Marusia
                    Marszałek Browarów Rzemieślniczych
                    🍼🍼
                    • 2001.02
                    • 20221

                    #69
                    Pieczarek, a może tak dla przyzwoitości sam byś się wypowiedział na temat jakiejś nalewki, a nie tylko czepiał

                    Właściwie to nie wiem, czy nalewki mieszczą się w temacie o "klasycznych" alkoholach. Ja w tym roku wykonałam parę eksperymentów, które polecam zdecydowanie, choć nie byłam na początku do nich przekonana. Jest to:
                    - renklodówka
                    - porzeczkówka (z czerwonej porzeczki)
                    - truskawkówka

                    Wykonałam parę innych, bardziej "zwyczajnych", ale powyższe zaskoczyły mnie naprawdę super smakiem.

                    Niestety, przepisów nie podam, bo robiłam na oko wg standardowej receptury: owoce zasypać cukrem, poczekać, aż puszczą sok, następnie zalać spirytusem rozcieńczonym lekko z wodą i czekać

                    Drugi, ogólny przepis - owoce zalać spirytusem, trzymać parę tygodni i rozrobić syropem cukrowym.

                    Generalnie opierałam się na przepisach z internetu, dodając i odejmując po swojemu

                    Proporcje w zależności od smaku twórcy - czy woli słabsze i słodsze, czy woli mocniejsze i słodsze, czy... itp. itd.

                    Wiem, że dla prawdziwych twórców nalewek to profanację pewnie uprawiam
                    www.warsztatpiwowarski.pl
                    www.festiwaldobregopiwa.pl

                    www.wrowar.com.pl



                    Comment

                    • Doodeck
                      Major Piwnych Rewolucji
                      • 2003.05
                      • 1612

                      #70
                      Nalewka farmaceutów

                      Jestem po degustacji próbek z mojej pierwszej nalewki. Naprawdę warto było.
                      Proporcje aptekarze mają bardzo prostą - wszystkiego po jednostce.
                      I tak - z braku większego naczynia jednostkę tę oszacowałem na 1/2:
                      Pół kilo cytryn + pół kilo cukru + pół litra mleka + pół litra spirytusu.
                      Najpierw cytryny - obieram z żółtego i białego, ciacham na plastry i usuwam pestki.
                      Z jednej cytryny skórkę obieram od środka z białego tak, żeby zostało samo żółte .
                      Wrzucam do słoja po kolei: trochę plasterków cytryny - trochę cukru - parę kawałków skórki. I tak kilka razy. Jak wrzucę wszystko, energicznie trzęsę słojem przez parę minut. Potem zalewam mlekiem (z mlekomatu +/- 4 % tłuszczu), znów wszystko mieszam. Na koniec dodaję składnik najważniejszy - też 0,5 litra. Ponownie wytrzepawszy odkładam słój do komórki, gdzie napitek się przegryza +/- 5 tygodni. Co parę dni wstrząsam słojem (ciecz w słoiku się rozwarstwia i wygląda trochę brejowato) - a na koniec filtruję przez bibułkę (na filtrze osiada pyszny serek cytrynowo-alkoholowy ) aż do postaci klarownej i już można degustować...
                      Niektórzy polecają, żeby jeszcze trochę postało, ale ja nie wytrzymałem
                      Dalekosiężny
                      Obserwator
                      Obiektów
                      Dynamicznie
                      Epatujących
                      Ciekawymi
                      Koncepcjami

                      Comment

                      Przetwarzanie...
                      X