Wszyscy juz wiedzą co nam Art zafundował. Były tez i inne żarty/kawały, więc może podzielmy sie nimi .
Na początek informacja ze Stolicy - mojego województwa oczywiscie
Na początek informacja ze Stolicy - mojego województwa oczywiscie
Wrocławskie ulice w centrum miasta w tajemniczy sposób zmieniły w weekend swoje nazwy. Nowe tabliczki z nazwami ulic wyglądały jak oryginalne, a umieszczone na nich nazwy zaskakiwały nie tylko turystów, ale także samych wrocławian.
Poszukiwaniem sprawców zmiany tablic zajęła się straż miejska, policja i wojsko. W efekcie ich działań w niedzielę udało się znaleźć winnych zamieszania; okazały się nimi... krasnoludki.
Jedna z głównych ulica miasta - Kazimierza Wielkiego zmieniła nazwę na Dody Elektrody i krzyżowała się z ul. Mandaryny, która wcześniej była ulicą Ruską, z kolei Więzienna stała się ulicą Swobody. Pojawiły się też ulice Ojczyzny-Polszczyzny, Zimnego Łokcia, Lodów Waniliowych, Królewny Śnieżki i Kaczora Donalda.
- Odwiedziła mnie znajoma, która dawno nie była we Wrocławiu i nie mogłyśmy się spotkać, bo tłumaczyłam jej przez telefon, jakimi ulicami ma iść, a ona złościła się na mnie, że takich ulic nie ma - powiedziała Ula z Wrocławia.
Postępowanie w sprawie zamiany tabliczek prowadziła wrocławska straż miejska, która dzięki systemowi monitorującemu ustaliła, że sprawcami są "nieznane osoby w dziwacznych strojach". Kamery zarejestrowały kilkanaście przypadków zaklejania oficjalnych tabliczek z nazwami ulic.
Na antenie Polskiego Radia Wrocław strażnicy miejscy opisywali sprawców, którzy według obrazu z kamer byli "mali i ubrani w szpiczaste, czerwone czapki", a po incydencie uciekli w stronę Odry, gdzie prawdopodobnie się ukrywali.
W poszukiwanie sprawców zaangażowały się też władze miasta, których przedstawiciele opowiadali w Radiu o chaosie komunikacyjnym, panującym w centrum Wrocławia i o powołaniu w związku z tym specjalnego sztabu antykryzysowego. Winnych zamieszania, poszukiwało kilkuset strażników miejskich, policja, wojsko i wyposażeni w specjalne lupy optycy.
Tymczasem do redakcji Radia Wrocław dotarł list, podpisany przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Obrony Praw Karsnoludkowych, z którego wynikało, że akcja została zorganizowana jako protest przeciwko nagminnym kradzieżom figurek krasnoludków we Wrocławiu. Kilkanaście figurek krasnali, ukrytych w różnych miejscach centrum, to jedna z turystycznych atrakcji miasta.
Sygnatariusze listu napisali, że krasnoludki są pełnoprawnymi obywatelami Wrocławia. "My Krasnoludki będziemy zmieniać nazwy ulic tak długo, jak długo będzie dochodzić do porwań naszych braci. Ręce precz od Krasnoludków!" - napisano w apelu.
W niedzielę, w samo południe Radio Wrocław podało wiadomość o zatrzymaniu 4 krasnali - prowodyrów akcji. Jak powiedział na antenie wiceprezydent Wrocławia Wojciech Adamski, głównego sprawcę łatwo było złapać, bo miał długą brodę, która utrudniała mu ucieczkę.
- Teraz gilgoczemy go w stopy, żeby zdradził, gdzie ukrywa się reszta - dodał Adamski.
Zamiana tabliczek z nazwami ulic okazała się akcją zorganizowaną na Prima Aprilis przez Polskie Radio Wrocław oraz władze miasta.
Poszukiwaniem sprawców zmiany tablic zajęła się straż miejska, policja i wojsko. W efekcie ich działań w niedzielę udało się znaleźć winnych zamieszania; okazały się nimi... krasnoludki.
Jedna z głównych ulica miasta - Kazimierza Wielkiego zmieniła nazwę na Dody Elektrody i krzyżowała się z ul. Mandaryny, która wcześniej była ulicą Ruską, z kolei Więzienna stała się ulicą Swobody. Pojawiły się też ulice Ojczyzny-Polszczyzny, Zimnego Łokcia, Lodów Waniliowych, Królewny Śnieżki i Kaczora Donalda.
- Odwiedziła mnie znajoma, która dawno nie była we Wrocławiu i nie mogłyśmy się spotkać, bo tłumaczyłam jej przez telefon, jakimi ulicami ma iść, a ona złościła się na mnie, że takich ulic nie ma - powiedziała Ula z Wrocławia.
Postępowanie w sprawie zamiany tabliczek prowadziła wrocławska straż miejska, która dzięki systemowi monitorującemu ustaliła, że sprawcami są "nieznane osoby w dziwacznych strojach". Kamery zarejestrowały kilkanaście przypadków zaklejania oficjalnych tabliczek z nazwami ulic.
Na antenie Polskiego Radia Wrocław strażnicy miejscy opisywali sprawców, którzy według obrazu z kamer byli "mali i ubrani w szpiczaste, czerwone czapki", a po incydencie uciekli w stronę Odry, gdzie prawdopodobnie się ukrywali.
W poszukiwanie sprawców zaangażowały się też władze miasta, których przedstawiciele opowiadali w Radiu o chaosie komunikacyjnym, panującym w centrum Wrocławia i o powołaniu w związku z tym specjalnego sztabu antykryzysowego. Winnych zamieszania, poszukiwało kilkuset strażników miejskich, policja, wojsko i wyposażeni w specjalne lupy optycy.
Tymczasem do redakcji Radia Wrocław dotarł list, podpisany przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Obrony Praw Karsnoludkowych, z którego wynikało, że akcja została zorganizowana jako protest przeciwko nagminnym kradzieżom figurek krasnoludków we Wrocławiu. Kilkanaście figurek krasnali, ukrytych w różnych miejscach centrum, to jedna z turystycznych atrakcji miasta.
Sygnatariusze listu napisali, że krasnoludki są pełnoprawnymi obywatelami Wrocławia. "My Krasnoludki będziemy zmieniać nazwy ulic tak długo, jak długo będzie dochodzić do porwań naszych braci. Ręce precz od Krasnoludków!" - napisano w apelu.
W niedzielę, w samo południe Radio Wrocław podało wiadomość o zatrzymaniu 4 krasnali - prowodyrów akcji. Jak powiedział na antenie wiceprezydent Wrocławia Wojciech Adamski, głównego sprawcę łatwo było złapać, bo miał długą brodę, która utrudniała mu ucieczkę.
- Teraz gilgoczemy go w stopy, żeby zdradził, gdzie ukrywa się reszta - dodał Adamski.
Zamiana tabliczek z nazwami ulic okazała się akcją zorganizowaną na Prima Aprilis przez Polskie Radio Wrocław oraz władze miasta.
Comment