W cichej komnatce na samym szczycie wieży mieszkała piękna księżniczka. Codziennie rano wstawała, rozczesywała włosy, splatała złoty warkocz i siadała patrząc smutnie w okno. Czekała na pięknego księcia, który miał przybyć zza mórz, pokonać straszliwego smoka i uczynić ją swoją żoną. Mijał dzień za dniem, a księcia ani widu ani słychu. Księżniczka zaczęła tyć z nudów, a i coraz młodsza się przecież nie robiła, więc czekała z coraz większą niecierpliwością. Aż wreszcie, pewnego dnia o zmierzchu na horyzoncie pojawiła się smukła postać, odziana w zbroję. Wspaniały rycerz podjechał konno do wstrętnej poczwary strzegącej zamku. Rozgorzała mordercza walka, srebrzystą zbroję zachlapała smocza posoka. Jednak w końcu smok padł zaszlachtowany. Tylko na to czekała piękna księżniczka, stęskniona uścisku silnych męskich ramion. Zbiegła szybko po dwustu schodkach i rzuciła się w objęcia wybawcy.
- Ukochany! – wykrzyknęła wzruszona.
Uniosła przyłbicę zbroi i... jej oczom ukazała się zarumieniona damska twarzyczka.
- Cholerne feministki – zawyła księżniczka wściekle – To już trzeci smok w tym tygodniu!
- Ukochany! – wykrzyknęła wzruszona.
Uniosła przyłbicę zbroi i... jej oczom ukazała się zarumieniona damska twarzyczka.
- Cholerne feministki – zawyła księżniczka wściekle – To już trzeci smok w tym tygodniu!
Comment