Nalewka na bursztynach powinna być robiona na spirytusie, więc miała prawo "przytkać". Zasadniczo do stosowania zewnętrznie (nacieranie - bóle mięśni, stawów, itp), lub wewnętrznie (łyżeczka dodana np. do herbaty w przypadku przeziębienia itp.) U mnie dojrzewa na bursztynach zebranych własnoręcznie (spirytus niestety kupny ) Mam nadzieję, że jeszcze przez dłuższy czas nie będę musiał jej używać.
Słów kilka o "klasycznych" alkoholach
Collapse
X
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika bayern71 Wyświetlenie odpowiedziWczoraj wieczorem zdegusowałem nalewkę na bursztynach (otrzymaną w prezencie). Nalałem sobie słuszny kieliszek i aż mnie przytkało. Nigdy takiego paskudztwa nie piłem. Na szczęście mam swoją malinówkę to trochę gardło przeczyściłem. A zdrowie podupadło jeszcze bardziej.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Aldach Wyświetlenie odpowiedziW mojej rodzinie nalewka na bursztynach była stosowana przede wszystkim zewnętrznie, do smarowania bolących miejsc ewentualnie w trakcie jakichś paskudnych bolów brzucha. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, żeby traktować to jako napitek dla przyjemności.
Comment
-
-
Z dziwactw alkoholowych, to ostatnio zasmakowała mi Sambuca (likier anyżowy) z dużą ilością lodu plus 3 ziarnka kawy. Jedna "loofa" na wieczór... coś pięknegoW trakcie aktualizacji: Moje receptury (na razie brak casu)
Comment
-
-
Ja właśnie rozpracowuje nalewkę farmaceutów. Musze przyznać że po 3 miesiącach smakuje całkiem nieźle, a ponoć najlepsza jest po minimum 6 miesiącach.
Skład:
1 litr spirytusu,
1 litr mleka (najlepiej tłuste od krowy),
1 kg cytryn,
1 kg cukru.Pozdrawiam, Wesoły
Comment
-
-
Dokładny przepis z uwagami można znaleźć na forum wino.org.pl
Nalewka farmaceutówPozdrawiam, Wesoły
Comment
-
-
Pieczarek, a może tak dla przyzwoitości sam byś się wypowiedział na temat jakiejś nalewki, a nie tylko czepiał
Właściwie to nie wiem, czy nalewki mieszczą się w temacie o "klasycznych" alkoholach. Ja w tym roku wykonałam parę eksperymentów, które polecam zdecydowanie, choć nie byłam na początku do nich przekonana. Jest to:
- renklodówka
- porzeczkówka (z czerwonej porzeczki)
- truskawkówka
Wykonałam parę innych, bardziej "zwyczajnych", ale powyższe zaskoczyły mnie naprawdę super smakiem.
Niestety, przepisów nie podam, bo robiłam na oko wg standardowej receptury: owoce zasypać cukrem, poczekać, aż puszczą sok, następnie zalać spirytusem rozcieńczonym lekko z wodą i czekać
Drugi, ogólny przepis - owoce zalać spirytusem, trzymać parę tygodni i rozrobić syropem cukrowym.
Generalnie opierałam się na przepisach z internetu, dodając i odejmując po swojemu
Proporcje w zależności od smaku twórcy - czy woli słabsze i słodsze, czy woli mocniejsze i słodsze, czy... itp. itd.
Wiem, że dla prawdziwych twórców nalewek to profanację pewnie uprawiam
Comment
-
-
Nalewka farmaceutów
Jestem po degustacji próbek z mojej pierwszej nalewki. Naprawdę warto było.
Proporcje aptekarze mają bardzo prostą - wszystkiego po jednostce.
I tak - z braku większego naczynia jednostkę tę oszacowałem na 1/2:
Pół kilo cytryn + pół kilo cukru + pół litra mleka + pół litra spirytusu.
Najpierw cytryny - obieram z żółtego i białego, ciacham na plastry i usuwam pestki.
Z jednej cytryny skórkę obieram od środka z białego tak, żeby zostało samo żółte .
Wrzucam do słoja po kolei: trochę plasterków cytryny - trochę cukru - parę kawałków skórki. I tak kilka razy. Jak wrzucę wszystko, energicznie trzęsę słojem przez parę minut. Potem zalewam mlekiem (z mlekomatu +/- 4 % tłuszczu), znów wszystko mieszam. Na koniec dodaję składnik najważniejszy - też 0,5 litra. Ponownie wytrzepawszy odkładam słój do komórki, gdzie napitek się przegryza +/- 5 tygodni. Co parę dni wstrząsam słojem (ciecz w słoiku się rozwarstwia i wygląda trochę brejowato) - a na koniec filtruję przez bibułkę (na filtrze osiada pyszny serek cytrynowo-alkoholowy ) aż do postaci klarownej i już można degustować...
Niektórzy polecają, żeby jeszcze trochę postało, ale ja nie wytrzymałemDalekosiężny
Obserwator
Obiektów
Dynamicznie
Epatujących
Ciekawymi
Koncepcjami
Comment
-
Comment