Przy piwie o Nowym Jorku

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • pezet
    Porucznik Browarny Tester
    • 2006.03
    • 481

    Przy piwie o Nowym Jorku

    W związku z tym, że w Klubie melomanów pojawiło się kilka nowojorskich postów postanowiłem utworzyć ten temat.
    Jeśli ktoś ma ochotę coś o tym ciekawym mieście napisać to zapraszam
    „Amatorom konopi indyjskich należy się przypomnienie, że naczelną zasadą rządzącą chemią mózgu jest zasada równowagi.
    Nie można bezkarnie zmieniać składu tej biochemicznej zupy, a przynajmniej nie można tego robić na dłuższą metę...”
    Dr hab. med. Przemysław Bieńkowski

    Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
  • pezet
    Porucznik Browarny Tester
    • 2006.03
    • 481

    #2
    To nie jest kartka z mojego pamiętnika .
    Tak jakoś miałem ochotę postukać w klawiaturę i coś o tym Nowym Jorku napisać. Mam nadzieję, że nie przynudzam.

    Maj 2003 rok.
    Z Filadelfii do Nowego Jorku jechałem koleją. Septa z Phily do Trenton, a z Trenton do NYC New Jersey Transit.
    W New Jersey City pociąg wjeżdża pod rzekę Hudson. Zatrzymujemy się. To jest podziemny peron na Pennsylvania Station. Idę schodami na hol dworca. Bomba! To bardziej przypomina terminal lotniska. Wchodzę do WC – zapach średni, dziwni ludzie, a z głośników dość głośno grają klasyczną muzykę - pełna abstrakcja.
    Kręcę się chwilę po dworcu próbując zorientować się, którymi schodami wyjść, aby było dobrze. Wychodzę na ulicę.
    K.... mać! Tylko na to było mnie stać. Jestem na Środkowym Manhattanie, trzydziesta czwarta ulica między siódmą i ósmą aleją. Miasto dociera do mnie poprzez wszystkie zmysły. Tak to sobie wyobrażałem. Wielkie Jabłko! Najbardziej zaskakujący jest zapach miasta. To wyjątkowa, dla mnie piękna, mieszanina zapachu ludzi, śmieci, spalin, jedzenia…..
    Jest 10 rano. Ruszam na wschód 34th St. w kierunku Empire State Building. Tam ok. trzeciej mam się spotkać z moją kuzynką. Idąc ku ESB tak sobie kalkulowałem, że obadam teren spotkania, wpadnę gdzieś na kawę, zobaczę najbliższą okolicę i pewnie ledwo zdążę na ustaloną godzinę na spotkanie. Przecież to Manhattan, część wielkiego miasta i wszędzie jest daleko. Tutaj wielkie zdumienie. W ciągu tych kilku godzin obszedłem kawał miasta: spod ESB poszedłem 5th Ave. na południe do Washington Sq. i dalej na SoHo, powrót na północ Broadway`em do Madison Sq. W okolicy Madison Sq. Park wstąpiłem do podłego Dunkin` Donuts po kawę i jakiegoś kiepskiego pączka.
    W parku na ławce konsumpcja. Wokół mnie zielono, słychać miasto. Jakieś rasowe pieski „bawią się” w specjalnie dla nich odgrodzonej, wysypanej trocinami, niewielkiej części parku. Kończę kawę i ruszam dalej w kierunku Herald Sq., następnie 6th Ave. do Bryant Park i jeszcze dalej do Rockefeller Center….
    Na 3 p.m. jestem pod Empire i trochę zmęczony spotykam kuzynkę. Jest plan aby wjechać na ESB ale tłum w holu nie zachęca do czekania. Ruszamy na miasto. Kuzynka (Kasia) jest zaskoczona, że już byłem w tylu miejscach.
    Jesteśmy zmęczeni i jedziemy w „dół miasta” metrem.
