Dwóch gości zalicza ciężki wieczór od baru do baru. Po wielu kolejkach i niejednym zerwanym filmie ocknęli się na jakimś trawniku przed barem i myślą co dalej.
- Stachu, mówi jeden z nich, mam taką propozycję:
Jak nam się uda wstać to pijemy dalej a jak nam się nie uda wstać to... idziemy do domu.
Miejski autobus. Nastolatek do kaszlącej staruszki:
- Na zdrowie, babciu!
- Przecież zakaszlałam, a nie kichnęłam, chłopcze... - odpowiada zdziwiona staruszka.
- Dla mnie to babcia mogła się i chujem zadławić! Dla harcerza najważniejsze to być grzecznym!
Budvar podzielił się ze mną historyjką z wątku "harcerskiego" , a ja nie mogłem sie oprzeć i dzielę się z Wami:
Obóz harcerski. Noc. Słychać płacz. Wpada do sali drużynowy.
- Co się dzieje?!
- Druh Roman płacze i płacze.
- Czemu?
- Mówi, że zawsze przed snem dostaje czekoladę...
- Ch*j mu w du*ę, a nie czekoladę!
- Próbowaliśmy, ale płacze dalej...
Do księdza przychodzi młoda para, chce się pobrać. Facet pyta księdza:
- To ile kosztuje ślub?
- A na ile wyceniasz przyszłą żonę?
Facet spojrzał na dziewczynę i dał księdzu 100 zł.
Ksiądz również na nią spojrzał i oddał mu 50...
Tylko Polak i Rosjanin usłyszawszy hasło: "pół litra", nie spyta "pół litra czego?".
Cała sprawa dzieje się w górach. Turysta przychodzi do baru, siada przy barze i pyta:
- "Barman, co polecisz do picia?"
Barman - Ano, panocku drink Góra cy
Turysta - Jak to góra cy?!"
Barman - Widzi pan, bierzemy sklanecke wina...no dwie...góra cy i wlewamy do garnka.
Później bierzemy sklanecke piwa....no dwie....góra cy i wlewamy do tego samego garnka.
Następnie sklanecke wódecki...dwie...no góra cy i wlewamy to tegoż samego garnecka.
Na koniec bierzemy sklanecke koniacku....no dwie... góra cy i wlewamy do garnka.
Garnek stawiamy na ogniu i miesając gzejemy cas jakiś.
Później nalewamy i pijemy sklanecke....dwie...no góra cy.
Po wypiciu wstajemy...robimy krocek....dwa...no góra cy!!!
Żona wybrała sie na imprezę integracyjną i przed wyjściem obiecała mężowi, że wróci około 23. Ponieważ - jak zwykle to bywa na imprezach integracyjnych - przy spożywaniu alkoholu czas szybko upłynął, wróciła do domu tuz przed czwartą. Gdy starając sie nie obudzic męża przygotowywała sie do spania, usłyszała, że zegar z kukułką "wykukał" czwartą. Szybko pomyslała, że na wszelki wypadek gdyby mąż nie spał, dokuka jeszcze siedem razy, to będzie wyglądało jakby była 23. Tak też zrobiła i położyła się spać.
Rano obudziła sie i stwierdziła, że mąż z poważna miną grzebie coś przy zegarze z kukułką. Zapytała co się dzieje, na co mąż stwierdził, że trzeba koniecznie oddać zegar do naprawy, bo się zepsuł i coś dziwnego się z nim dzieje.
Widzisz kochanie - powiedział mąż - w nocy kukułka zakukała cztery razy, potem beknęła, następnie zakukała jeszcze dwa, wypierdoliła wszystkie szkła z komody, zakukała kolejne trzy razy, puściła pawia na środku pokoju, zakukała jeszcze dwa, pierdnęła, westchnęła głęboko i ucichła.
Sopot. Mandaryna właśnie zakończyła śpiewanie. Publika szaleje:
- Jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz!...
No dobra, to zaśpiewała. Skończyła, a publika:
- Jeszcze raz.
No i tak trzeci, czwarty piąty ...dziewiąty raz. W końcu już zrezygnowana mówi do publiczności:
- Kochani, ale ja już nie mam siły śpiewać...
A publiczność:
- Śpiewaj aż się nauczysz!
Przychodzi baba do ginekologa:
- Panie doktorze, od pewnego czasu moja pochwa wydaje jakieś dziwne dźwięki...
- Dobrze, zbadam to.
Lekarz przykłada głowę do pochwy i słyszy: WISŁA TO JEST POTĘGA! WISŁA NAJLEPSZA JEST... (odsuwa się)
Kobieta więc pyta:
- Panie doktorze, czy to coś poważnego?
- Nie... każda pi..a tak śpiewa.
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943http://zamkidwory.forumoteka.pl
Widzieliście film "Catwoman"? To całkowita bzdura. Przecież gdyby rzeczywiście skrzyżowano kota i kobietę, to stworzenie to byłoby potwornie leniwe, nieposłuszne, wredne i samolubne. A do tego doszłyby jeszcze cechy odziedziczone po kocie...
"Spotkałem się z kolegą / Bo kolega jest od tego / I wypada czasem spotkać się z nim"
no więc we wiosce maryna zaszła w ciążę.
sołtys bierze sprawę ustalenia ojcostwa w swoje ręce.
postanawia skorzystać ze zdobyczy cywilizacji.
ogłasza: przeprowadzimy testy DNA.
na miejscowych junaków pada blady strach.
niemniej wytypowana grupa podejrzanych stawia się w ambulatorium.
atmosfera w poczekalni jest napięta, widać u młodzieży wszelkie oznaki zdenerwowania.
wchodzi pielęgniarka i w tym momencie emocje biorą górę.
panowie chowają się panicznie, a to w toalecie, a to w szafie, a to za drzwiami.
jeden józek nie miał refleksu.
pielęgniarka sprawnie wprowadza go do pokoju zabiegowego.
słychać jeszcze szczęk metalowych narzędzi medycznych, po czym zapada przeraźliwa cisza...
po chwili wychodzi józek i mówi:
spokojnie, chłopaki, pobierają krew, ale z palca!
Comment