Koleś wspina się w Himalajach, mocno zmęczony, ale raki, asekuracja, wszystko jest.
Prawie przed szczytem zdobywa skalną półkę, a tam leży sobie laseczka, niczego sobie, w samym bikini.
Typ się zdziwił, patrzy z otwartą mordą, a kobietka:
-Fuck me, or success.
Kolo się mocno zastanowił, no ale nie po to się wspinał dwa dni, żeby nie zdobyć szczytu.
Ruszył dalej, wspina się, wspina, nagle kolejna półka a na niej laseczka.
Fajniutka, topless, duże cycki. No i znowu:
-Fuck me or success.
Poważny dylemat, ale gościu wspina się dalej.
Po 20 minutach kolejna półka. Niebiańska laska, bez niczego, wypięta, chętna i gotowa:
-Fuck me or success - powiedziała zalotnie.
Ale nasz bohater idzie na sukces. Wspina się na szczyt, mija ostatni załom, a na samej górze wielki murzyn bez gaci z pytą do kolan:
-Hi, I'm Cess.
Prawie przed szczytem zdobywa skalną półkę, a tam leży sobie laseczka, niczego sobie, w samym bikini.
Typ się zdziwił, patrzy z otwartą mordą, a kobietka:
-Fuck me, or success.
Kolo się mocno zastanowił, no ale nie po to się wspinał dwa dni, żeby nie zdobyć szczytu.
Ruszył dalej, wspina się, wspina, nagle kolejna półka a na niej laseczka.
Fajniutka, topless, duże cycki. No i znowu:
-Fuck me or success.
Poważny dylemat, ale gościu wspina się dalej.
Po 20 minutach kolejna półka. Niebiańska laska, bez niczego, wypięta, chętna i gotowa:
-Fuck me or success - powiedziała zalotnie.
Ale nasz bohater idzie na sukces. Wspina się na szczyt, mija ostatni załom, a na samej górze wielki murzyn bez gaci z pytą do kolan:
-Hi, I'm Cess.
Comment