    Yeah! Legendarne nowojorskie metro! Kasia ma „miesięczny”, a ja muszę kupić żeton za dwa baksy. Ustawiam się w długiej kolejce do kasy, a tu za rękaw ciągnie mnie jakiś duży, czarny jegomość i za te dwa dolce otwiera mi bramkę swoją kartą magnetyczną – niezły sposób na dorobienie kilku dolców  Jedziemy żółtą linią. Jestem jak na haju! Wysiadamy na Prince St. Kręcimy się trochę po SoHo, siadamy gdzieś na chodniku i jemy słynne precelki z musztardą i obserwujemy ludzi. Kasia pyta mnie, co chciałbym zobaczyć w NYC? Mówię: Pokaż mi swój Nowy Jork, a nie taki z przewodnika!
    Idziemy do jej mieszkania na East Village. Mieszkanko małe, powiedziałbym klitka Szybki prysznic, kawka i na miasto!
    Łazimy po East Village dopóki nie robimy się głodni. Kasia zaprasza mnie do swojego ulubionego sushi baru na rogu pierwszej i dziesiątej ulicy. Sympatyczny, kłaniający się nisko Japończyk prowadzi nas do małego stolika. Kasia zamawia. Czekając na jedzonko uczę się trzymać pałeczki. Kurczę, nie wiedziałem, że to takie proste. Jest żarcie. Zupa miso, sushi i jakiś kurczaczek w panierce (Tempura?) i zielona herbata. Kończymy i wychodzimy. Mam plan na wieczór – chciałbym iść na koncert do klubu. Niestety, Kasia jest zmęczona i nie za bardzo ma ochotę. Przecież ja znam to miasto! Pójdę sam - mówię! Kierunek Lower East Side, Norfolk St., Klub Tonic – mekka nowojorskiej awangardy. Dwa wspaniałe koncerty w cenie jednego – promocja! Niestety na piwo promocji nie ma 6$ za 0,33 Bass PA. Muzyka spod znaku Radical Jewish Culture, pełna miejskiej energii, rytmu, improwizacji, pasji i humoru.
    Ok. 2 rano wychodzę szczęśliwy z klubu. Idę Norfolk w kierunku Houston St. do najbliższej budki telefonicznej. Muszę złapać kuzynkę i jej faceta Glena. Mieli na mnie czekać w jakiejś knajpce. Na Norfolk jest ciemo, pusto i brudno. Na ulicy leżą duże worki ze śmieciami, spod których uciekają, słysząc moje kroki, szczury. Nigdy w życiu nie widziałem takiej masy szczurów. Dochodzę do Houston do jakiegoś automatu (Nowojorczycy i ci wtajemniczeni przez nich wymawiają nazwę ulicy Houston tak jak jest to napisane, a nie Hjuston!).
    Dostałem namiary i pędzę na A Ave. i 9th czy 10th St. Glena poznałem wcześniej w Polsce – fajny gość, Taiwańczyk z pochodzenia, od piątego roku życia w Nowym Jorku.
    Odnajduję ich, opowiadam o koncercie i o wszystkim, co widziałem. Pijemy jakieś piwko, później idziemy do innej knajpy i później do następnej….. Glen i Kasia to miłośnicy barów. Znają dziesiątki knajp, ich właścicieli, obsługę, gości na bramce…. Zresztą jakiś czas temu, razem ze znajomymi, mieli swój bar.
    Już prawie świta, na ulicach pełno ludzi, Glen proponuje jeszcze jakieś jedzonko. Idziemy do japońskiego grill baru. Jedzenie niesamowite! Popijamy ciepłą sake!
    Wracamy do domu trochę wstawieni
    To był dzień! Jeden z najwspanialszych w moim życiu!
    Kilka godzin snu i znów na miasto……. Kocham NYC!


    I jeszcze jakaś fotka
    5th Ave. & Broadway. Słynny Flatiron Bldg., a to drzewko po lewej to część Madison Sq. Park.
    Attached Files
    Last edited by pezet; 2006-09-25, 15:13.
    „Amatorom konopi indyjskich należy się przypomnienie, że naczelną zasadą rządzącą chemią mózgu jest zasada równowagi.
    Nie można bezkarnie zmieniać składu tej biochemicznej zupy, a przynajmniej nie można tego robić na dłuższą metę...”
    Dr hab. med. Przemysław Bieńkowski

    Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!

    Comment

    • pezet
      Porucznik Browarny Tester
      • 2006.03
      • 481

      #3
      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pezet Wyświetlenie odpowiedzi
      (...) Kierunek Lower East Side, Norfolk St., Klub Tonic – mekka nowojorskiej awangardy. (...)
      Z www.diapazon.pl
      "Po 9 latach działania słynny awangardowy nowojorski klub "Tonic" przestaje istnieć. Ostatni koncert, z udziałem Johna Zorna, odbył się 13 kwietnia.
      Od marca 1998 r. mieszczący się przy Norfolk Street na Dolnym Manhattanie "Tonic" był kolebką awangardowej sceny muzycznej, tzw. downtown. Głównymi postaciami, które nadawały charakter i kierunek poszukiwań muzycznych w tym miejscu byli m.in. John Zorn, Steven Bernstein, Dave Douglas, Medeski Martin & Wood.
      Przyczyną zamknięcia klubu stały się rosnące opłaty czynszu w tym coraz modniejszym rejonie Manhattanu. W przypadku "Tonic" czynsz wzrósł do kwoty 10 000 dolarów miesięcznie, co znacznie przekroczyło możliwości klubu."

      To było wyjątkowe miejsce, pełne pozytywnych wibracji, kreatywnej i wolnej od komercji sztuki.

      Tak wyglądała fasada klubu.
      Attached Files
      „Amatorom konopi indyjskich należy się przypomnienie, że naczelną zasadą rządzącą chemią mózgu jest zasada równowagi.
      Nie można bezkarnie zmieniać składu tej biochemicznej zupy, a przynajmniej nie można tego robić na dłuższą metę...”
      Dr hab. med. Przemysław Bieńkowski

      Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!

      Comment

      • arcy
        Pułkownik Chmielowy Ekspert
        • 2002.07
        • 7538

        #4
        Trochę mnie zaskoczyło ze wykończyło ich 10 000$. Jak na tak znany klub w takim miejscu to chyba nie jest aż tak wiele. Warto byłoby dowiedzieć sie, ile wynosiłby taki czynsz w Warszawie.

        Swoja droga, po takiej fasadzie spodziewałbym sie w środku raczej baru Metro
        Last edited by arcy; 2007-06-22, 14:33.

        Comment

        • kony
          D(r)u(c)h nieuchwytny
          • 2005.08
          • 1701

          #5
          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy Wyświetlenie odpowiedzi
          Swoja droga, po takiej fasadzie spodziewałbym sie w środku raczej baru Metro
          To jest jedna z tych rzeczy, której nowojorczycy nigdy mieć nie będą
          O Bartku w takim miejscu to mogą sobie pomarzyć...

          Comment

          • pezet
            Porucznik Browarny Tester
            • 2006.03
            • 481

            #6
            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kony Wyświetlenie odpowiedzi
            To jest jedna z tych rzeczy, której nowojorczycy nigdy mieć nie będą
            O Bartku w takim miejscu to mogą sobie pomarzyć...
            ...ale nie muszą marzyć o innych dobrych piwach bo mają bary z takim menu piwnym, że głowa odpada
            No i mają kilka browarów restauracyjnych, a i Brooklyn Br. dobre piwka warzy
            „Amatorom konopi indyjskich należy się przypomnienie, że naczelną zasadą rządzącą chemią mózgu jest zasada równowagi.
            Nie można bezkarnie zmieniać składu tej biochemicznej zupy, a przynajmniej nie można tego robić na dłuższą metę...”
            Dr hab. med. Przemysław Bieńkowski

            Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!

            Comment

            • kony
              D(r)u(c)h nieuchwytny
              • 2005.08
              • 1701

              #7
              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pezet Wyświetlenie odpowiedzi
              ...ale nie muszą marzyć o innych dobrych piwach bo mają bary z takim menu piwnym, że głowa odpada
              No i mają kilka browarów restauracyjnych, a i Brooklyn Br. dobre piwka warzy
              Wiem, wiem... i mogę tylko żałować że nie dane mi było ich odwiedzić...

              Comment

              Przetwarzanie...
              X